Obraźliwy list brytyjskiego ambasadora
Treść
Samolubnym blokowaniem działań premiera Tony'ego Blaira nazwał polski sprzeciw wobec brytyjskiego projektu budżetu Unii Europejskiej na lata 2007-2013 brytyjski ambasador w Polsce Charles Crawford. Obraźliwy wobec Polski e-mail brytyjskiego ambasadora został ujawniony wczoraj przez londyński dziennik "Sunday Times". Stało się to na dzień przed dzisiejszym konsultacyjnym spotkaniem ministrów spraw zagranicznych Unii Europejskiej w sprawie ustalenia ostatecznej propozycji budżetu.
"Brytyjski dyplomata mówi prawdę o Europie" - pod takim tytułem londyński "Sunday Times" zamieścił wczoraj informację o - jak określiła gazeta - "mało dyplomatycznym" liście akredytowanego w Polsce ambasadora Wielkiej Brytanii Charlesa Crawforda. Gazeta dotarła do e-maila wysłanego przez dyplomatę w zeszłym tygodniu do Kim Daroch, doradcy premiera Tony'ego Blaira ds. europejskich, oraz Nicoli Brewer, kierującej biurem ds. unijnych w brytyjskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych. W liście ambasador w Warszawie szydzi z prezydenta Francji Jacques'a Chiraca i Polaków w związku z "samolubnym blokowaniem działań Blaira, mających prowadzić do zachowania twarzy w kwestii europejskiego budżetu". W opinii gazety, ton listu może okazać się kłopotliwy dla samego Blaira w czasie bliskiego unijnego szczytu. "Crawford twierdzi, że Wielka Brytania stworzyła więcej miejsc pracy dla Polaków w Brytanii niż rząd Polski od czasu wejścia 10 nowych państw do UE w zeszłym roku. Przedstawia też wymyśloną scenę, gdy Blair lub Straw mówią nowym krajom członkowskim, że Wielka Brytania chce im pomóc mimo ich 'arogancji i niewdzięczności'"
- pisze "Sunday Times".
Niektórzy polscy politycy zareagowali na wiadomość o e-mailu brytyjskiego ambasadora z niedowierzaniem. Eurodeputowany Adam Bielan z Prawa i Sprawiedliwości początkowo kwestionował prawdziwość maila. Stwierdził jedynie, że jego autor powinien wstydzić się, bo był świadkiem spotkania premiera Kazimierza Marcinkiewicza z Blairem, które rozpoczęło się od podziękowań dla Brytyjczyków za otwarcie rynku pracy. Jan Rokita z PO, zdradzając niedowierzanie, stwierdził, że gdyby to, co zawiera e-mail ambasadora, było prawdą, to polityka brytyjska byłaby niemądra. Członkowie polskiego rządu nie komentowali wczorajszych doniesień "Sunday Timesa".
Crawford, uznawszy, że "sprawa budżetu UE ciągnie się już zbyt długo", zaproponował w skandalicznym e-mailu projekt przemówienia dla ministra spraw zagranicznych Jacka Strawa albo brytyjskiego premiera na przyszłotygodniowy szczyt UE. "Jeśli chodzi o nowe kraje członkowskie UE, lubimy was tak bardzo, że proponujemy wam w budżecie przekazanie nowych, ogromnych funduszy, na skalę, która da waszym społeczeństwom największy od 1000 lat impuls do działania. (...) W odróżnieniu od większości pozostałych starych krajów UE otworzyliśmy nasz rynek pracy. W minionym roku Rząd Jej Królewskiej Mości stworzył więcej miejsc pracy dla Polaków niż polski rząd. Do tej pory żaden z was, a także ani jedna gazeta w choćby jednej z waszych stolic nie wyraziła słowa wdzięczności albo uznania dla stanowiska Wielkiej Brytanii w tych sprawach. (...) Jeżeli ktoś powie 'nie', zakończymy obrady. Unia pogrąży się w bałaganie rocznych budżetów. Zasadniczo to nam pasuje - będziemy płacić mniej, a rabat pozostanie w 100 proc. nienaruszony. Moje notowania pójdą do góry. Pomimo niegrzeczności i niewdzięczności nowych krajów UE my w Londynie chcemy im pomóc. Więc jeżeli porozumienie budżetowe upadnie, podejmiemy działania na własną rękę" - czytamy w przygotowanym przez Crawforda "projekcie przemówienia" dla Blaira. Ambasador zaproponował też m.in. postawienie na stole obrad dziecinnego budzika - który, jak dodał ambasador, może zresztą sam dostarczyć - ograniczającego czas wystąpień. Delegacje miałyby godzinę na przyjęcie brytyjskich propozycji.
Crawford przygotował też projekt komunikatu prasowego na temat brytyjskiej pomocy dla nowych krajów UE. Rząd Wielkiej Brytanii miałby zaoferować dużą część pieniędzy ze swego rabatu - 5 mld funtów, z którego gotów był zrezygnować w ramach propozycji porozumienia budżetowego na utworzenie nowego "strategicznego europejskiego funduszu rozwoju" dla nowych krajów UE. Fundusz miałby m.in. wspomóc naukę języka angielskiego w polskich szkołach: "Premierze Marcinkiewicz, prosił mnie pan ostatnio o pomoc w nauce języka angielskiego w polskich szkołach - wykorzystajcie na to 100 mln z tego funduszu, tak by każde dziecko uczyło się angielskiego; możecie oszczędzić pieniądze, likwidując lekcje francuskiego i niemieckiego!" - miałby powiedzieć brytyjski premier.
Zdaniem gazety, e-mail ambasadora jest wyrazem frustracji brytyjskiego rządu związanych ze stanowiskiem Polski i Francji w kwestii proponowanego przez Londyn budżetu. Poproszony przez "Sunday Timesa" o skomentowanie treści listu, Crawford najpierw odmówił komentarza, a następnie wyjaśnił, iż miał to być jedynie żart i ma nadzieję, że nikt nie poczuł się urażony. W jego obronie wystąpił też minister spraw zagranicznych Jack Straw, który powiedział gazecie, że Charles Crawford jest doskonałym dyplomatą. - Jestem zadowolony, że ma tak silne poczucie humoru i od czasu do czasu je wykorzystuje - powiedział cynicznie szef dyplomacji brytyjskiej.
KWM, PAP
Poseł Marian Piłka (PiS), zastępca przewodniczącego sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych:
Mamy tu rzeczywiście do czynienia ze skandaliczną wypowiedzią ambasadora. Jej ton, niestety, nie świadczy dobrze o tym ambasadorze ani o jego umiejętnościach dyplomatycznych. Jestem przekonany, że powinien on przeprosić polski rząd za swoje zachowanie. Być może ta wypowiedź miałaby na celu osłabienie polskiej determinacji, ale - jak sądzę - może spowodować skutek wprost odwrotny. Miejsca pracy w Wielkiej Brytanii służą pomnażaniu dobrobytu brytyjskiego, a nie polskiego. W związku z tym mówienie, że Wielka Brytania jest w jakiś sposób szczodrobliwa wobec Polski, jest po prostu zupełnym nieporozumieniem.
Trzeba sobie jasno powiedzieć, że w kwestii pieniędzy chodzi o próbę złamania europejskiej solidarności. Wszystkie oszczędności w nowym budżecie Unii, według propozycji brytyjskich, mają pochodzić z funduszy, które pierwotnie były projektowane dla krajów Europy Wschodniej. W związku z tym mamy tu do czynienia z bardzo egoistyczną postawą Wielkiej Brytanii. Myślę, że nasze stanowisko powinno być zdecydowanie twarde, powinniśmy odrzucić propozycje brytyjskie.
not. WM
"Nasz Dziennik" 2005-12-12
Autor: ab