Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Obłuda elit i mediów

Treść

Pielęgniarki opuściły Urząd Rady Ministrów, ale kiedy piszę ten felieton, nie wiadomo jeszcze, co będzie dalej z "namiotowym miasteczkiem", jak z sympatią nazywały media trawnik przed siedzibą premiera, zapełniony namiotami strajkujących pielęgniarek. Jedna z nich zapewniła, że "to jeszcze nie koniec". Niestety, ja też uważam, że to jeszcze nie koniec.
Mieszanka, jaka powstaje z połączenia zdesperowanych, otumanionych biednych ludzi z cynicznymi, wyrachowanymi graczami pseudopolitycznymi, wspieranymi przez zakłamane media, wytworzy wkrótce kolejne żałosne widowisko. Cel od prawie dwóch lat jest taki sam - obalenie rządów Kaczyńskich, zatrzymanie polityki PiS i jego koalicjantów.
Czy pielęgniarki uwierzyły albo w jakiś niedający się pojąć sposób zostały przekonane, że tą tragikomiczną metodą, tym żenującym widowiskiem można zmienić kilkudziesięcioletnią politykę państwa w odniesieniu do służby zdrowia? Nie wymagajmy od nich, by orientowały się w polityce państwa i wiedziały, o co chodzi. One widzą jeden cel: chcą mieć wyższe zarobki. Wyjątkiem są liderki, a zwłaszcza jedna, wcale nie w ciemię bita, zaprawiona w partyjnych bojach po stronie SLD. Ta z pewnością z niegdysiejszych strajków przeciwko komunie (wobec obcej narzuconej nam cywilizacji) wyciągnęła wnioski, że tylko okupacją siedzib rządowych, groźbą głodówki i obowiązkową asystą mediów można zmieniać rzeczywistość.
Jest druga, znacznie mroczniejsza, strona tego wydarzenia. Oto za zarabiającymi grosze pielęgniarkami opowiadają się "obrońcy". Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz czyni strajk legalnym i umożliwia jego kontynuowanie. Osobiście "martwi się" o los kobiet. Tej światowej, niezwykle zamożnej pani, tak bardzo dbającej o wizerunek stolicy - miasta na wskroś europejskiego nie przeszkadzało w niczym koczowisko pozbawionych wody kobiet w kilkunastometrowym oddaleniu od Belwederu, Królewskich Łazienek i pomnika Józefa Piłsudskiego. Jako kobieta, jako były prezes banków (NBP w Warszawie i EBOR w Londynie), wreszcie jako prezydent Warszawy nie przemówiła w rozsądny sposób do zdesperowanych kobiet. Wręcz przeciwnie - podgrzała atmosferę niechęci do "kaczorów".
Zajechała też inna "obrończyni uciśnionych" - Jolanta Kwaśniewska. Przez 10 lat, jako żona prezydenta, zajmowała się swoją fundacją i nigdy nawet w minimalnym stopniu, mając takie wpływy i taką życzliwość mediów, nie wystąpiła publicznie w interesie pań w białych czepkach. A jeżeli wystąpiła, to dlaczego tego nie pamiętamy, dlaczego nic z tego nie wynikło? Po co tam pojechała ta kobieta od TVN-owskiej instrukcji jedzenia bezów? Dlaczego po 27 latach od strajku sierpniowego w Gdańsku, skąd pochodzi, wsparła akurat ten strajk?
Usiadł wśród pielęgniarek prof. Andrzej Rzepliński z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. A co on zrobił wcześniej dla tych kobiet? Gdzie są jego wystąpienia w obronie praw i zarobków całej służby zdrowia?
Ale jako pierwsi pojawili się pod URM politycy lewicy, by ze swoją "lewicową wrażliwością" zjednoczyć się z siostrami. A tam aż jasno było od reflektorów kamer telewizyjnych. Szczególnie jednej stacji, która zrobiła sobie z tego strajku "Big Brothera". Redaktorom też nie przeszkadzało, jak na to pobojowisko w centrum miasta i na tę rozpacz będzie reagowała Europa i jej elity.
Fałsz, obłuda elit i mediów sięgnęły zenitu. Opanujcie się! Jesteście tak samo jak wszyscy inni odpowiedzialni za to, co dzieje się złego w Polsce, także w służbie zdrowia. To nie jest tylko sprawa rządu, to jest wspólna sprawa narodowa. Podobnie jak oświata i edukacja.
Wojciech Reszczyński
"Nasz Dziennik" 2007-06-28

Autor: wa

Tagi: wojciech reszczynski