Obłędne nauki o gejach
Treść
Uniwersytet Warszawski otwiera swe wrota na forsowanie roszczeń homoseksualistów, takich jak żądanie zalegalizowania układów homoseksualnych czy adopcji dzieci przez osoby tej samej płci. W piątek odbędzie się tu współorganizowana przez gejowskich aktywistów konferencja pod obłędnym hasłem: "Prawo osób homoseksualnych do życia rodzinnego".
Wśród studentów UW - jak w każdej społeczności - jest zdecydowana większość osób heteroseksualnych. Są też tacy, którzy wyszli z homoseksualizmu bądź starają się z niego wyzwolić, chodząc na terapię. A mimo to w myśl dyktatu politycznej poprawności każe im się myśleć, że nie wypada nie przyklasnąć sprzecznym z ludzką naturą, głęboko nieuporządkowanym zachowaniom i że nietaktem jest nieuznanie ich za formy życia rodzinnego.
Naukowa z nazwy konferencja, na którą zaproszenia rozsyłał niejaki Robert Biedroń, sam podający się za homoseksualistę, przysporzy cierpień studentom, którzy odnoszą się do gejów z szacunkiem jak do innych ludzi, ale nie godzą się na oddawanie im dzieci ze względu na dobro dzieci i ich prawo do urodzenia się i wychowania w rodzinie, gdzie jest matka i ojciec.
Trudno się spodziewać, by konferencja była płodna we wnioski inne od z góry założonych. Znamienne, że nie zaproszono na nią żadnego terapeuty, który pracuje z homoseksualistami pragnącymi zmienić swoje życie. Zabrakło rzecznika praw dziecka. Nie ma też nikogo z Krajowego Centrum ds. AIDS. Zamiast realnej pomocy dla osób obarczonych homoseksualizmem oferuje się pogadanki typu "od małżeństwa z duchami po związki jednopłciowe". Definicja rodziny, jaka zostanie wysunięta podczas tego zlotu, wielu wprawi w osłupienie.
Można by dowodzić, że tego typu podejście to jawna dyskryminacja wobec osób heteroseksualnych i wezwanie do krzywdzenia dzieci dla zaspokojenia zachcianek dorosłych. Ale przede wszystkim taka konferencja kompromituje państwową uczelnię utrzymywaną z pieniędzy podatników. To ma być dążenie do utrzymywania w Narodzie nauki i umiejętności, co Uniwersytet Warszawski głosi jako swoją misję?
Podczas spotkania zaplanowano wykład o prawie osób homoseksualnych do wychowywania "własnych" dzieci. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że tą prelekcją organizatorzy nieumyślnie z gejów zaszydzili. Bo żadna ekwilibrystyka słowna nie zagłuszy prostej prawdy, że choćby się stawało na głowie, stosunek homoseksualny jest ze swej istoty bezpłodny. Goszczący ostatnio w Polsce dr Paul Cameron, światowej sławy amerykański psycholog i seksuolog, szef Instytutu Badań nad Rodziną, dokładnie opisywał, na czym polegają fizyczne relacje między osobami tej samej płci i jakie mogą być ich konsekwencje. Gdyby niektórzy nie zatykali wtedy uszu, może odważyliby się na zmianę życia.
Jolanta Tomczak
"Nasz Dziennik" 2009-05-13
Autor: wa