Obława na mordercę z Tuluzy
Treść
W Jerozolimie odbył się wczoraj pogrzeb czterech ofiar zamachu przed żydowską szkołą w Tuluzie. W tym samym czasie francuska policja prowadziła w Tuluzie akcję oblężenia domu, w którym zabarykadował się Mohammed Merah, mężczyzna podejrzany o zabójstwa w tym mieście oraz w pobliskim Montauban.
Oblężenie pięciokondygnacyjnego budynku w Tuluzie, w którym zabarykadował się podejrzany, rozpoczęło się około godziny 3.00 nad ranem. Jak podała telewizja France24, w akcji uczestniczyło około 300 funkcjonariuszy elitarnej jednostki policji RAID. Obecny na miejscu francuski minister spraw zagranicznych Claude Gueant w porannej rozmowie z mediami podkreślił, że celem służb jest zatrzymanie podejrzanego żywego, by móc następnie postawić go przed sądem. Już na samym początku akcji okazało się jednak, że zadanie to na pewno nie będzie łatwe. Gdy bowiem mężczyzna zorientował się, że przed domem są policjanci, otworzył ogień, raniąc trzech funkcjonariuszy. W związku z takim rozwojem wypadków policja przeprowadziła natychmiastową ewakuację mieszkańców pobliskich budynków. Jak podkreślają media, dopiero po pewnym czasie mężczyznę udało się namówić do zaprzestania strzelania i podjęcia rozmów. Przed południem podejrzany przerwał jednak negocjacje. Wówczas na miejsce ściągnięto jego matkę w nadziei, że pomoże policji w rozmowach z synem. Ta jednak odmówiła, twierdząc, że nie ma na niego wpływu. Francuskie media podały ponadto, że w tym czasie w innej części Tuluzy aresztowano brata podejrzanego i kilka towarzyszących mu osób z rodziny, zaś drugi brat sam stawił się później na komisariacie. W samochodzie jednego z tych mężczyzn odnaleziono materiały wybuchowe. Po bezskutecznych prośbach o pomoc w negocjacjach policja postanowiła umieścić w areszcie także matkę, aby choć w ten sposób wpłynąć na podejrzanego.
Mściciel z Tuluzy
Dopiero późnym popołudniem domniemany zabójca przyznał się do wszystkich trzech ataków i wyraził wolę oddania się w ręce policji. Jak relacjonował prokurator Fran÷ois Molins, mężczyzna powiedział funkcjonariuszom, że nie żałuje tego, co zrobił. I że ewentualnie żałuje jedynie tego, że nie zabił większej liczby osób. Ponadto szczyci się tym, że upokorzył Francję. Według słów Molinsa, dotychczasowy stan wiedzy wskazuje na to, że zabójca działał sam.
Jak zaznaczył szef MSW, podczas negocjacji podejrzany miał przyznać, iż jest mudżahedinem i ma związki z Al-Kaidą. Podkreślił ponadto, że ma kontakty z osobami "przyznającymi się do salafizmu i dżihadyzmu" oraz dodał, że podejrzany był od kilku lat śledzony przez służby antyterrorystyczne. Według Gueanta, mężczyzna spędził jakiś czas w Afganistanie i Pakistanie, a poprzez poniedziałkową strzelaninę chciał - jak sam przyznał - pomścić palestyńskie dzieci i wziąć odwet na francuskiej armii z powodu jej zagranicznych interwencji. Także źródła zbliżone do śledztwa podają, że Mohammed Merah pod koniec 2010 r. był aresztowany za przestępstwa pospolite w Kandaharze, bastionie talibów, na południu Afganistanu. Szef MSW zapewnił ponadto, że zostaną zbadane ewentualne związki podejrzanego z innymi osobami, co może potwierdzać podaną przez Agencję Reutera informację, jakoby w zamachu na szkołę w Tuluzie udział brało więcej osób.
Dramat w Tuluzie rozegrał się w poniedziałek przed szkołą żydowską. Uzbrojony napastnik zastrzelił troje dzieci i 30-letniego nauczyciela, ojca dwójki z nich. Zdaniem policji, ta sama osoba odpowiedzialna jest także za zabójstwa trzech żołnierzy w Tuluzie i Montauban z 11 i 15 marca. Wszystkie wspomniane zabójstwa zostały bowiem dokonane przez mężczyznę poruszającego się na skuterze marki Yamaha i za każdym razem posługiwał się on bronią kalibru 11,43 mm. W trakcie obławy policja znalazła także w samochodzie podejrzanego kilkanaście sztuk innej broni. Ponadto jak zauważa telewizja BBC, w należącym do podejrzanego garażu odnaleziono skuter Yamaha, dwukrotnie przemalowywany (po każdym z ataków). Wczoraj także policja weszła w posiadanie kamery, którą 23-letni Mohammed Merah miał przy sobie podczas ataków. Będzie badana w trakcie śledztwa.
Żałoba w Izraelu
Ofiary zamachu w Tuluzie, które przyleciały z Francji do Izraela wczoraj nad ranem, zostały pochowane na cmentarzu Har Hamenuhot w Jerozolimie. Jak zauważa PAP, zgodnie z żydowską tradycją ciała rabina Jonathana Sendlera, dwóch jego synów (4 i 5 lat) oraz 7-letniej córki dyrektora żydowskiej szkoły złożono do grobów owinięte całunem. Zabitych żegnało ponad 2 tys. ludzi, w tym m.in. przewodniczący parlamentu - Reuwen Riwlin, który w mowie żałobnej określił zabójstwo w Tuluzie mianem "terroru wymierzonego w Żydów na całym świecie". - Naród żydowski staje naprzeciw dzikich zwierząt, nienasyconych i napędzanych przez ślepą nienawiść. Nie oddamy im zwycięstwa - powiedział. Ponadto izraelski minister spraw wewnętrznych Elijahu Iszai podkreślił, iż oczekuje od Francji, że zagwarantuje bezpieczeństwo około 700-tysięcznej społeczności żydowskiej. Na pogrzeb przybył również szef francuskiej dyplomacji - Alain Juppe, który wcześniej spotkał się z prezydentem Szimonem Peresem. - Przybyłem, by wyrazić solidarność narodu francuskiego z Izraelczykami w tym smutnym czasie - powiedział, dodając, że "przelana została krew obu narodów".
Marta Ziarnik
Współpraca Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik Czwartek, 22 marca 2012, Nr 69 (4304)
Autor: au