Obława augustowska - mały Katyń
Treść
Obywatelski Komitet Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w Lipcu 1945 roku od dwudziestu lat niestrudzenie dąży do poznania prawdy o losach osób zaginionych podczas obławy augustowskiej - największej zbrodni popełnionej na Polakach po zakończeniu drugiej wojny światowej. W wyjaśnieniu kulis zbrodni mogłaby pomóc Prokuratura Generalna Federacji Rosyjskiej, ta jednak szczelnie zamknęła swoje archiwa przed prowadzącym śledztwo IPN. Dzisiaj w Wilnie w Muzeum Genocidu zostanie otwarta wystawa o akcjach eksterminacyjnych podejmowanych przez Sowietów w roku 1945 na terenie Polski i Litwy. Natomiast jutro w Augustowie w sali konferencyjnej hotelu "Warszawa" odbędzie się międzynarodowa konferencja naukowa. Kulminacja uroczystości to nabożeństwo rocznicowe przed krzyżem-pomnikiem w Gibach, które zostanie odprawione w niedzielę o godz. 11.00.
W rejonie północno-wschodniej Polski największą akcją przeciwko żołnierzom podziemia niepodległościowego i tym, którzy ich wspierali, była przeprowadzona w lipcu 1945 roku obława zwana od miesiąca "lipcową" lub od miejsca (rejon Puszczy Augustowskiej) "augustowską". Akcja ta zrealizowana została głównie przy użyciu sił sowieckich - oddziałów NKWD, oraz Smierszy - 3. Frontu Białoruskiego. Funkcjonariusze UB, MO oraz miejscowi konfidenci odegrali w niej niechlubną rolę, wskazując osoby do aresztowania i pełniąc rolę przewodników, tłumaczy oraz asystentów podczas brutalnych przesłuchań. Byli wśród nich znani oprawcy z augustowskiego UB, tacy jak Jan Szostak i Mirosław Milewski, minister spraw wewnętrznych PRL i członek Biura Politycznego PZPR. Siły komunistyczne biorące udział w obławie liczyły w sumie kilkanaście tysięcy osób.
Metody i okoliczności aresztowań dokonywanych podczas tej dużej operacji były różne. Żołnierzy AK oraz osoby im sprzyjające w miastach zatrzymywano przeważnie wieczorem lub w nocy. Mieszkańców wsi wywlekano z domów, zabierano z drogi czy z pola. We wsi Jaziewie zwołano zebranie wiejskie i wszystkich na nie przybyłych podstępnie aresztowano. Wielu żołnierzy AK wzięto do niewoli podczas potyczek i bitew, do których doszło podczas obławy. Zatrzymani zostali uwięzieni w różnych miejscowościach i poddani okrutnemu śledztwu. Spośród 1900-2000 aresztowanych wybrano, z wcześniej sporządzonej przy pomocy konfidentów listy, około 600 osób. Były wśród nich kobiety i 15-16-letni chłopcy. Osoby te, według informacji świadków, zostały umieszczone na samochodach ciężarowych i wywiezione w stronę wschodniej granicy. Od tego momentu wszelki ślad po nich zaginął. Dziś jest już pewne, że zostały one zamordowane na mocy dyrektyw władz sowieckich, a ich szczątki znajdują się gdzieś na terenie byłego ZSRS.
Zmowa milczenia wokół zaginionych
Poszukiwania zaginionych rozpoczęły się zaraz po obławie. Ślad urywał się na obozach filtracyjnych, w których przez krótki czas przebywali aresztowani. O los swoich krajan głośno zapytała, jako pierwsza, gmina Giby. Według sporządzonej listy, w ciągu 1945 roku do ZSRS wywieziono z niej 109 osób, w tym przeszło 90 zatrzymanych podczas obławy. W listopadzie 1945 roku gmina wysłała w tej sprawie delegację do Warszawy, jednak nie udzielono jej żadnych informacji o zaginionych. W czasie stalinowskim sprawa obławy była tematem tabu, poruszanie którego mogło się zakończyć tragicznie. W późniejszych latach panoszenia się w Polsce komunizmu o ofiarach obławy augustowskiej mówiło się tylko przy okazji tzw. politycznych odwilży. Na poważnie kwestią tą zajęto się dopiero w 1987 roku, kiedy to Stefan Myszczyński (wśród ofiar obławy było jego trzech braci i ojczym) odkrył nieznane groby przy drodze Rygol - Giby. Początkowo przypuszczano, że są to groby zaginionych w lipcu 1945 roku, jednak po ich zbadaniu okazało się, iż znajdują się w nich szczątki żołnierzy niemieckich poległych podczas walk.
Obywatelski Komitet Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w Lipcu 1945 roku
Wydarzenie to odegrało jednak ważną rolę. Poruszona tym impulsem opinia społeczna zaczynała coraz żywiej interesować się losem ofiar lipcowej obławy. Właśnie wtedy, 2 sierpnia 1987 roku, powstał Obywatelski Komitet Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w Lipcu 1945 roku. Zawiązano go podczas zebrania w mieszkaniu Stanisława Kowalczyka, pracownika Wytwórni Podkładów Strunobetonowych "Kolbet" w Suwałkach. W zebraniu uczestniczyło siedmiu aktywistów podziemnej "Solidarności". W oświadczeniu z 2 sierpnia 1987 roku, powołującym komitet do istnienia, jego założyciele napisali: "Pragnąc dopomóc rodzinom w staraniach o powrót zaginionych lub ustaleniu ich losu, w przekonaniu, że wyjaśnienie białych plam w historii stosunków polsko-radzieckich leży w interesie obu krajów, powołujemy Obywatelski Komitet Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w Lipcu 1945 roku. (...) Komitet będzie dążył do ułożenia kompletnej listy zaginionych, ustalenia ich losów i umożliwienia powrotu do domów. Komitet apeluje o pomoc w działaniu do władz PRL, ZSRR, Kościoła, Czerwonego Krzyża, wyspecjalizowanych instytucji polskich i międzynarodowych oraz wszystkich ludzi dobrej woli". Pod oświadczeniem, oprócz Stanisława Kowalczyka, podpisali się także dwaj inni założyciele komitetu: Piotr Bajer - wówczas pracownik Suwalskiej Fabryki Mebli, oraz Mirosław Basiewicz - rolnik pochodzący ze wsi Białogóry, która bardzo ucierpiała w wyniku obławy. Zaraz po zredagowaniu tekstu oświadczenia uczestnicy zebrania wzięli udział we Mszy Świętej w intencji Ojczyzny odprawionej w kościele pw. św. Aleksandra w Suwałkach. W kościele publicznie odczytano tekst oświadczenia, a następnie rozdano około 500 jego powielonych egzemplarzy, wraz z dołączoną do nich pierwszą listą zaginionych zawierającą 39 nazwisk. Oświadczenie rozprowadzono również po wszystkich okolicznych miejscowościach.
Tworzenie dokumentacji
Choć Urząd Wojewódzki w Suwałkach zakazał komitetowi prowadzenia działalności i pomimo dużego zainteresowania SB ten się zakazowi nie podporządkował i robił swoje. Niedługo po zawiązaniu komitetu przyłączyły się do niego dwa zespoły badawcze z Warszawy - jeden z nich tworzyła pani Alicja Maciejowska wraz z panią Marią Chwalibóg, drugi państwo Danuta i Jan Krzywoszowie. Wszyscy zaangażowani w prace komitetu z wielkim oddaniem gromadzili informacje na temat zaginionych, zbierali relacje świadków, członków rodzin, sporządzali ankiety personalne oraz listy osób zaginionych. - Jeździliśmy po wsiach, chodziliśmy od domu do domu i zbieraliśmy wszystkie dostępne informacje na temat ofiar obławy. Jeżeli członkowie rodziny już nie żyli, pytaliśmy znajomych czy sąsiadów. Wszystko to było bardzo trudne i przede wszystkim czasochłonne - opowiada Stanisław Kowalczyk, jeden z założycieli komitetu. Dla ułatwienia pracy sporządzono specjalne ankiety, tzw. karty informacyjne zaginionych. Zapisywano w nich podstawowe dane osoby zaginionej oraz inne potrzebne informacje. Do każdej karty dołączano zdjęcie. W ten sposób zgromadzono tysiące dokumentów dotyczących około 600 osób.
Informacje na temat obławy augustowskiej starano się przekazać jak najszerszemu gronu społeczeństwa.
Staraniem komitetu powstał film i książka pt. "Nie tylko Katyń", mówiące prawdę o zbrodniczej komunistycznej obławie. Inny doskonały film na ten temat pt. "A może tego nie wolno mówić" zrealizował w 1988 roku Jacek Petrycki. Staraniem komitetu latem 1991 roku - według projektu prof. Andrzeja Strumiłły - na wzgórzu w Gibach stanął krzyż-pomnik z wyrytymi poniżej nazwiskami i imionami osób zaginionych podczas obławy.
W tym roku Białostocki Oddział Instytutu Pamięci Narodowej i władze samorządowe Augustowa, Sejn, Gib oraz Wilna po raz kolejny przygotowują obchody rocznicy obławy augustowskiej. Rocznicowe spotkanie w Gibach zostanie połączone z poprzedzającymi je imprezami w Wilnie i Augustowie.
Zmowy milczenia ciąg dalszy
W 1992 roku kopię zebranej dokumentacji dotyczącej obławy augustowskiej członkowie komitetu przekazali Prokuraturze Wojewódzkiej w Suwałkach, która jednak jeszcze przed końcem tego samego roku umorzyła sprawę, jak podała, ze względu na brak dostępu do materiałów na temat sprawy, szczelnie zamkniętych w postsowieckich archiwach.
W 2001 roku akta sprawy, składające się głównie z dokumentów zebranych przez członków komitetu, trafiły do IPN. Śledztwo prowadzi obecnie Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku. - Dzięki ludziom z Komitetu Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w Lipcu 1945 roku pamięć o wielkiej zbrodni popełnionej na Polakach nie zaginęła i nie zaginie - mówi prokurator Zbigniew Kulikowski, naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku.
Jednak pomimo podjętych przez IPN działań nadal nie ustalono losów ofiar ani sprawców ich domniemanej śmierci, ani miejsca ich pochówku. Możliwości działań prokuratora na terenie kraju zostały już niemal wyczerpane. - Wykonujemy wszystkie możliwe czynności procesowe. W śledztwie przesłuchano kilkaset osób. Nadal staramy się dotrzeć do osób, które coś wiedzą o Obławie, i uzyskać od nich informacje - mówi prokurator Zbigniew Kulikowski. Natomiast kilkakrotne prośby o pomoc prawną kierowane do strony rosyjskiej nie przynoszą rezultatów. Wciąż broni ona dostępu do dokumentów na temat obławy augustowskiej. - Prokuratura Generalna Federacji Rosyjskiej odmówiła nam pomocy prawnej w sprawie obławy augustowskiej. Jej postawa jest taka, jak w przypadku Katynia. Twierdzi ona, że sprawa się przedawniła, a poza tym w swoich archiwach nie posiada żadnych dokumentów na temat obławy - przedstawia podejście strony rosyjskiej do problemu prokurator Zbigniew Kulikowski.
Nagrodzeni za upamiętnianie historii Polski
19 czerwca 2007 roku na Zamku Królewskim w Warszawie zostały wręczone tegoroczne nagrody "Kustosz Pamięci Narodowej". Głównym celem tego wyróżnienia jest uhonorowanie osób i organizacji, które biorą szczególnie aktywny udział w upamiętnianiu historii Narodu Polskiego w latach 1939-1989. Tą zaszczytną nagrodą wyróżniony został m.in. Obywatelski Komitet Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w Lipcu 1945 roku. - Komitet nigdy oficjalnie nie zakończył swojej działalności. Spotykamy się na uroczystościach rocznicowych. Ciągle czuwamy, aby nie zapomniano o ofiarach obławy. Chociaż długo już żyjemy w wolnej Polsce, wiedza o niej jest bardzo nikła, słabo rozpowszechniana. Martwi mnie to - mówi Stanisław Kowalczyk. - Nagroda "Kustosza Pamięci Narodowej" przyznana komitetowi to piękna nagroda, jednak dla nas największą nagrodą byłoby dowiedzieć się kiedyś, gdzie są szczątki Polaków zamordowanych przez komunistów. Aby ich rodziny i całe społeczeństwo polskie mogło godnie uczcić ich najwyższą ofiarę - ofiarę życia - wyznaje oddany całym sercem sprawie pan Stanisław.
Adam Białous
"Nasz Dziennik" 2007-07-20
Autor: wa