Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Objazd propagandowy

Treść

Po wczorajszym spotkaniu w Stoczni Gdańsk komisarz Neelie Kroes zapowiedziała, że będzie rekomendować przyjęcie przez Komisję Europejską planu jej restrukturyzacji, co może zapobiec likwidacji zakładu. Nie wiadomo jednak, czy uda się powstrzymać zapowiedzi właściciela stoczni, ukraińskiego ISD, o zwolnieniu od 250 do 400 osób. Komitet Obrony Stoczni w Gdańsku zdecydowanie sprzeciwia się takiemu rozwojowi wypadków. A stoczniowcy z Gdyni i Szczecina wciąż nie wiedzą, kto kupił ich firmy.

Wczoraj komisarz Neelie Kroes wraz z ministrem Skarbu Państwa Aleksandrem Gradem odwiedziła poza stocznią w Gdańsku także gdyńską stocznię. Towarzyszył im Jan Ruurd de Jonge, prezes tworzącego się przedsiębiorstwa Polskie Stocznie, w skład którego mają wejść stocznie z Gdyni i Szczecina.
Dzień wcześniej Kroes wizytowała stocznię w Szczecinie. Wczorajsze spotkanie z władzami Stoczni Gdynia trwało około dwóch godzin. NSZZ "Solidarność" gdyńskiej stoczni, podobnie jak szczecińskiej, odmówiła spotkania z panią komisarz, uznając je za bezsensowne. - Zawiadomiliśmy resort skarbu, że nie będziemy uczestniczyć w spotkaniu. Te spotkania są bezcelowe, jeździliśmy już do Brukseli jako "Solidarność". A decyzja została wydana o likwidacji - mówi nam Aleksander Kozicki, wiceprzewodniczący "Solidarności" Stoczni Gdynia, uzasadniając decyzję związku o niespotykaniu się z Kroes. Wiceprzewodniczący "Solidarności" ze Stoczni Szczecińskiej Nowa Krzysztof Fidura dodaje, że kończy się już kadencja obecnej KE i pani Kroes nic już w sprawie stoczni nie może zrobić. Podobnie postąpił związek zawodowy Stoczniowiec.
W obu stoczniach spotkali się z delegacją związkowcy z OPZZ. Przewodniczący stoczniowego OPZZ, Jan Gumiński, który reprezentował związek na spotkaniu z Kroes, powiedział po jego zakończeniu, że mimo iż są z niego "zadowoleni", to jednak nie dowiedzieli się "zbyt dużo nowych rzeczy". - Pan de Jonge powiedział nam, że trwają rozmowy na temat projektów statków. Nie był w stanie powiedzieć nam, kiedy i z jak liczną załogą ruszy produkcja w stoczni. Ustaliliśmy, że możemy się spotkać w sierpniu w Warszawie, być może wtedy będzie coś więcej wiadomo - powiedział Gumiński.
Komisarz powtórzyła po spotkaniu, że chociaż stocznie zostały zlikwidowane, to jednak produkcja statków będzie kontynuowana, a ma to zapewnić nowy inwestor. Jednak wciąż nie wiadomo, kim on jest. - O inwestorze nie ma nowych informacji, poza tym, że to konsorcjum katarskie i holenderskie kierownictwo, które pojawia się tutaj i reprezentuje właściciela. I to jest wszystko, co wiemy - mówi nam Kozicki.
Dla stoczniowców przełomową datą w sprawie ujawnienia, kto tak naprawdę kupił zakłady, może być 21 lipiec bieżącego roku. Wtedy ma wpłynąć od nowego właściciela zapłata za majątek stoczniowy. - Dopiero 21 lipca przekonamy się, czy zapłaci za stocznie i czy będzie tak naprawdę nowy właściciel - podkreśla Fidura.
Informuje nas także o wręczeniu prezesowi de Jonge pisma, w którym "Solidarność" wyraża wolę współpracy w sprawie przyszłości firm i proponuje spotkanie, aby wyjaśnić dokładnie, kiedy rozpocznie się produkcja, co będzie produkowane, w jakich ilościach i ile ludzi zostanie zatrudnionych. Jak podkreśla, w tej chwili padają w mediach liczby dotyczące zatrudnienia 2 tys. osób, ale oficjalnie nikt ich nie potwierdza, podobnie jak danych na temat przyszłej produkcji. - Zabiegamy o spotkanie z właścicielem, aby to wyjaśnić - mówi Kozicki, wiceprzewodniczący NSZZ "Solidarności" Stoczni Gdynia.
Stocznie w Gdyni i Szczecinie zostały zlikwidowane, ponieważ KE uznała, że udzielona im pomoc publiczna po wejściu Polski do UE jest nielegalna. Rząd Tuska nie próbując bronić polskich zakładów, zgodził się z taką interpretacją i przyjął tzw. specustawę stoczniową, która weszła w życie w styczniu bieżącego roku. Na jej mocy majątek obu stoczni został podzielony na fragmenty i sprzedany. W połowie maja nabył jego najważniejsze części tajemniczy Stichting Particulier Fonds Greenrights, a 17 czerwca otrzymał gwarancje arabskiego banku Qatar Islamic Bank. Właścicielem banku w 25 procentach jest QInvest, który przez ministra Grada został przedstawiony jako inwestor. Tymczasem QInwest poinformował, że jest tylko doradcą inwestora. Dlatego wciąż nie wiadomo, kto kupił stocznie.
Inwestor ma 21 lipca bieżącego roku zapłacić za majątek stoczni Gdynia i Szczecin odpowiednio około 287 mln zł oraz ponad 94 mln złotych. Pod koniec czerwca Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji wydało oficjalną zgodę na sprzedaż aktywów.
Kroes odwiedziła wczoraj także należącą do ukraińskiej spółki ISD Polska stocznię w Gdańsku i zapowiedziała, że 22 lipca zaproponuje KE podjęcie pozytywnej decyzji w sprawie planu jej restrukturyzacji. Oznacza to wprawdzie, że pomoc publiczna udzielona tej stoczni zostanie uznana za legalną i nie będzie ogłoszona jej upadłość, jednak najprawdopodobniej nie obędzie się bez zwolnień. Resort skarbu obiecuje pomoc dla zwalnianych. - Zwolnieni pracownicy będą mieli osłony i opiekę - zapewnił wczoraj w Gdańsku szef Ministerstwa Skarbu Państwa.
Gdański Komitet Obrony Stoczni zawiesił przy historycznej bramie nr 2 tablicę z postulatami, w których domaga się wstrzymania zwolnień grupowych, wprowadzenia programu dobrowolnych odejść i odpraw. Spółka ISD Polska zamierza zwolnić od 250 do ponad 400 osób.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2009-07-11

Autor: wa