Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Obietnica dotrzymana

Treść

Przed wylotem do Japonii na mecze inaugurujące zmaganie w grupie B Ligi Światowej nasi siatkarze mówili głośno: interesują nas tylko dwa zwycięstwa. Obietnicy dotrzymali.

Polacy byli faworytami pojedynków z Japonią. Zespół gospodarzy jest w fazie przebudowy, po nieudanych zmaganiach o olimpijski awans pożegnano się z trenerem i kilkoma zawodnikami. Mecze z Polską miały zatrzeć złe wrażenie, na szczęście nasi nie pozostawili złudzeń, kto jest lepszy. Nie znaczy to jednak, że podopieczni Stanisława Gościniaka zagrali bezbłędnie. Po raz kolejny pokazali bowiem, że potrafią zafundować sobie i kibicom niepotrzebne emocje (m.in. przegrywając wygranego zdawało się seta), popełnili też sporo błędów, popsuli kilka zagrywek. Z drugiej strony plusów było więcej, stąd dwa ważne zwycięstwa. W kluczowych momentach decydujące okazywało się doświadczenie Piotra Gruszki i kolegów, dojrzałość, mądrość w grze. Były momenty świetnej gry, świetnych zagrywek (przede wszystkim Sebastiana Świderskiego we wczorajszym pojedynku), udanych bloków.
W sobotę wszystko rozpoczęło się po myśli gospodarzy. Wygrali pierwszą partię, w drugiej mieli piłkę setową. Na szczęście wtedy klasę pokazał Dawid Murek i po dramatycznej końcówce lepsi okazali się Polacy. Decydująca okazała się trzecia odsłona. Od stanu 11:11 nastąpił ekspresowy "odjazd" podopiecznych Gościniaka, który podłamał Japończyków. W czwartym secie zanosiło się na kolejną emocjonującą końcówkę (było po 20), na szczęście obyło się bez niej.
Wczorajszy mecz rozpoczął się z kolei bardzo dobrze dla nas. Łatwo wygrany pierwszy set dał nadzieję na równie łatwe zwycięstwo w całym meczu. Niesieni dopingiem kibiców gospodarze nie poddali się jednak. W drugiej partii wykorzystali rozluźnienie Polaków i objęli prowadzenie 20:12. Gdy nasi doprowadzili do remisu 24:24, wydawało się, że muszą rozstrzygnąć seta na swoją korzyść. Nic z tego. Dramatyczna była też kolejna partia. Polska prowadziła 24:21, miała wszystkie atuty w ręku, ale po chwili było 25:24 dla przeciwników. Rozpoczęło się widowisko nie dla sercowców. Jedni i drudzy świetne zagrania przeplatali prostymi błędami, mylili się sędziowie, na szczęście w końcówce górę wzięło doświadczenie Polaków.
Po złym w naszym wykonaniu czwartym secie o wyniku decydował tie break. Przy stanie 4:3 dla gospodarzy na zagrywce stanął Świderski i dał prawdziwy pokaz, siejąc zniszczenie po drugiej stronie siatki. Do jego poziomu dorównali koledzy, stąd łatwe i zdecydowane zwycięstwo Polaków.

Japonia - Polska 1:3 (25:22, 27:29, 16:25, 22:25) i 2:3 (21:25, 30:28, 32:34, 25:23, 7:17). Polska: Zagumny, Gruszka, Gołaś, Szczerbaniuk, Murek, Świderski, Ruciak (l) oraz Gabrych, Bąkiewicz (sobota); Zagumny, Gruszka, Kadziewicz, Gołaś, Gabrych, Murek, Ruciak (libero) oraz Stelmach, Bąkiewicz, Świderski (niedziela).
Pisk
Nasz Dziennik 7-06-2004

Autor: DW