Obama uspokaja Rosję, lecz nie może nic wywalczyć
Treść
Amerykańska prasa nie emocjonuje się sprawą rozmieszczenia tarczy antyrakietowej w Europie Środkowej w takim stopniu jak media w Polsce. Dziennikarze zauważają jednak, że od czasu zmiany na fotelu prezydenckim w USA sprawy zmierzają w nieco innym kierunku. Komentatorzy zauważają, że choć Barack Obama niezmiennie podkreśla, że projekt ten nie jest w najmniejszym stopniu wymierzony przeciwko Rosji, to jednak polityka prowadzona przez niego może doprowadzić do zdestabilizowania sytuacji w Europie. Wiele wskazuje na to, że Waszyngton chce przekonać Moskwę do nałożenia sankcji na Iran w zamian za ustępstwa w kwestii tarczy. Może się to jednak okazać misją straconych szans.
Jeszcze w marcu br. "New York Times" cytował słowa prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego, który przywoływał podpisanie umowy w sprawie rozmieszczenia elementów systemu rakiet przechwytujących z poprzednim szefem Białego Domu George'em W. Bushem. Wówczas przekonanie głowy naszego państwa co do instalacji tarczy w Polscy wydawało się być niezachwiane. Jednakże już wtedy pojawiły się sygnały, że Barack Obama może mieć inne zdanie niż jego poprzednik. Wówczas to "Boston Globe" przywołał sprawę listu, który amerykański prezydent wysłał na Kreml. "Prezydent Obama zapewniał w nim swojego rosyjskiego odpowiednika Dmitrija Miedwiediewa, że jeśli nuklearny apetyt Iranu zmniejszy się, zmniejszy się także potrzeba na amerykański system obrony w Europie Wschodniej, któremu to Moskwa mocno się sprzeciwia. List został zinterpretowany jako sygnał ze strony administracji Obamy, iż jest gotowa zrezygnować z tego projektu za jakiegoś rodzaju pakt bezpieczeństwa z Rosją" - pisał bostoński dziennik. Miesiąc później w prasie pojawiły się pierwsze analizy stwierdzające, że jednak jakiś system obrony antyrakietowej w tej części świata będzie USA potrzebny. Ostrzeżenia te wygłaszano ze względu na kolejną próbę rakiet dalekiego zasiągu, jaką wówczas przeprowadziła Korea Północna. I choć autorzy artykułów wielokrotnie nie zgadzali się ze sobą, przed jakimi zagrożeniami konkretnie ma chronić ten system, to jednak zgodnie twierdzili, że nie stanowi on najmniejszego zagrożenia dla Federacji Rosyjskiej. "Nasz obecny system obrony przeciwrakietowej jest zaprojektowany, by radzić sobie z zagrożeniami ze strony krajów, takich jak Korea Północna czy Iran. Nie wydaje nam się, by stanowił on jakiekolwiek zagrożenie dla rosyjskiego systemu strategicznego" - przytacza słowa Gary'ego Samore, człowieka odpowiedzialnego w Białym Domu za broń masowego rażenia, dziennik "Los Angeles Times". Jak zaznaczał Samore, ciągle jeszcze trzeba będzie przekonywać Kreml do tego projektu, jednak stwierdził, że to właśnie jej miejsce rozmieszczenia (czyli Polska i Czechy), które najbardziej przeszkadza Rosjanom, będzie głównym przedmiotem dyskusji.
Tarcza ochroni przed Iranem?
Jeszcze nawet w lipcu, tuż przed spotkaniem Obamy z Miedwiediewem, amerykańskie media wysłały sygnały, że Rosja nie powinna się obawiać tej instalacji. "Boston Globe" napisał wówczas, że twierdzenia, iż budowa radaru w Czechach oraz stacji 10 pocisków przechwytujących w Polsce mają służyć USA do nuklearnego uderzenia na Rosję to czysta paranoja. "Obama powinien rozważyć rezygnację lub zawieszenie prac nad systemem obronnym w Europie Środkowej, nie tylko ze względu na obawy Rosjan, lecz dlatego, że nie zapewnia on ochrony przed Iranem, którego to pociski miałby przechwytywać" - doradzała prezydentowi gazeta.
Zupełnie innego zdania są komentatorzy "New York Times'a", którzy od początku krytykują rozbudowę amerykańskiego systemu obronnego. Gazeta wręcz lekceważąco wypowiadała się o kwietniowych próbach nuklearnych przeprowadzonych w Korei Północnej. Stawiając tezę - komu wobec tego najbardziej będzie potrzebny system obronny, odpowiada: "W tym przypadku ukrytym agendom skupionym wokół programu antyrakietowego w Pentagonie, który to kosztował nas 100 miliardów dolarów w ciągu ostatniej dekady, i nadal kosztuje ponad 10 miliardów rocznie. Z jednej strony, mamy analityków, którzy obniżają zagrożenie ze strony Phenianu, a z drugiej, urzędników, którzy nie chcą, by ich program dosięgnęły cięcia budżetowe" - pisze największa nowojorska gazeta. "Jej zwolennicy chcą wystraszyć ludzi, więc robią szum wokół tego zagrożenia. To dobra szansa na promocję tarczy antyrakietowej" - cytuje Philipa E. Coyle'a, byłego pracownika Pentagonu odpowiedzialnego za monitorowanie Korei Północnej.
Optymizm Obamy nadmierny
"Washington Post" pisze z kolei, że zabiegi podjęte przez Baracka Obamę, a także uspokajające gesty wysyłane w stronę Moskwy zarówno przez prezydencką administrację, jak i media, to może być za mało. Gazeta, powołując się na źródła bliskie rosyjskiemu MSZ, informuje, że Rosja nie zgodzi się na wprowadzenie sankcji wobec Iranu w zamian za nową umowę z Waszyngtonem odnośnie do uzbrojenia nuklearnego. Jak podkreśla dziennik, twarda i szorstka postawa Moskwy aż zbyt mocno kontrastuje z optymizmem Obamy, który - niezwykle zadowolony - od powrotu z Rosji mówi o "nowym starcie" wzajemnych stosunków. Gazeta zauważa, że powodów do zadowolenia nie ma, gdyż Obama, który wydaje się wycofywać z budowy tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach, nie był w stanie przekonać Rosji do wstrzymania pomocy dla programu nuklearnego w Iranie. Nie będzie także możliwe nałożenie surowych sankcji na Teheran przy pomocy instrumentów ONZ, gdyż tam Rosja posiadająca prawo weta z całą pewnością z niego skorzysta. Sytuacja jest więc dla amerykańskiego prezydenta bardzo trudna, wkrótce przekonamy się, jak z niej wybrnie.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2009-07-18
Autor: wa