Obama przyjeżdża zacieśniać więzi
Treść
Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama wraz ze swoją małżonką Michelle rozpoczyna dziś pierwszą oficjalną wizytę w Europie jako głowa państwa. W pierwszej kolejności odwiedzi Wielką Brytanię, gdzie zamierza kontynuować rozmowy bilateralne o najistotniejszych obecnie sprawach międzynarodowych, takich jak kryzys ekonomiczny czy wojna z terroryzmem. Obama zapowiedział, że w ramach londyńskiego szczytu G-20 będzie wzywał grupę najbogatszych państw świata do wykazania solidarności w obliczu recesji ekonomicznej i "wysłania do społeczności międzynarodowej sygnału jednomyślności w tej kwestii". Amerykański prezydent odwiedzi także Francję, Niemcy i Czechy, gdzie spotka się z przedstawicielami państw Unii Europejskiej oraz władzami Komisji Europejskiej.
Będzie to największa jak do tej pory podróż zagraniczna Obamy. Poza jednodniową wizytą w Kanadzie prezydent w zasadzie nie opuszczał swojego kraju, od kiedy objął urzędowanie w Białym Domu 21 stycznia br. Zajmował się właściwie jedynym problemem wewnętrznym USA, czyli kryzysem gospodarczym, podróżując po całym kraju z zapewnieniem, że zna rozwiązanie tej palącej kwestii. Jak oceniali komentatorzy, jego wizyta u północnego sąsiada była "zawstydzająco" krótka, jednakże napływające coraz silniej sygnały, że USA zaniedbują zagranicznych partnerów, przesądziły, że wizyta Obamy na Starym Kontynencie potrwa blisko tydzień. Jednocześnie głównym celem podróży amerykańskiego prezydenta nie są poszczególne kraje, lecz wydarzenia, jakie w nich nastąpią. Pomiędzy 31 marca a 5 kwietnia odbędą się aż trzy szyty: państw G-20 w Londynie, NATO w Kehl i Strasburgu oraz Unii Europejskiej w Pradze.
Szczyt pełen nadziei
Prasa brytyjska z dużymi nadziejami przypatruje się tej wizycie, wyrażając radość, że USA chcą konsultować swoje decyzje w wielu obszarach z państwami europejskimi. "Szczyt G-20 będzie próbą ustalenia wspólnej odpowiedzi na recesję ekonomiczną" - czytamy w internetowym wydaniu "Guardian Weekly". Jak donosi tygodnik, premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown chce, aby to spotkanie było punktem zwrotnym porównywalnym z powojennymi spotkaniami światowych liderów, które ukształtowały obecny porządek międzynarodowy. Zaproponował on między innymi, by w ramach szczytu powołać zupełnie nowatorski globalny system światowy.
Obama jest jednak sceptyczny wobec takich podniosłych planów szefa brytyjskiego rządu, proponując mniej ambitne plany. - W tym momencie najważniejszym zadaniem dla nas jest zbudowanie przesłania jedności w obliczu kryzysu - powiedział Obama w wywiadzie dla "Financial Times". W tej samej rozmowie szef Białego Domu podkreślał, że konieczne będzie także wypracowanie wspólnego systemu regulacji, gdyż w jego opinii światowa gospodarka potrzebuje nie tylko pobudzenia, ale także spójnego systemu reguł, według których miałaby działać.
- Musimy sprostać problemom, które stoją obecnie przed nami, a także musimy zapewnić, że do podobnej zapaści ekonomicznej nie dojdzie po raz kolejny - opisywał swoje plany na londyński szczyt. Jak donosi "Daily Telegraph", także w ramach wizyty na Wyspach audiencji w pałacu Buckingham amerykańskiemu prezydentowi udzieli królowa Elżbieta II.
Za mało ambicji w walce z kryzysem?
Z drugiej strony amerykański prezydent oskarża Francję i Niemcy o brak ambicji, twierdząc, że zaproponowane przez nie plany wyjścia z kryzysu są zachowawcze. W jego opinii, jedynie plany stymulujące, takie jak zaproponowane przez USA czy Wielką Brytanię, są receptą na gospodarcze trudności. Z kolei kanclerz Niemiec Angela Merkel wraz z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym stwierdzili jednogłośnie, że dodatkowe wydatki nie są drogą, jaką ich kraje zamierzają obrać.
Szansę przekonania Niemców i Francuzów Obama będzie miał w drugim etapie swojej podróży, jako uczestnik szczytu NATO w Kehl i Strasburgu. "Prezydent Obama jest oddany, w takim samym stopniu jak ja, wzmacnianiu więzi transatlantyckich, aby wspierać silną Europę, która byłaby silnym partnerem dla Stanów Zjednoczonych, oraz ożywianiu naszego partnerstwa, aby sprostać wspólnym wyzwaniom naszych czasów" - cytuje Angelę Merkel portal "Deutsche Welle". Jednocześnie obaj przywódcy podkreślają swoją niechęć do wszelkich form protekcjonizmu i deklarują przywiązanie do wolnego rynku.
Wydaje się, że łatwiejsze zadanie czeka Obamę w trakcie spotkania z przedstawicielami Komisji Europejskiej i innych unijnych instytucji w Czechach. Tematy szczytu w Pradze będą się w większości pokrywały z kwestiami omawianymi w Londynie czy na spotkaniu NATO, jednakże wydaje się, że zarówno Czechy, jak i unijni komisarze będą z większą otwartością przystawali na socjalne propozycje Białego Domu, które pociągną za sobą rozrost biurokracji. Bruksela podziela także zdanie Obamy na temat likwidacji tzw. rajów podatkowych. Jak twierdzi amerykański prezydent, taki krok jest konieczny, aby "wszyscy grali według tych samych reguł".
Najciekawszy wydaje się jednak ostatni etap podróży Obamy, jeszcze niepotwierdzony oficjalnie przez Waszyngton. Na zakończenie prezydent zamierza bowiem odwiedzić Turcję, gdzie będzie przemawiał przed powołanym pod auspicjami ONZ z inicjatywy Stambułu oraz Madrytu Przymierzem Cywilizacji. Głównym założeniem tego organu jest współpraca na rzecz zrozumienia i budowania "mostów pomiędzy kulturami, religiami i różnorodnymi społecznościami". Wizyta jest znamienna przede wszystkim dlatego, że Turcja to kraj, gdzie dominującą pozycję w społeczeństwie mają muzułmanie. Odwiedziny kraju muzułmańskiego są odczytywane jako realizacja zapowiedzi Obamy o "nowym początku" w relacjach między cywilizacją zachodnią a światem islamskim.
Już w czasie swojej pierwszej wizyty w Europie, jeszcze jako kandydat do fotela w Białym Domu, Obama wzbudzał wielkie zainteresowanie. W trakcie jego przemowy pod Kolumną Zwycięstwa w Berlinie zebrało się ok. 200 tys. mieszkańców stolicy Niemiec.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2009-03-31
Autor: wa