Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Obama bagatelizuje wolność religijną

Treść

Administracja Baracka Obamy, która toczy otwartą walkę z Kościołem, usuwa z dorocznego raportu o przestrzeganiu praw człowieka w świecie dział poświęcony łamaniu wolności religijnej. To wydarzenie bez precedensu, tym bardziej że skala prześladowań w 2011 r. była ogromna.

Raport Departamentu Stanu USA poświęcony przestrzeganiu praw człowieka w tym roku został wydany z 3-miesięcznym opóźnieniem, ale nie to budzi największe zdumienie. Po raz pierwszy pozbawiony on został obszernego działu poświęconego wykroczeniom przeciwko wolności religijnej na świecie. Czyżby w świecie pod tym względem w ubiegłym roku nic się nie działo? Dość wspomnieć sytuację mniejszości religijnych zamieszkujących kraje Bliskiego Wschodu i Afryki, gdzie szaleje arabska wiosna ludów, rewolucje zasilane przez islamskich fundamentalistów, dramatyczne losy chrześcijan i innych mniejszości w Afganistanie, Chinach, Korei, Nigerii, Pakistanie, Sudanie... Wszystkie te dramaty zostały pominięte, a winni prześladowań utwierdzili się w przekonaniu o swojej bezkarności. Na stronie zawierającej wybrakowany raport poinformowano, że zainteresowani tematyką wolności religijnej mogą sięgnąć do ubiegłorocznego raportu odnotowującego wydarzenia z roku 2010.
Zapytany przez "Nasz Dziennik" o możliwe przyczyny wyeliminowania sekcji dotyczącej wolności religijnej włoski socjolog Massimo Introvigne zauważa, że najprawdopodobniej Stany Zjednoczone próbują w ten sposób uniknąć krytyki, która z całą pewnością musiałaby dotknąć ich własnych poczynań. - Jeśli skrytykowałyby brak wolności religijnej w innych krajach, wówczas wytknięto by im to, że amerykańscy biskupi Kościoła katolickiego od dawna alarmują i prowadzą kampanię, wskazując na łamanie prawa do wolności religijnej w Stanach Zjednoczonych. Poza tym wyraźnie widać, że wolność religijna do priorytetów tej administracji nie należy - podkreśla Introvigne. Podobnego zdania jest Thomas Farr, dyrektor Biura ds. Wolności Religijnej w Departamencie Stanu podczas prezydentury Billa Clintona i George´a W. Busha. - Nie wiem, co było faktyczną przyczyną usunięcia wolności religijnej z raportu, ale przez te 3,5 roku urzędowania administracji Obamy zaobserwowałem, że kwestia wolności religijnej była wyraźnie bagatelizowana - powiedział w rozmowie z portalem CNSNews.com. Owo bagatelizowanie czy raczej otwarta walka z Kościołem katolickim i wartościami, jakie promuje on w swoim nauczaniu, dobitnie przejawiło się poprzez przyjęcie przez administrację Białego Domu ustawy ubezpieczeniowej zmuszającej pracodawców katolickich do finansowania środków aborcyjnych, antykoncepcji oraz sterylizacji. W odpowiedzi na wypowiedzianą wojnę wczoraj z inicjatywy Episkopatu USA we wszystkich diecezjach kraju rozpoczęła się krucjata "Dwa tygodnie dla wolności". Ma ona charakter modlitewno-edukacyjny i zachęca do aktywnego udziału wszystkich świeckich. Swoje zaangażowanie w obronę zagrożonej wolności potwierdziło już wiele organizacji, w tym m.in. stowarzyszenie katolików świeckich TCA oraz osoby skupione wokół CatholicVote. Obie organizacje wyemitowały krótkie spoty telewizyjne wyjaśniające, dlaczego Amerykanie nie mogą przystać na zapisy Białego Domu, które ewidentnie łamią prawo do wolności religii, słowa i zrzeszania się, i wskazujące na konieczność podjęcia solidarnej walki o sumienie narodu i zagrożoną wolność. - To nie my prosiliśmy o tę walkę. Nam ją wypowiedziano. Ale nie zamierzamy uciekać - mówi ks. abp Timothy Dolan w spocie CatholicVote, który jest jednocześnie reklamą dwutygodniowej akcji skupionej wokół modlitwy, edukacji i publicznego świadectwa.

Anna Bałaban

Nasz Dziennik Piątek, 22 czerwca 2012, Nr 144 (4379)

Autor: au