Przejdź do treści
Przejdź do stopki

O wadzie obżarstwa

Treść

Po czterech księgach, w których zostały przedstawione reguły panujące w klasztorach, mamy teraz zamiar, umocnieni przez Pana za sprawą waszych modlitw, przystąpić do walki z ośmioma głównymi wadami…

1. Piątą księgę piszemy dzięki udzielanej nam przez Boga pomocy. Otóż po czterech księgach, w których zostały przedstawione reguły panujące w klasztorach, mamy teraz zamiar, umocnieni przez Pana za sprawą waszych modlitw, przystąpić do walki z ośmioma głównymi wadami: pierwszej, czyli wadzie łakomstwa, przez którą rozumie się niepohamowany apetyt, drugiej, czyli lubieżności, trzeciej, czyli chciwości, którą uważa się za żądzę posiadania albo, żeby wyrazić się jaśniej, miłość do pieniędzy, czwartej, czyli gniewu, piątej, czyli smutku, szóstej, czyli gnuśności, którą jest utrapienie lub znużenie serca, siódmej, czyli próżności, które to słowo oznacza poszukiwanie marnej albo nic nie znaczącej chwały, ósmej, czyli pychy.

Rozpoczynając to zmaganie, pilniej potrzebujemy teraz twoich modlitw, błogosławiony ojcze Kastorze, abyśmy potrafili, po pierwsze, należycie zbadać tak trudno uchwytną, tak mało znaną i tak tajemną naturę tych wad, po drugie, w zadowalającym stopniu ukazać ich przyczyny, po trzecie, odpowiednio przedstawić sposoby ich zwalczania oraz leczenia.

2. Jak wszyscy wnet uświadamiają sobie przyczyny tych słabości, skoro tylko wyjawią je nauki starszych, tak nikt ich nie zna – choć owe słabości sieją w nas wszystkich spustoszenie i tkwią w każdym człowieku – zanim ich się nie ujawni. Wierzymy jednak, że w takiej sytuacji możemy je w pewnej mierze wyjaśnić, jeśli dzięki waszemu wstawiennictwu również do nas zostaną skierowane słowa Pana wypowiedziane przez Izajasza: Ja pójdę przed tobą i poniżę możnych ziemi, zniszczę spiżowe bramy i wyłamię żelazne rygle. I odsłonię przed tobą ukryte skarby i niedostępne tajemnice, ażeby słowo Boże, idąc także przed nami, najpierw poniżyło możnych naszej ziemi, czyli właśnie te zgubne słabości, które gorąco pragniemy pokonać, żądające dla siebie panowania i najokrutniejszej, sprawowanej na wzór tyrana, władzy nad naszym śmiertelnym ciałem, a także sprawiło, by dały się nam dokładnie poznać i opisać oraz, wyłamując bramy niewiedzy i niszcząc rygle wad, które bronią nam dostępu do prawdziwej wiedzy, właśnie tak otworzyło nam drogę do niedostępnych tajemnic naszej duszy i zgodnie ze słowami Apostoła, oświeciwszy nas, ukazało nam to, co jest ukryte w ciemnościach oraz ujawniło zamysły serc. Wszystko po to, abyśmy, w ten sposób przenikając najczystszymi oczyma duszy ciemności odrażających wad, byli w stanie odkryć i wyjawić prawdę o wadach oraz ich przyczyny i naturę mogli wyjaśnić zarówno tym, którzy są od nich wolni, jak i tym, którzy są jeszcze przez nie zniewoleni, i tak oto przeszedłszy, według słów proroka, przez ogień wad, który w najstraszliwszy sposób trawi nasze dusze, mogli zaraz potem przejść nietknięci także przez gaszące go wody cnót oraz, skropieni duchowym lekarstwem, zasłużyli dzięki czystości serca na doprowadzenie do miejsca odpoczynku, to znaczy do doskonałości.

3. A zatem najpierw powinniśmy przystąpić do walki z łakomstwem, o którym powiedzieliśmy, że jest niepohamowanym apetytem. Ponieważ na początku chcemy opowiedzieć o tym, w jaki sposób mnisi poszczą i jakie spożywają posiłki, wrócimy do nauk i rozporządzeń Egipcjan. Każdy wie, że narzucają one większy rygor we wstrzemięźliwości oraz uczą doskonałej metody rozeznawania w sprawach duchowych.

4. Niewątpliwie stary i godny uwagi jest pogląd błogosławionego Antoniego, że mnich, który po doświadczeniu życia we wspólnocie stara się osiągnąć szczyty doskonałości wyższego poziomu i, otrzymawszy dar wewnętrznego rozeznania, jest w stanie polegać na własnym osądzie oraz wznieść się na wyżyny pustelniczego życia, nie powinien oczekiwać, że jeden człowiek, jakkolwiek wybitny, będzie odznaczał się wszystkimi rodzajami cnót. Albowiem jednemu przynosi chwałę piękno wiedzy, mocniejszą stroną drugiego jest opanowanie metody rozeznawania się w sprawach duchowych; główną zaletę innego stanowi pełna dostojeństwa cierpliwość, kolejnego chwalą za cnotę pokory, jeszcze innego – wstrzemięźliwości, następny wyróżnia się dzięki łasce prostoty; ten przewyższa pozostałych gorliwością w szlachetnym postępowaniu, tamten w okazywaniu miłosierdzia, ten w czuwaniu, ten znów w zachowywaniu milczenia, a ten w wykonywaniu pracy. I dlatego mnich pragnący zbierać duchowy miód powinien, niczym najroztropniejsza pszczoła, kwiaty każdej bez wyjątku cnoty zrywać u tych, którzy wykształcili ją w większym stopniu, i starannie wkładać je do naczynia swojego serca oraz nie zastanawiać się nad tym, czego brakuje komuś innemu, lecz rozmyślać jedynie o cnocie, którą ten w sobie wykształcił, i pilnie zrywać jej kwiaty; otóż jeśli chcemy wszystkie cnoty przejąć od jednej osoby, to z trudem albo doprawdy nigdy nie będziemy mogli dla siebie znaleźć przykładów odpowiednich do naśladowania, bo choć widzimy, że Chrystus nie stał się jeszcze, zgodnie ze słowami Apostoła, wszystkim we wszystkich, to jednak w ten sposób, a mianowicie dostrzegając Jego cząstkę w każdym człowieku, możemy we wszystkich Go odnaleźć. Mówi się bowiem o Nim: On stał się dla nas mądrością od Boga, sprawiedliwością, uświęceniem i odkupieniem. Dopóki więc w innym człowieku odnajduje się mądrość, w innym sprawiedliwość, w innym świętość, w innym łagodność, w innym czystość, w innym pokorę, dopóty Chrystus jest „podzielony” między wszystkich świętych. Lecz gdy wszyscy razem zmierzają ku jedności w wierze i w cnocie, ukazuje się On jako mąż doskonały, osiągający pełne zjednoczenie swojego ciała przez połączenie i zachowanie cech poszczególnych jego członków. Zatem obecnie, zanim przyjdzie ten czas, kiedy Bóg będzie wszystkim we wszystkich, może On być we wszystkich w ten sposób, o którym powiedzieliśmy: mając swoją cząstkę, przez którą rozumie się cnoty, w każdym człowieku, choć nie jest jeszcze wszystkim we wszystkich dzięki pełnemu zjednoczeniu tychże cnót, bo chociaż jeden jest cel naszej pobożności, to jednak różne drogi życia, które prowadzą do Boga, co też będzie przedmiotem obszerniejszych rozważań w rozmowach ze starszymi mnichami. Dlatego też wzorowej umiejętności rozeznawania się w sprawach duchowych, jak również wstrzemięźliwości musimy szukać zwłaszcza u tych, w których widzimy zdroje owych cnót obficiej tryskające dzięki łasce Ducha Świętego. Trzeba nam to czynić nie w tym celu, by ktoś z nas mógł w pojedynkę zdobyć to, co zostało podzielone między wielu, lecz jeśli chodzi o dobra, do jakich możemy mieć dostęp, byśmy dążyli do naśladowania ludzi, którzy osiągnęli je w szczególnym stopniu / Fragment książki Reguły (De institutis coenobiorum)

 

 

Słuchasz fragmentu książki Reguły (De institutis coenobiorum) św. Jana Kasjana / Czyta: Franciszek Wytych OSB / Słuchaj podcastów

Św. Jan Kasjan (ok. 365–435) jeden z największych autorytetów w monastycyzmie zachodnim. Urodzony w Dobrudży (na terenie dzisiejszej Rumunii i Bułgarii), od młodości zafascynowany życiem monastycznym. Mając 18 lat wyruszył do Palestyny (383), gdzie wstąpił do klasztoru. Razem z Germanusem, swoim przyjacielem, udał się do Egiptu (Nitria, Cele, Sketis), gdzie spotkał się i rozmawiał z najsłynniejszymi Ojcami Pustyni. W 400 roku wyjechał do Konstantynopola, gdzie zaprzyjaźnił się ze św. Janem Chryzostomem. W roku 405 pojechał do Rzymu, szukając u papieża wsparcia dla prześladowanego Jana. Tu spotkał i zaprzyjaźnił się z diakonem Leonem, późniejszym papieżem Leonem Wielkim. Stąd wyjechał do Marsylii w 416 roku, gdzie założył dwa klasztory: męski i żeński. Napisał: „Reguły”„Rozmowy z Ojcami”; „O wcieleniu Pańskim przeciw Nestoriuszowi”.

 

Żródło: cspb.pl,

Autor: mj