O utrzymanie przyczółków
Treść
Dość nieoczekiwanie nowym przewodniczącym Sojuszu Lewicy Demokratycznej podczas III Kongresu tej partii został wybrany Józef Oleksy, który w decydującej rozgrywce wyraźnie pokonał Krzysztofa Janika. Jedynym programem zaprezentowanym podczas obrad była walka z prawicą i utrzymanie się przy jak największej ilości ośrodków władzy.
W pierwszej rundzie głosowania na przewodniczącego SLD odpadł ten kandydat, o którym mówiło się w kategorii reformatora. Krzysztof Martens podczas swojej autoprezentacji skupił się jednak nie na programie, a na zachwalaniu swoich wyczynów na Podkarpaciu, które według niego "przestało być czarne, a jest już czerwone".
Ani Oleksy, ani Janik nie przedstawili żadnego programu wyborczego. Marszałek Sejmu ujął delegatów jowialnością i zawoalowaną obietnicą nieprzeprowadzania rewolucji. Janik skupiał się na konieczności jednoczenia lewicy, co w kuluarach było oceniane jednoznacznie.
"Dopiero od nas odeszli, odcinają się, jak mogą, a mamy startować z tej samej listy, dzieląc się po równo miejscami?" - taką opinię można było usłyszeć bardzo często. Gwizdami i buczeniem przyjęto list do delegatów Marka Borowskiego. "Jeśli stać Was na pokonanie samych siebie, udowodnijcie to. Jeśli nie - zakończcie działalność i nie obciążajcie hipoteki lewicy" - napisał.
Sekretarzem generalnym partii został ponownie Marek Dyduch, choć to Jacek Zdrojewski najbardziej porwał salę, mówiąc ordynarnie w stronę prawicy "walcie się". Obserwatorzy kongresu przyznawali, że czuli się, jakby odbywał się kongres partii przeżywającej rozkwit. Nikt prócz kilkudziesięciu młodych kandydatów nie chciał mówić o pogrzebie SLD. A cechą wspólną tego i poprzednich kongresów było tylko gorące przywitanie gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Tym razem na obrady nie przybył natomiast prezydent Aleksander Kwaśniewski.
Mikołaj Wójcik
"Nasz Dziennik" 2004-12-20
Autor: kl