Przejdź do treści
Przejdź do stopki

O prawo do odszkodowań

Treść

Prokuratorzy poznańskiego Instytutu Pamięci Narodowej zakończyli śledztwo w sprawie funkcjonowania i represji wobec osób wcielonych przymusowo do Batalionów Budowlanych. Konkluzja poznańskiego IPN jest zdecydowana - Bataliony Budowlane były zbrodnią przeciw ludzkości. Pracujący w nich mogą więc ubiegać się w sądach o odszkodowania.
- Do tej pory za represje uważano zmuszanie ludzi do pracy w zakładach wydobycia uranu, natomiast co do Batalionów Budowlanych zdania były podzielone. Nie można mieć jednak wątpliwości, że praktyka Batalionów Budowlanych w samym ich systemie stanowiła pogwałcenie wiążących dla ówczesnej Polski Ludowej praw międzynarodowych. System batalionów stanowił więc specyficzną postać zbrodni przeciw ludzkości - powiedział "Naszemu Dziennikowi" prokurator Roch Waszak z poznańskiego IPN, który prowadził śledztwo w sprawie funkcjonowania powołanych do życia przez władze komunistyczne instytucji.
W trakcie prokuratorskiego dochodzenia udało się dotrzeć do materiałów i dokumentów przygotowywanych przez władze komunistyczne, które do niedawna były "ściśle tajne". Odsłaniają one kulisy formowania Batalionów Budowlanych. Wśród tych dokumentów znalazły się instrukcje i rozkazy wskazujące jednoznacznie, że głównym celem tych struktur było wyniszczenie fizyczne i psychiczne osób uważanych za "element reakcyjny". Jednym z takich dokumentów jest tajny rozkaz szefa sztabu generalnego, generała broni Władysława Korczyca. "(...) W związku z coraz większym rozwojem odbudowy i rozbudowy kraju w skali ogólnopaństwowej III wiceminister ON odczuwa wielkie trudności w realizowaniu koniecznych zamierzeń w zakresie budowli wojskowych. Trudności te znacznie powiększają się wobec konieczności odesłania do Niemiec przebywających w Polsce jeńców niemieckich. Dla usunięcia tych trudności konieczne byłoby utworzenie specjalnych batalionów roboczych (...)"
- pisał generał Korczyc.
- Komunistyczne władze nakazywały wziąć do Batalionów Budowlanych ludzi z tzw. dobrych rodzin, głównie przedwojennej inteligencji lub dzieci żołnierzy AK czy NSZ. Doszło do takiego absurdu, że zakazywano powoływania do BB volksdeutschów. Oznaczało to, że volksdeutsch był bardziej ceniony niż żołnierz czy syn żołnierza AK - podkreśla prokurator Roch Waszak.
- Praca była darmowa, przez cały czas pobytu w Batalionach Budowlanych wcieleni do nich ludzie otrzymywali jako jedyne wyżywienie miskę zupy na dzień, trochę ziemniaków oraz czarny chleb i kawę - opowiada prokurator Waszak.
Jednym z wcielonych przymusowo do Batalionów Budowlanych był mieszkaniec Ostrowa Wielkopolskiego Edmund D. Dziś właśnie w IPN próbuje dochodzić sprawiedliwości.
- Stanąłem przed Wojskową Komisją Rejonową w Ostrowie Wielkopolskim. Oficer WKR stwierdził, że należy mi się odroczenie, bowiem miałem na utrzymaniu starą, schorowaną matkę, pozbawioną środków do życia. Funkcjonariusz UB spojrzał jednak na listę, którą miał przy sobie, i zrobił znaczący gest. Oznaczało to skierowanie do służby zastępczej, a w praktyce do Batalionów Budowlanych. Nie znam konkretnych powodów, dla których zapadła taka decyzja, ale sądzę, że przyczyną była moja przynależność do harcerstwa - mówił zeznający w śledztwie Edmund D.
Takich jak on żyje w Polsce jeszcze bardzo wielu. Przez lata przetrzymywani w Batalionach Budowlanych i zmuszani do niewolniczej pracy w Kwidzynie, Biedrusku, Jarosławiu i Trzebiatowie. Wcieleni przymusowo do BB zostali pozbawieni możliwości zdobycia wykształcenia i zawodu. Obecnie wielu z nich, starych już i schorowanych ludzi wegetuje na skraju nędzy. Ich przymusowa praca nie była bowiem przez lata uznawana za formę represji komunistycznej, nie mogli również liczyć na jakiekolwiek odszkodowanie.
- To bardzo boli. Ci z nas, którzy trafiali do kopalń miedzi czy uranu, zostali uznani za represjonowanych, przyznano im odszkodowania. Tymczasem ci z nas, którzy przymusowo budowali obiekty wojskowe i na tych budowach nierzadko umierali, są pomijani i lekceważeni - powiedział "Naszemu Dziennikowi" jeden z byłych członków przymusowych Batalionów Budowlanych.
- Nie ma cienia wątpliwości, że była to zbrodnia przeciw ludzkości. Niestety, winni jej już nie żyją, nie możemy więc skierować do sądu aktu oskarżenia. Jednak osoby, które były wcielone do Batalionów Budowlanych, mogą w sądach powszechnych ubiegać się o odszkodowania. Jako ofiary zbrodni komunistycznej mają do tego pełne prawo - powiedział prokurator Roch Waszak.
Wojciech Wybranowski



Bataliony Budowlane powołano w 1950 r. i w niezmienionej formie funkcjonowały one do 1959 roku, a przewinęło się przez nie kilkaset tysięcy młodych ludzi. Przy powoływaniu do batalionów stosowano kryteria klasowe: do obowiązkowej pracy zmuszano dzieci tzw. kułaków, młodych ludzi z konspiracji, osoby relegowane ze studiów, synów rzemieślników. W ustawie o służbie wojskowej był rozdział o służbie zastępczej, z pozoru więc nie stanowiło to represji, chociaż już rozkaz ministra obrony narodowej, określający kryteria, był tajny. Teoretycznie więc bataliony pracy były legalne, jednak wcieleni do nich młodzi ludzie pracowali jak niewolnicy po kilkanaście godzin dziennie. Cechą charakterystyczną batalionów była bardzo wysoka śmiertelność.
Nasz Dziennik 16-02-2004

Autor: DW