Przejdź do treści
Przejdź do stopki

O Polakach na antypodach

Treść

Zawsze wydawało się, że skupiska Polaków żyjących na antypodach mogą być przykładem dla wszystkich innych Polonii świata - dobrego zorganizowania, ogromnej aktywności i umiejętności wykorzystywania możliwości, jakie stwarza państwo osiedlenia. Tymczasem kondycja tamtejszych środowisk polonijnych nie napawa optymizmem.

Sytuacja Polonii australijskiej jest wielce niepokojąca - informował posłów z Komisji Łączności z Polakami za Granicą Tomasz Lis, dyrektor departamentu konsularnego MSZ. Obecnie największym jej problemem jest rozdźwięk międzypokoleniowy. Duża część instytucji i struktur powołanych w latach 40. nie znajduje dziś swych następców. Rozdźwięk pokoleniowy powoduje też zamieranie części inicjatyw prasowych - po pierwsze, z powodu braku redaktorów, po drugie - czytelników. Niepokojący jest także bardzo słaby udział grupy polskiej w życiu politycznym Australii. I wreszcie - mimo że język polski można zdawać na maturze australijskiej, drastycznie zmniejsza się liczba dzieci uczących się języka swych przodków. Nikła jest także wiedza o Polsce wśród tamtejszej społeczności. Na domiar złego zlikwidowano Katedrę Polonistyki na uniwersytecie w Melbourne. Istniała także obawa, że nazwa Góry Kościuszki, najwyższego szczytu Alp Australijskich, zostanie zmieniona na nazwę aborygeńską. Strona polska otrzymała jednak pisemne zapewnienie, że nazwa pozostanie. Australijczycy dokonają być może jedynie jednego manewru, tzn. szczyt ten będzie nosił nazwę podwójną.
Nieco lepsza jest sytuacja Polonii nowozelandzkiej. Działalność tamtejszych organizacji - zarówno starych, jak i nowych - uzupełnia się, są dzieci wyrażające wolę uczenia się języka polskiego, a także funkcjonuje Studium Języka Polskiego na uniwersytecie w Auckland. Jak tłumaczy dyrektor Lis, w tym przypadku sprawa jest prostsza, ponieważ obecna tam grupa polonijna jest o wiele mniejsza.
Dzieje Polonii w Australii to już niemal 150 lat. Polonia nowozelandzka ma nieco krótszą, ale i tak już prawie stuletnią tradycję. W przestrzeni geograficznej oba te państwa dzieli 1,6 tys. km, natomiast w przestrzeni działalności polonijnej istnieje między nimi ogromna przepaść, co chyba winno zwrócić uwagę naszych władz.
Aneta Jezierska

żródło: "Nasz Dziennik" 2006-06-08

Autor: mj