O obiektywnym sądzie Bożym
Treść
Co więc ma robić człowiek zwyczajny, kiedy stanie przed faktem czyichś uczynków, zdecydowanie sprzecznych z prawem Bożym, ale bronionych i nawet prawnie chronionych?
Jeden z naszych romantycznych poetów, w swojej młodości chmurnej i durnej, krytykowany za coś przez przyjaciół, napisał dumnie: „Chcąc mnie sądzić, nie ze mną trzeba być, lecz we mnie!” Trudno lepiej wyrazić przekonanie, że jedyny właściwy punkt widzenia to MÓJ właśnie, a już zwłaszcza jeśli to o moje postępowanie chodzi. Coś by w tym może i było, gdyby nie to, że przecież skutki mojego postępowania dotykają także innych osób, więc ich zdanie też by jednak trzeba brać pod uwagę, i to w tym większym stopniu, im stają się dla nich poważniejsze. Ech, jakże często człowiek domaga się, żeby go ROZUMIANO – tak od środka, tak naprawdę – co by już oczywiście musiało skutkować przyznaniem mu całej racji; ale zapomina, że i innym tak samo należałoby się równie pełne ZROZUMIENIE?.. już nie mówiąc, że przyznanie racji…
Przypomina się stara anegdotka o dwóch oficerach rosyjskich, którzy gdzieś na Zachodzie poszli do restauracji; pili gęsto, i po godzinie jeden z nich wstał od stołu i zaczął demolować lokal. Krzyk uciekających ludzi, protesty obsługi, trzask łamanych krzeseł i tłuczonych szkieł – a pośród tego wszystkiego drugi oficer siedzi nadal za stołem i mówi tylko, tonem smutnej rezygnacji: Wania, bros’, nie pojmut! Wania, zostaw, nie zrozumieją. Ci przyziemni obcokrajowcy nigdy i tak nie pojmą głębi twojej duszy, która się potrzebuje wyrazić.
A przecież możemy liczyć na Kogoś, kto jest nie tylko przy nas, ale i w nas; Kogoś, czyj sąd jest niewątpliwie pełen miłości i zrozumienia. Może się jednak okazać, że rozumieć nie znaczy pochwalać. Bóg niewątpliwie zna i bierze pod uwagę wszelkie okoliczności naszych czynów, także i te najbardziej łagodzące winę; może nas nawet pomimo tych czynów doprowadzić do zbawienia; ale nigdy nie nazwie zła dobrem. On dał zasady postępowania, zasady obiektywne; i zły uczynek, niezgodny z Jego planem dla nas, nie może być uznany za dobry ani za obojętny czy równouprawniony, nawet jeśli element winy w przypadku konkretnego człowieka był znikomy.
Co więc ma robić człowiek zwyczajny, kiedy stanie przed faktem czyichś uczynków, zdecydowanie sprzecznych z prawem Bożym, ale bronionych i nawet prawnie chronionych? Po pierwsze: nie naśladować. – Oślico, czy podejrzewasz, że ja mógłbym… – Balaamie, nie bądź taki pewny swojej cnoty. Pokusa potrafi wciskać się najprzedziwniejszymi drogami. Mądry Salomon, jeśli wierzyć tradycji zapisanej u Koheleta (Koh 2,3), z czystej żądzy poznawczej zapragnął doświadczyć głupoty; po prostu chciał wiedzieć, jak to jest – i nagrzeszył tak, że się królestwo rozpadło. Planował wprawdzie, że w tym eksperymencie rozum będzie mu nadal przewodnikiem, ale to jakoś nie wyszło. Abelard, jak wiadomo, uwiódł Heloizę nie dlatego nawet, że się w niej zakochał, tylko też chciał zobaczyć, jak to jest – bo jeszcze nie wiedział. Co stracił, także wiadomo. Więc po pierwsze: nie naśladować.
Po drugie: jeśli te czyjeś złe uczynki są nam wiadome, bronić pokrzywdzonych. Inaczej Pan kiedyś powie nam: byłem skrzywdzony, a nie ująłeś się za mną. Co, powstrzymywały cię ważniejsze względy? Lojalność? Solidarność? A cóż jest dla ciebie ważniejsze ode Mnie?
Po trzecie, nie potępiać człowieka. Ani w myśli, ani w mowie, ani w piśmie. Bo Prawo Boże może być obiektywne, ale nasze ludzkie ograniczenie nie potrafi go obiektywnie stosować, a Bóg po wiele razy w Piśmie św. zastrzegł sobie wyłączne prawo do sądu. Kropka. Jeśli się nie da nic pomóc, nic wyjaśnić, trzeba objąć tę sytuację modlitwą. Dużo takich sytuacji? Tym więcej będzie i modlitwy, co i dobrze.
A po czwarte, nie dać się zmylić i nie porzucić jasnej nauki Bożej.
Fragment książki Okruchy
Małgorzata (Anna) Borkowska OSB, ur. w 1939 r., benedyktynka, historyk życia zakonnego, tłumaczka. Studiowała filologię polską i filozofię na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, oraz teologię na KUL-u, gdzie w roku 2011 otrzymała tytuł doktora honoris causa. Autorka wielu prac teologicznych i historycznych, felietonistka. Napisała m.in. nagrodzoną (KLIO) w 1997 roku monografię „Życie codzienne polskich klasztorów żeńskich w XVII do końca XVIII wieku”. Wielką popularność zyskała wydając „Oślicę Balaama. Apel do duchownych panów” (2018). Obecnie wygłasza konferencje w ramach Weekendowych Rekolekcji Benedyktyńskich w Opactwie w Żarnowcu na Pomorzu, w którym pełni funkcję przeoryszy.
Żródło: cspb.pl, 3 listopada 2020
Autor: mj