O krok od górniczego strajku
Treść
Zdecydowana większość z 70 tys. górników biorących udział w czwartkowym referendum strajkowym opowiedziała się za strajkiem generalnym w branży. W najbliższą środę w kopalniach przeprowadzony zostanie 24-godzinny strajk ostrzegawczy, potem można spodziewać się bardziej radykalnych kroków.
W górniczym referendum udział wzięło 70,8 tys. pracowników kopalń z prawie 120 tys. uprawnionych. 95,75 proc. głosujących twierdząco odpowiedziało na referendalne pytanie o zgodę na strajk generalny w branży. Zgodnie z zapowiedziami, pierwszy strajkowy akcent będzie miał miejsce w najbliższą środę. - 24 stycznia na wszystkich kopalniach węgla kamiennego na Śląsku odbędzie się 24-godzinny strajk ostrzegawczy. Pragnę też podkreślić, że wypowiedzi ministra Pawła Poncyliusza dotyczące nielegalności strajku przyjmujemy jako prowokacyjne - powiedział Dominik Kolorz, przewodniczący górniczego NSZZ "Solidarność". Podkreślił, że strajk będzie legalny, gdyż większość kopalń spełniła procedury wynikające z ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, a ostatecznie w tej kwestii, jeśli będzie to konieczne, wypowie się sąd.
Związkowcy podkreślali, że są skłonni do rozmów ze stroną rządową, chcą też zwrócić się z prośbą o mediacje do prezydenta RP. Twierdzą, że odstąpią od strajkowych planów, jeśli rząd przystąpi do rozmów mających na celu zmianę niektórych zapisów w strategii dla górnictwa na lata 2007-2015. Podkreślili, że podczas strajku nie będą blokować szybów i górnicy, którzy zechcą pracować, zjadą na dół. Nadal nie wiadomo, na czym miałaby polegać akcja protestacyjna planowana na 1 lutego.
Zdaniem Pawła Poncyljusza, wice ministra gospodarki odpowiedzialnego za górnictwo, resortowi zależy na sektorze i chce, by był on rentowny i ukierunkowany na przyszłość. - Znaleźliśmy się na rozdrożu. W wielu kwestiach się zgodziliśmy, ale zostało kilka spraw, gdzie trzeba przyjąć albo jedno, albo drugie rozwiązanie: albo uzależnić wydobycie od możliwości zbytu, uzależnić płace od wydajności i zgodzić się na powolną prywatyzację przez giełdę z udziałem załóg, albo zamknąć oczy i uznać, że wszystko jest dobrze - skomentował.
Największe przekonanie o potrzebie strajku panuje w kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej, nieco mniejsze - w Katowickim Holdingu Węglowym i Kompanii Węglowej. Jeśli dojdzie do strajku, dzienny postój w kopalniach - według wyliczeń resortu gospodarki - będzie kosztował 90 mln zł. Sumę tę kwestionują jednak związki.
MA
"Nasz Dziennik" 2007-01-20
Autor: wa