Przejdź do treści
Przejdź do stopki

O Jugendamtach cicho, sza!

Treść

Berlin przez kilka najbliższych dni stanie się miejscem wielu spotkań polsko-niemieckich, podczas których dyskutowane będą kwestie międzynarodowe oraz stosunki bilateralne; spotkań dla wybranych. Aby uniknąć niewygodnych dla Niemców pytań, organizatorzy dokonali selekcji dziennikarzy, którzy mogą obsługiwać oficjalne konferencje i uroczystości.

Do stolicy Niemiec przyjeżdża dzisiaj szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. Głównymi tematami spotkania z ministrem spraw zagranicznych Frankiem Steinmeierem będą kwestie polityki europejskiej, międzynarodowej oraz bieżące stosunki dwustronne. Wśród licznych imprez na dzisiaj zaplanowano m.in. spotkanie zorganizowane przez Stowarzyszenie Krzewienia Kultury w rozszerzonej Europie w Domu Europejskim w Berlinie. Gwoździem programu ma być referat Sikorskiego.
Jednak nie wszyscy chętni mogą przyjść na imprezę. Jak ustaliliśmy, organizatorzy konferencji w Domu Europejskim zapowiedzieli, że nie wpuszczą na spotkanie Mirosława Kraszewskiego, który pracuje jako dziennikarz dla portalu Wiadomości24. Zsuzsa Breier ze Stowarzyszenia Krzewienia Kultury jako powód podała to, jakoby Kraszewski złamał reguły zachowania podczas innej konferencji, gdzie obecny był Władysław Bartoszewski. Breier w swoim wyjaśnieniu pisze, iż miał, niepytany, zacząć głośno mówić o swoich problemach, czym obraził zarówno uczestników konferencji, jak i publiczność.
Mirosław Kraszewski faktycznie był obecny na wspomnianej konferencji i podczas rundy pytań ze strony publiczności próbował zadać pełnomocnikowi polskiego rządu pytanie - co robi w kwestiach dyskryminacji polskich dzieci, polskich rodziców i polskiego języka przez niemieckie urzędy. Wówczas odebrano mu głos i pomimo podobnych pytań padających spośród publiczności zamknięto wszelką dyskusję. Kraszewski osobiście został pokrzywdzony przez Jugendamt, który zabronił mu rozmawiać z synem po polsku.
Podobne pytanie - tym razem szefowi polskiej dyplomacji Radosławowi Sikorskiemu - zamierzał zadać Kraszewski na dzisiejszej konferencji w Berlinie. Według niego, zakaz udziału w konferencji jest spowodowany tym, że zadaje on zbyt dużo niewygodnych pytań i to właśnie polskim politykom. - Być może są to pytania za bardzo niewygodne dla organizatorów - ironizuje Kraszewski i dodaje, że dostęp zarówno jego, jak i innych polskich rodziców do ministra, do pełnomocnika rządu Władysława Bartoszewskiego, do dyrektora biura pełnomocnika do spraw dialogu międzynarodowego Krzysztofa Miszczaka jest w zasadzie niemożliwy. Kraszewski chciał podjąć kolejną próbę w Berlinie, ale teraz mu to uniemożliwiono.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2008-12-05

Autor: wa