Nowy premier, stary rząd
Treść
Półtorej doby po tym jak Polska stała się członkiem Unii Europejskiej Leszek Miller, zgodnie z obietnicą złożoną w końcu marca br., podał swój gabinet do dymisji. Kilkadziesiąt minut później prezydent powołał na nowego premiera Marka Belkę. Jak się okazało, jego gabinet nie różni się zbytnio od poprzedniego. A co najistotniejsze - wciąż nie ma w Sejmie wystarczającego poparcia.
W nocy z czwartku na piątek wyjaśniły się niemal ostatecznie wszystkie wątpliwości związane z powołaniem nowego rządu, które rozsiewane były w kuluarach Sejmu z równą częstotliwością zarówno przez Romana Jagielińskiego, jak i posłów Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Wówczas odbyło się posiedzenie klubu SLD, na które przyjechali prezydent Aleksander Kwaśniewski i ówczesny kandydat na premiera.
- Nowy rząd ma wsparcie klubu SLD, zarówno w wymiarze programowym, jak i personalnym - powiedział po 3,5-godzinnym spotkaniu szef Sojuszu Krzysztof Janik.
Szybko okazało się, że klucz do poparcia tego rządu leży w... minimalizowaniu zmian. Według pierwszych informacji spośród członków gabinetu Leszka Millera u Belki miało pozostać aż siedmiu ministrów konstytucyjnych: Jerzy Hausner, Włodzimierz Cimoszewicz, Jerzy Szmajdziński, Wojciech Olejniczak, Waldemar Dąbrowski, Andrzej Raczko i Michał Kleiber. Ponadto do rządu - o którym Belka mówił, iż będzie "fachowy" - mieli wejść Ryszard Kalisz (MSWiA) oraz nowa szefowa Unii Pracy Izabela Jaruga-Nowacka.
Co do kilku rządowych stanowisk panowała niejasność. Okazało się, że niektórzy Belce odmówili, a z kilkoma decyzjami nowy premier chciał się wstrzymać do ostatniej chwili, licząc na poparcie PSL lub Socjaldemokracji Polskiej. - Na razie koledzy z PSL stawiają warunki, które są nie do przyjęcia - odpowiadał na pytanie dziennikarzy Belka po wyjściu z posiedzenia klubu. Ludowcy mieli zażądać całkowitej rezygnacji nowego rządu z planu Hausnera.
Jedną z osób, która była brana pod uwagę jako nowy minister, a z której musiał zrezygnować Belka, był prezes Izby Karnej Sądu Najwyższego Lech Paprzycki. - To propozycja niezwykle sympatyczna, m.in. ze względu na osobę pana prof. Belki, ale biorąc pod uwagę zajmowane stanowisko, jest ona dla mnie niemożliwa do przyjęcia - wyjaśniał. Na przestrzeni ostatnich lat była to już czwarta propozycja objęcia teki ministra sprawiedliwości przez Paprzyckiego. Jego nominacja miała być ukłonem w stronę PSL - w latach 1993-1997 był on członkiem Trybunału Stanu zgłoszonym właśnie przez ludowców.
Nie rozwiązali się
Debaty na temat szans rządu Marka Belki stałyby się bezprzedmiotowe, gdyby w piątek posłowie przyjęli jedną z czterech uchwał opozycji wzywającą do samorozwiązania Sejmu. Ale niespodzianki nie było - żaden z czterech projektów nie uzyskał wymaganej większości 307 głosów.
Za projektem uchwały autorstwa LPR głosowało 224 posłów, projekt PiS poparło 231 posłów, Samoobrony - 224 posłów, a propozycję PO - 229 posłów.
Kilka chwil wcześniej zaledwie pięciu głosów zabrakło opozycji do odwołania ze składu odchodzącego rządu ministra skarbu Zbigniewa Kaniewskiego. Lista zarzutów była długa. Dotyczyły one głównie sytuacji w PKN Orlen, ale i kontrowersyjnej decyzji z ubiegłego tygodnia o unieważnieniu prywatyzacji Huty Częstochowa.
Za uchwaleniem wotum nieufności głosowało 226 posłów, przeciw było 188, a 6 wstrzymało się od głosu. Większość ustawowa konieczna do odwołania ministra wynosiła 231 głosów. Ministra uratowały dwa kluby, które... były za jego odejściem - SdPl (jedenastu nieobecnych) i PSL (Marek Sawicki był przeciw, Jan Kubik się wstrzymał, a 8 osób w ogóle nie wzięło udziału w głosowaniu). Ponadto zabrakło 4 posłów SLD, 3 z LPR i 6 posłów niezrzeszonych.
Wiceprezes PSL Eugeniusz Kłopotek określił nieobecność swoich kolegów jako "niewytłumaczalną", bo tylko absencja trzech z nich była usprawiedliwiona ważnymi przyczynami osobistymi. Reszta ma tłumaczyć się ze swojego zachowania przed rzecznikiem dyscypliny.
- Ostatecznym testem wiarygodności tych kolegów i wyrazistości, jednoznaczności klubu będzie głosowanie nad wotum zaufania dla rządu Marka Belki - oświadczył Kłopotek. Dodał, że jeśli któryś z posłów PSL zamierza głosować za nowym rządem, "niech lepiej wcześniej wystąpi z klubu".
Marne wizje Belki
Radość Leszka Millera i jego partyjnych kolegów z wygranych głosowań była jednak przedwczesna. Gdyby w podobny sposób rozłożyły się głosy podczas głosowania nad wotum zaufania dla nowego rządu, gabinet Belki nie miałby żadnych szans na poparcie. Na dodatek z klubu UP wystąpił jego były przewodniczący Janusz Lisak - zwolennik przyłączenia się Unii do SdPl. Unii Pracy znów więc potrzeba "świeżej krwi", by mogła zachować w Sejmie status klubu (dziś liczy 14 posłów, a potrzeba co najmniej 15).
Potwierdziło się po raz kolejny stanowisko PSL. Janusz Wojciechowski stwierdził, że rząd Belki będzie rządem kontynuacji dotychczasowej błędnej polityki i nie może uzyskać poparcia ludowców.
- Obecność w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza, Jerzego Szmajdzińskiego i Jerzego Hausnera to symbol, że w zasadniczych kierunkach polityka nowego rządu będzie kontynuowana - tłumaczył szef PSL.
Lider SdPl Marek Borowski zapowiedział, że rząd Marka Belki może liczyć na poparcie tej formacji tylko wówczas, gdy zapewni, że zakończy swoją misję jesienią.
Leszek samochwała
Ostatnie dni swojego rządzenia Polską Leszek Miller wykorzystał na uroczystości związane z wejściem Polski do Unii Europejskiej, a także wystąpienie telewizyjne, w którym zamierzał pożegnać się z rodakami. Wcześniej, w piątkowy wieczór, jego rząd zebrał się na ostatnim posiedzeniu.
- Najważniejszy cel naszego rządu, jakim było wejście Polski do Unii Europejskiej, został zrealizowany - powiedział Miller po tym, jak w sali obrad umieścił flagę UE.
Rząd Millera przyjął raport dokumentujący jego działania, który przekazał w niedzielę prezydentowi i swojemu następcy. Dokument mówi o sprawach, które są realizowane, oraz o problemach, które wymagają podjęcia przez nową ekipę.
- Wejście do europejskiej rodziny to nasze wspólne historyczne zwycięstwo. Wszyscy mamy prawo czuć się wyjątkowo. Tak jak każdy z państwa, ja też jestem dumny, bo najważniejszy cel kierowanego przeze mnie rządu został w pełni osiągnięty - powiedział później premier w telewizyjnym wystąpieniu.
- Ja i mój rząd postawiliśmy wiele, niemal wszystko, na jedną kartę. I choć zapłaciliśmy za to utratą znacznej części społecznego poparcia, to dzisiaj jesteśmy w Unii i jest to dla mnie najlepszy dowód, że warto było - dodał.
Jest komplet
W sobotę rząd Belki był już skompletowany. Niespodziankę stanowił fakt, że do ostatniej chwili nie był pewny udział Jerzego Hausnera w tym gabinecie. Postawił on weto propozycji, by Izabela Jaruga-Nowacka prócz teki wicepremiera objęła sprawy społeczne w nowym rządzie. Wymusił, by powstało oddzielne ministerstwo, które obejmie dotychczasowy wiceminister w resorcie Hausnera Krzysztof Pater.
Reszta personalnych niewiadomych wyjaśniła się w niedzielne popołudnie. Nominacje prezydenta prócz Belki otrzymało 17 ministrów. Siedmiu było ministrami konstytucyjnymi także w odchodzącym rządzie. Jedynie resort Hausnera zmienił nazwę na Ministerstwo Gospodarki i Pracy (dotąd Ministerstwo Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej). Trzech ministrów (Jaruga-Nowacka, Pater i Marek Sadowski) w gabinecie Millera zajmowało niższe stanowiska, a nowy szef kancelarii premiera Sławomir Cytrycki był niegdyś ministrem skarbu.
Mikołaj Wójcik
Rząd Marka Belki:
Jerzy Hausner - wicepremier, minister gospodarki i pracy
Izabela Jaruga-Nowacka - wicepremier ds. komunikacji społecznej
Włodzimierz Cimoszewicz - minister spraw zagranicznych
Jerzy Szmajdziński - minister obrony narodowej
Andrzej Raczko - minister finansów
Wojciech Olejniczak - minister rolnictwa i rozwoju wsi
Waldemar Dąbrowski - minister kultury
Michał Kleiber - minister nauki i informatyzacji
Ryszard Kalisz - minister spraw wewnętrznych i administracji
Jacek Socha - minister skarbu
Krzysztof Opawski - minister infrastruktury
Mirosław Sawicki - minister edukacji narodowej i sportu
Wojciech Rudnicki - minister zdrowia
Marek Sadowski - minister sprawiedliwości
Jerzy Swatoń - minister środowiska
Krzysztof Pater - minister polityki społecznej
Sławomir Cytrycki - członek Rady Ministrów, szef kancelarii premiera
Nasz Dziennik 4-05-2004
Autor: DW