Nowy kurs USA w Iraku
Treść
Prezydent USA George W. Bush faktycznie uznał klęskę swej polityki w Iraku. Takie wnioski można wysnuć z jego ostatnich decyzji zmieniających amerykańską politykę wobec tego kraju. Świadczy o tym nie tylko odwołanie sekretarza obrony, jednego z głównych architektów wojny z Irakiem, Donalda Rumsfelda, ale także gotowość Waszyngtonu do negocjacji z Syrią oraz Iranem, zaliczanych dotąd przez administrację Busha do tzw. osi zła.
Pomysł rozmów z Syrią i Iranem, autorstwa demokratów, który dotąd Biały Dom całkowicie odrzucał, po wyborach Bush uznał za godny rozpatrzenia. W poniedziałek rozmawiał o tym ze swoimi najbliższymi doradcami - wiceprezydentem Dickiem Cheneyem i szefem Rady Bezpieczeństwa Narodowego Stephenem Hadleyem.
Do niedawna jeszcze amerykański prezydent oskarżał zarówno Iran, jak i Syrię o wspieranie grup terrorystycznych w Iraku, Libanie i Autonomii Palestyńskiej oraz o budowanie arsenału broni masowego rażenia. O tym, na czym konkretnie miałaby polegać współpraca, dowiemy się prawdopodobnie w grudniu, kiedy ukaże się raport powołanej przez Kongres grupy polityków i ekspertów.
Już teraz jednak można domyślać się, czego Amerykanie będą domagać się od Syrii i Iranu. Na pewno wstrzymania przemytu broni i zaopatrzenia dla rebeliantów przez granicę iracko-syryjską oraz wstrzymania pomocy dla grup terrorystycznych w Iraku. Iran miałby także wymusić na rebelianckiej armii Mahdiego zawieszenie broni. Z kolei Syria winna skłonić sunnitów do współpracy z szyickim w znacznej części rządem w Bagdadzie. A wszystko służyć ma stopniowemu, pomyślnemu zakończeniu wojny.
AMJ, PAP
"Nasz Dziennik" 2006-11-15
Autor: wa