Nowicka za zamkniętymi drzwiami
Treść
Co ukrywa Wanda Nowicka - zastanawia się konserwatywna publicystka Joanna Najfeld. Chodzi o tajność procesu, który wytoczyła jej działaczka ruchów feministycznych za stwierdzenie, że polskie ruchy proaborcyjne są częścią wielkiego światowego przemysłu zarabiającego miliardy dolarów na tym procederze.
Proces przed Sądem Rejonowym w Warszawie toczy się za zamkniętymi drzwiami, ponieważ Nowicka nie zgodziła się na jego odtajnienie. "Biorąc pod uwagę fakt, że 'Federa' jest organizacją 'społeczną', która otrzymała finansowanie z Ministerstwa Zdrowia i powinna być chyba transparentna wobec podatników, ciekawym wydaje się, dlaczego Wanda Nowicka nie chce rozmawiać przy otwartych drzwiach o źródłach finansowania swojej działalności? Co ma do ukrycia?" - pyta Najfeld w swoim blogu dotyczącym procesu.
Publicystka ubolewa, że postępowanie nie jest jawne, ponieważ "sprawa dotyczy wypowiedzi publicznej na temat osoby publicznej, która utrzymuje, że nie ma nic do ukrycia w kwestii powiązań finansowych swojej działalności z przemysłem aborcyjnym i antykoncepcyjnym". "Transparencja powinna być w jej interesie. A z pewnością w interesie społecznym" - podkreśla Najfeld, która nie chce bezpośrednio komentować procesu, zamieszcza jedynie krótkie refleksje w blogu.
Wczorajsze posiedzenie sądu zostało, ze względów formalnych, odroczone do 29 marca. Na rozprawę nie stawiła się Nowicka. Jeden z adwokatów reprezentujących publicystkę uważa, że to przejaw marnowania publicznych pieniędzy.
Mecenas Piotr Kwiecień dodaje, że ten proces zmierza do tego, żeby wyeliminować publiczną dyskusję, skąd Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny czerpie środki finansowe. - Chodzi o zamknięcie ust środowiskom konserwatywnym, które nie podzielają poglądów pani Nowickiej - stwierdza Kwiecień.
Przez kilka miesięcy, zgodnie z wymogami procesowymi, toczyło się postępowanie pojednawcze, które zakończyło się fiaskiem. - Postępowanie pojednawcze było bardzo utrudnione. Jak się okazało, fundamentalna niezgodność była co do sposobu mówienia o pewnej rzeczywistości, która powinna być przedmiotem publicznej debaty - mówi mecenas. I dodaje, że jego klientka stoi na stanowisku, iż konieczne są publiczne rozmowy zwłaszcza na takie tematy jak finansowanie Federacji, natomiast Nowicka uważa, że wszystko jest w porządku, a ktoś, kto mówi inaczej, kłamie.
Sama publicystka po pierwszej rozprawie w sprawie zawarcia ugody podkreślała, że jeśli chodzi o jej stanowisko, to "nic się nie zmieniło". "Jestem niewinna, mówiłam prawdę, czuję się nękana procesem politycznym, nie merytorycznym"
- napisała na swojej stronie internetowej. Według Najfeld, "radykalna lewica nie może znieść tego, że jako kobieta mówię otwarcie: aborcja to barbarzyński mord na dziecku i gwałt na matce". "Nie tylko mnie chce uciszyć aborcyjne imperium. Przy okazji chodzi o zastraszenie wszystkich próbujących przełamać temat tabu, jakim jest kwestia powiązań biznesu aborcyjnego z 'działaczkami kobiecymi'. To od nas zależy, czy pozwolimy się terroryzować" - wskazuje.
Zwraca też uwagę, powołując się na publikacje prasowe, że przy okazji ogłaszania pandemii świńskiej grypy wychodzą na jaw powiązania rynku farmaceutycznego z podmiotami uchodzącymi za niezależne ciała eksperckie. "Koncerny farmaceutyczne sięgnęły po takie metody na skalę światową, żeby sprzedać szczepionki. Powinniśmy sobie zadać pytanie, co robią na co dzień te same koncerny, żeby forsować sprzedaż znacznie bardziej dochodowych środków antykoncepcyjnych i poronnych" - stwierdza Najfeld.
Po wniesieniu pozwu do sądu przez Nowicką przedstawiciele Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia stwierdzili, że jest on bezpodstawny. Argumentują, iż Nowicka przewodniczy organizacji, w skład której wchodzi Towarzystwo Rozwoju Rodziny - oficjalny organ Międzynarodowej Federacji Planowanego Rodzicielstwa promującej antykoncepcję i aborcję.
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik 2010-02-24
Autor: jc