Nowe dowody w sprawie Wallisch
Treść
Jak informują niemieckie i austriackie media, śledczy z Centrum Szymona Wiesenthala uzyskali nowe, nieznane do tej pory zeznania, obciążające faszystowską zbrodniarkę, 85-letnią obywatelkę Austrii, mieszkającą w Wiedniu Ernę Wallisch, która mimo udowodnionych zbrodni nadal cieszy się wolnością i spokojem.
Erna Wallisch, okrutna strażniczka z KL Majdanek, została umieszczona przez Centrum Wiesenthala na czwartym miejscu jeszcze żyjących, najbardziej bezwzględnych, nazistowskich zbrodniarzy. Efraim Juroff z jerozolimskiego Centrum nie ma wątpliwości, że Wallisch, nazywana przez niemieckie media "hitlerowską okrutną czarownicą", brała czynny udział w masowych mordach dokonywanych na więźniach niemieckiego obozu koncentracyjnego Majdanek.
Z zeznań nowych świadków wynika, że Wallish osobiście zajmowała się selekcją więźniów do komór gazowych, a także wielokrotnie dopuszczała się pobić ze skutkiem śmiertelnym.
Jak twierdzi austriacki dziennik "Der Standard" - polski Instytut Pamięci Narodowej (IPN) przesłał do austriackiego ministerstwa sprawiedliwości nowe, obciążające Ernę Wallisch dowody w postaci zeznań pięciu byłych więźniarek obozu koncentracyjnego.
Wiedeńska prokuratura sprawdza nowe zeznania byłych więźniów KL Majdanek. - Co z tego wyniknie, jeszcze nie wiemy - stwierdził Gerhard Jarosch, rzecznik wiedeńskiej prokuratury. Dodał, że jest bardzo prawdopodobne, iż proces zostanie wznowiony. Bardziej sceptyczna w sprawie ewentualnego procesu jest szefowa Centrum Dokumentacji Austriackiego Ruchu Oporu Brigitte Bailer Galanda, która stwierdziła, że świadkowie są w bardzo zaawansowanym wieku i sąd może uznać ich zeznania za mało wiarygodne.
Esesmanka pozostanie bezkarna
Erna Pfannenstiel-Wallisch, urodzona w lutym 1922 roku córka urzędnika pocztowego z Turyngii, w 1941 roku na ochotnika zgłosiła się do służby w obozie koncentracyjnym. W latach 1942-1944 pracowała jako strażniczka więźniarek na Majdanku. Według zeznań wielu świadków (także polskich więźniów), esesmanka zachowywała się w sposób sadystyczny.
Tuż po wojnie wyjechała do Wiednia, gdzie do dzisiaj spokojnie żyje, ciesząc się obywatelstwem tego kraju. W latach 70. próbowano postawić Ernę Wallisch przed sądem - bezskutecznie, ponieważ władze austriackie stwierdziły, że nie mogą rozpocząć procesu z powodu przedawnienia zarzutów i braku ewidentnych dowodów winy (!!!). Erna Wallisch przed prawie czterdziestu laty była przesłuchiwana przez niemieckich prokuratorów w charakterze świadka podczas przygotowania do procesu w Dusseldorfie, największego procesu o zbrodnie wojenne, ale również wówczas nie postawiono jej żadnych zarzutów. Jest to już zdecydowanie ostateczna szansa na postawienie hitlerowskiego oprawcy w stan oskarżenia, ale wątpliwe, czy sąd austriacki zdecyduje się na taki krok.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2008-01-30
Autor: wa