Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nord Stream trafił na minę

Treść

Zarówno media niemieckie, jak i fińskie informują, że spółka Nord Stream napotyka duże trudności podczas budowy Gazociągu Północnego. Kłody są rzucane pod nogi budowniczym gazociągu - skarży się prasa niemiecka, pisząc o coraz większych kosztach budowy i braku możliwości utrzymania przewidywanego jej zakończenia. Ponadto media fińskie ostrzegają przed minami morskimi na drodze trasy gazociągu po dnie Zatoki Fińskiej.
Hamburski tygodnik "Stern" pisze o trudnościach, jakie przez cały czas inne kraje stwarzają dla Gazociągu Północnego (chodzi tu o rząd fiński, szwedzki i polski). Nieprzychylność tych państw - jak informuje niemiecki tygodnik - może doprowadzić do znacznych opóźnień w budowie gazociągu po dnie Bałtyku.



Ambasador rosyjski w Berlinie, Wladimir Kotenew, jest jeszcze większym pesymistą i twierdzi, że przy tak piętrzonych trudnościach i jednocześnie przy braku jakiejkolwiek pomocy dla idei gazociągu ze strony niemieckiego rządu, projekt może zostać niezrealizowany. Podczas rozmowy z niemieckim dziennikarzem Hansem Ulrichem Joergesem rosyjski ambasador wezwał rząd Angeli Merkel do większego zaangażowania na rzecz budowy Gazociągu Północnego.
- Życzyłbym sobie, aby niemiecki rząd wykazywał w tej sprawie więcej determinacji, przede wszystkim na forum Unii Europejskiej - powiedział Wladimir Kotenew, który zarzuca Merkel jedynie markowanie zainteresowania projektem Gazociągu Północnego.
- Nic innego nie słyszę jak tylko to, że istnieje w Berlinie jakoby zainteresowanie, ale my chcemy więcej konkretnego zaangażowania w ten projekt - stwierdził rosyjski dyplomata. Kotenew - pomimo zapewnień, iż w to nie wierzy - jednak wyraził obawy, czy ze względu na ciągłe trudności projekt nie upadnie. Teraz, jego zdaniem, sprawa leży w rękach władz fińskich i szwedzkich.

Achtung Minen!
Wydanie zgody na budowę Gazociągu Północnego przez rząd fiński może jednak ulec dalszemu opóźnieniu, ponieważ - jak doniosły tamtejsze media - na drodze, po której mają być kładzione rury, leżą miny morskie. W trakcie prac przygotowawczych przed budową gazociągu na dnie morza w pobliżu Zatoki Fińskiej natrafiono na minimum 10 min morskich, co podczas ewentualnych prac budowlanych może grozić dużym niebezpieczeństwem wybuchu.

Nord Stream nie widzi problemu
Rzecznik prasowy koncernu Nord Stream, Jens Mueller, w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" potwierdził fakt natrafienia na miny morskie, ale zaprzeczył, jakoby miało to stanowić o jakimś wyjątkowym zagrożeniu. Jego zdaniem, przeszukiwanie dna, gdzie mają zostać położone rury przyszłego gazociągu, to są rutynowe czynności.
- To nic rewelacyjnego - zapewnił nas Mueller - podczas rutynowych przeszukiwań dna Bałtyku natrafiliśmy na liczne metalowe zanieczyszczenia, w tym także amunicję. Wszystkie przypadki natrafienia na jakąkolwiek amunicję musieliśmy wraz ze specjalnymi fotografiami przekazać odpowiednim narodowym władzom.
Jens Mueller ponownie wspomniał, że projekt budowy Gazociągu Północnego jest, jego zdaniem, pod specjalną i wyjątkową obserwacją.
- Istnieje przecież wiele projektów budowanych na wodzie, gdzie również natrafia się na amunicję, ale one nie wzbudzają tak dużych emocji jak nasz gazociąg - poskarżył się rzecznik prasowy koncernu Nord Stream, jednocześnie zaprzeczając, jakoby natrafienie na amunicję i protesty z tym związane miałoby spowodować całkowity upadek projektu.
- Tych min naprawdę było niezbyt wiele - zapewniał nas Mueller, dodając, że teraz narodowe urzędy ze Szwecji, Finlandii i Danii muszą postanowić, jak postąpić z zalegającą na dnie amunicją - albo ją rozbroić, albo pozostawić na miejscu, gdyż rozbrojenie mogłoby być zbyt niebezpieczne. Ale to nie będzie na pewno oznaczało przerwania projektu - zapewnił nas Mueller, dodając: - Gdyż jesteśmy przygotowani na wiele rozwiązań i mamy wytyczone różne ewentualne drogi.

Możliwe opóźnienia w budowie
Mueller przyznał, że te wszystkie trudności mogą spowodować opóźnienie budowy gazociągu i podrożą jego koszty, ale nie zechciał podać, o jaką kwotę. Zdaniem rosyjskiego ambasadora w Niemczech Władimira Koteneva wstępne koszty budowy gazociągu obliczone na 5 miliardów euro w rzeczywistości będą większe o co najmniej 3 mld euro.
Wbrew temu, że budowany gazociąg wzbudza wiele kontrowersji w całej Europie i powoduje coraz ostrzejsze protesty w Polsce, Finlandii, Szwecji i krajach bałtyckich, jak również pomimo brukselskich planów ograniczenia europejskich wpływów Gazpromu, rząd Angeli Merkel cały czas z uporem udziela poparcia tej inwestycji.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2008-03-01

Autor: wa