Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nokaut w niezapomnianych Gran Derbi

Treść

Piłkarskiej Europie brakuje już słów, by oddać zachwyt nad grą Barcelony, która w sobotnich Gran Derbi zmiażdżyła w Madrycie Real aż 6:2 (3:1). Losy mistrzostwa Hiszpanii praktycznie tym samym się rozstrzygnęły, na cztery kolejki przed końcem Katalończycy mają siedem punktów przewagi nad "Królewskimi".

Na pojedynki tych dwóch wielkich rywali czeka zawsze cały futbolowy świat. Tym razem emocje były jeszcze większe niż zazwyczaj, bo wygrywając, Real mógł zbliżyć się do "Barcy" na jeden zaledwie punkt, zachowując szansę na mistrzowski tytuł. Po 14 minutach wydawało się, że ten plan może się ziścić, Gonzalo Higuain wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Santiago Bernabeu wybuchło radością, by po pięciu minutach kompletnie się wyciszyć. Najpierw Thierry Henry wykorzystał sytuację sam na sam, a po chwili Carles Puyol efektowną "główką" pokazał gospodarzom ich miejsce w szyku. Katalończycy przejęli inicjatywę, w 36. min fenomenalny Lionel Messi podwyższył wynik. Real zdawał się na deskach, ale po przerwie raz jeszcze się poderwał. W 56. min Sergio Ramos strzelił kontaktową bramkę i... goście natychmiast odpowiedzieli. Ponownie trafił Henry, a w końcówce popis swego kunsztu dali Messi i Gerard Pique. Barcelona po meczu wielkim, pełnym piłkarskiego piękna rozbiła Real, pierwszy raz w historii strzelając w Madrycie sześć bramek. - To było jak zderzenie z walcem drogowym - przyznał bramkarz "Królewskich" Iker Casillas. Część komentatorów, nie potrafiąc już znaleźć właściwych słów zachwytu, obwieściła po prostu, iż obecna "Barca" jest najlepsza w dziejach katalońskiego klubu. - To niebywałe, ale dziś wychodziło nam naprawdę wszystko - powiedział Messi, utwierdzając ich w tym (chyba słusznym) przekonaniu. - Porażka bolała, ale najgorsze było poczucie, że rywale bawili się, grając z nami - dodał kapitan pokonanych Raul Gonzales. A trener Barcelony Josep Guardiola z właściwą sobie skromnością pochwalił... przeciwników. - Mogliśmy już być mistrzami półtora miesiąca temu, ale zwycięska passa Realu powodowała, iż wszystko jeszcze było możliwe. Cały czas wywierał na nas presję - przyznał. Oczywiście zaraz potem dodał, iż sobotni wieczór był nieprawdopodobny dzięki jego piłkarzom. Był, to pewne.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2009-05-04

Autor: wa