Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niszczyli nie tylko Niemcy

Treść

Straty wojenne na Lubelszczyźnie powstały na skutek działalności dwóch okupantów - niemieckiego i sowieckiego - dlatego w bilansie zniszczeń nie należy ograniczać się tylko do tych, za które odpowiadają Niemcy - postanowili wczoraj uczestnicy posiedzenia doraźnej komisji sejmiku województwa lubelskiego ds. oszacowania wartości strat wojennych i okupacyjnych Lubelszczyzny.
- Jakkolwiek nasza komisja powstała w odpowiedzi na zapowiadane niemieckie roszczenia majątkowe, abyśmy byli gotowi do wystawienia Niemcom rachunku za barbarzyńskie zniszczenia z czasów wojny i okupacji, to jednak nie powinniśmy ograniczać się do podliczenia strat spowodowanych tylko przez jednego agresora - uważa prof. Ryszard Bender, przewodniczący komisji. Zdaniem prof. Bendera, którego poparli pozostali uczestnicy posiedzenia, jeśli już powstanie zespół do oszacowania strat materialnych z czasów II wojny światowej, to powinien podliczyć też zniszczenia dokonane ręką sowiecką.
- Wiadomo, że Armia Czerwona podeszła prawie pod sam Lublin, a rodzimi komuniści szykowali już komitet powitalny z Bierutem na czele. Dopiero później, w porozumieniu z hitlerowskim sojusznikiem, Sowieci cofnęli się za linię Bugu - przypominał prof. Bender. - Często Sowieci dokonywali większych zniszczeń niż Niemcy - dodał.
- Ogromne straty powstały również w czasie półrocznego stacjonowania Armii Czerwonej na Lubelszczyźnie w 1944 r. - wskazują lubelscy historycy.
Komisja lubelskiego sejmiku wojewódzkiego przegłosowała wczoraj skład zespołu ds. oszacowania strat. Na czele 11-osobowego zespołu specjalistów stanęła dr Janina Kiełboń, znana historyk okresu okupacji i wicedyrektor Muzeum na Majdanku. Jej zastępcą został dr Piotr Dymmel, dyrektor Archiwum Państwowego w Lublinie. Znaleźli się w nim także m.in. Kazimierz Tucki, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Statystycznego, Andrzej Kędziora, dyrektor Archiwum Państwowego w Zamościu, profesorowie Zygmunt Mańkowski i Józef Styk z UMCS, dr Alina Gałan z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Lublinie, a także dwaj pracownicy Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN, którzy już od dwóch miesięcy po godzinach pracy prowadzą kwerendę w archiwach lubelskiego IPN. Aby zespół mógł oficjalnie rozpocząć działalność, musi zostać powołany przez zarząd województwa lubelskiego, co ma nastąpić na jednym z najbliższych posiedzeń.
Adam Kruczek, Lublin

"Nasz Dziennik" 2005-02-10

Autor: ab