NIK: Rząd naruszył ustawę
Treść
Skandaliczne i narażające bezpieczeństwo energetyczne państwa - tak Najwyższa Izba Kontroli określiła zakończone w lutym 2003 r. negocjacje ze stroną rosyjską kontraktu na dostawy gazu, które prowadził rząd Leszka Millera. Ponadto w opinii Izby, na wszystkich etapach renegocjacji kontraktu jamalskiego z 1993 r. rozmowy były prowadzone z naruszeniem ustawy o umowach międzynarodowych.
Kontrolę dotyczącą obrotu gazem ziemnym Najwyższa Izba Kontroli przeprowadziła między sierpniem 2002 r. a styczniem br. W raporcie stwierdziła, że ubiegłoroczna umowa międzyrządowa na dostawy gazu z Rosji zagraża bezpieczeństwu energetycznemu Polski.
Poza obniżeniem nominalnej wielkości dostaw tego surowca - objętej kontraktem jamalskim z 1993 r. - wyniki rozmów dały Rosjanom pełne możliwości egzekwowania od Polski zakupów nadmiernej ilości gazu. Ponadto ponaddwukrotnie zostały obniżone ceny transportu gazu przez polskie terytorium, co naraziło krajowe przedsiębiorstwa (m.in. EuRoPol GAZ S.A.) na wielomilionowe straty.
Izba podkreśla przy tym, że renegocjowany kontrakt jest również niekorzystny dla Polski, głównie z uwagi na zasadę "bierz lub płać", przy założeniu, że zakontraktowaliśmy znacznie więcej gazu, niż potrzebujemy, a także z uwagi na zakaz reeksportu nadwyżek kupionego gazu.
- Renegocjacje były skandaliczne, a skutki tego są fatalne. Nie wynegocjowano, chociaż trzeba było to zrobić, sprawy reeksportu. Nadal obowiązuje zasada "bierz lub płać" i za nieodebrane ilości gazu trzeba płacić - stwierdził Krzysztof Szwedowski, wiceprezes NIK, na wczorajszej konferencji prasowej.
Warto zauważyć, że podczas trwających ponad rok rozmów została zaniechana realizacja obowiązujących do dziś umów na przesył surowca z Danią i Norwegią (ok. 800 tys. m sześc. rocznie).
Czy ktoś za to odpowie?
NIK uważa też, że na wszystkich etapach polsko-rosyjskich rządowych negocjacji w sprawie zmian warunków realizacji kontraktu jamalskiego rozmowy były prowadzone z naruszeniem ustawy z 14 kwietnia 2000 r. o umowach międzynarodowych. W opinii Izby, odpowiedzialność za to ponoszą były premier Leszek Miller, były wicepremier Marek Pol oraz minister gospodarki Jacek Piechota. Zdaniem NIK, Miller nie wyznaczył organu właściwego do spraw negocjacji i nie zatwierdził instrukcji negocjacyjnej przed rozpoczęciem rozmów. Podpisał ją dopiero pod koniec negocjacji. Z kolei były wicepremier Pol naruszył obowiązki ustawowe w trakcie prowadzenia negocjacji, dążąc do podpisania niekorzystnego strategicznie dla Polski dokumentu. Również były minister gospodarki Jacek Piechota naruszył - zdaniem NIK - wymogi dotyczące rozpoczęcia negocjacji, m.in. z powodu braku projektu umowy i instrukcji negocjacyjnej.
Sprawa musi trafić do sądu
W opinii Prawa i Sprawiedliwości, sprawa powinna trafić do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Zawiadomienie w tej sprawie klub zamierza złożyć w najbliższym czasie.
- Liczymy też, że sprawą zajmie się również premier Marek Belka. To sprawa zbyt istotna dla bezpieczeństwa energetycznego państwa, by o niej nie mówić i by nikt za to nie poniósł konsekwencji - powiedział Jarosław Kaczyński, przewodniczący klubu parlamentarnego PiS, na wczorajszej konferencji prasowej.
Zarówno NIK, jak i opozycja parlamentarna nie wykluczają, że może powtórzyć się sytuacja z lutego br., kiedy nastąpiła przerwa w dostawie rosyjskiego gazu do Polski płynącego przez Białoruś. Polskie firmy straciły wówczas blisko 1,5 mln USD. Kilkunastogodzinna przerwa w dostawach zmusiła największe w kraju zakłady chemiczne: w Policach, Puławach i Tarnowie, do znacznego ograniczenia produkcji. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo potwierdziło w tym czasie, iż magazyny tego strategicznego surowca są wypełnione zaledwie w 20 proc. W opinii ekspertów oraz części opozycji parlamentarnej, odpowiedzialność za taki stan rzeczy ponosi postkomunistyczny rząd, który nie był - i wszystko wskazuje na to, że sytuacja się nie zmieniła - w stanie zapewnić dywersyfikacji dostaw gazu do Polski.
Raport Najwyższej Izby Kontroli w sprawie renegocjacji kontraktu gazowego z Rosją trafił już do Sejmu, gdzie ma być omawiany przez posłów.
Przypomnijmy, że podpisany 12 lutego 2003 r. przez ówczesnego wicepremiera Marka Pola "Protokół dodatkowy", który zmienił tzw. kontrakt jamalski z 1993 r., zakłada, że Polska będzie importować łącznie nieco ponad 143 mld m sześc. gazu (ok. 3 mld m sześc. gazu rocznie). Gazowy "kontrakt stulecia" z 1993 r., który został podpisany przez rząd Hanny Suchockiej, przewidywał zakup 250 mld m sześc. rosyjskiego gazu ziemnego do 2020 r. Jednocześnie kontrakt został wydłużony o 2 lata, czyli do 2022 r. W tych dwóch ostatnich latach Polska kupi po około 9 mld m sześc. gazu rocznie. W efekcie ograniczenie dostaw będzie rzędu 56,6 mld m sześc. zamiast zapowiadanych wcześniej 74,6 m sześc., czyli o 26,2 proc. zamiast oficjalnie podawanych 34,5 proc. Dodać należy, że strona Polska złożyła wniosek o znacznie większą redukcję, bo 55-procentową. Jednak żądania te spotkały się z niechęcią strony rosyjskiej.
Ponadto ubiegłoroczne rozmowy nie zmieniły klauzul obligujących Polskę do zapłaty umówionej ceny nawet wtedy, gdy nie zużyje tego paliwa. Raport NIK podkreśla, że wicepremier Marek Pol przychylił się do żądań Rosjan i obniżył im ceny za transport gazu przez terytorium Polski. Opłata ta od 2003 r. stopniowo spada. Za transport 1000 m sześc. na odległość 100 km w ubiegłym roku Rosjanie zapłacili 2,74 USD, natomiast w latach 2014-2019 opłata ta ma zmaleć do... 1 USD. Tymczasem, jak podała NIK, średnia stawka na rynku europejskim to około 2 USD za 1000 m sześc. na 100 kilometrów. Według kontrolerów, tak niskie ceny transportu sprawią, że spółce EuRoPol GAZ S.A., która zarządza i buduje jamalską rurę, zabraknie pieniędzy na budowę drugiej nitki gazociągu. Koszty, jakie poniosła spółka na ten cel, to 6,8 mln USD.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik 9-07-2004
Autor: DW