NIK podważa legalność sprzedaży STOEN-u
Treść
Najpóźniej we wrześniu poznamy wyniki kontroli NIK dotyczącej prywatyzacji warszawskiego zakładu energetycznego STOEN. Z nieoficjalnych jeszcze informacji wynika, że rację mieli ci, którzy podważali legalność umowy prywatyzacyjnej. Kontrowersyjny dokument, nad którym przed rokiem przeszła istna burza polityczna, może być nieważny. Ówczesny minister skarbu Wiesław Kaczmarek mógł bowiem sprzedać 25 proc. akcji STOEN-u, zaś sprzedał aż o 60 proc. więcej.
Jak poinformowała rzecznik Najwyższej Izby Kontroli Małgorzata Pomianowska, zostało już zakończone postępowanie kontrolne.
- W tej chwili jest przygotowywane wystąpienie pokontrolne i jeśli będą do niego zastrzeżenia ministra skarbu, to będzie musiało je rozpatrzyć kolegium - tłumaczy Pomianowska. Dodaje, że nie wiadomo, czy kolegium zbierze się w sierpniu i dlatego informacja na ten temat zostanie przedstawiona najprawdopodobniej we wrześniu.
Tymczasem nieoficjalnie, dzięki doniesieniom prasowym, wiadomo, że NIK podważa legalność sprzedaży STOEN-u niemieckiemu RWE Plus. Odpowiedzialność za to mieliby ponieść były minister skarbu Wiesław Kaczmarek oraz podsekretarz stanu w MSP Ireneusz Sitarski, który odpowiadał za prywatyzację energetyki.
- To nie jest dla mnie zaskoczenie, bo ja już przed transakcją sygnalizowałem, że jest ona sprzeczna z prawem - mówi nam poseł Gabriel Janowski, który już w ubiegłym roku wyrażał wątpliwości co do prywatyzacji STOEN-u. Domagał się m.in. przeprowadzenia rzetelnej debaty na temat tej transakcji i informacji rządu o jej przebiegu. Gdy tego odmówiono, na kilkanaście godzin zablokował sejmową mównicę do czasu, gdy w środku nocy został z niej usunięty siłą przez Straż Marszałkowską. Wszystko wskazuje na to, iż ustalenia Najwyższej Izby Kontroli potwierdzają, że to on, a nie jego adwersarze, miał rację.
Zastrzeżenia NIK mają dotyczyć nielegalnego zwiększenia pakietu akcji STOEN-u z 25 proc. do 85 proc. Przyjęta jeszcze przez rząd Jerzego Buzka uchwała o zintegrowanym harmonogramie prywatyzacji elektroenergetyki i wprowadzaniu rynku energii elektrycznej ograniczała wielkość sprzedawanego pakietu w pierwszej fazie prywatyzacji do właśnie 25 proc. Resort skarbu dostał co prawda zgodę rządu na sprzedaż RWE Plus 85 proc. akcji, ale już po zakończeniu rokowań z niemiecką firmą. Prawdopodobnie zrobiono wyjątek, bo budżet potrzebował wpływów z prywatyzacji.
Ale o zmianie minister Kaczmarek powinien poinformować wszystkich uczestników przetargu, a tego nie zrobił. Przypomnijmy, że pierwotnie do wyścigu o 25 proc. akcji STOEN-u stanęli także szwedzki Vattenfal, niemiecki Bewag, amerykański PSEG oraz Energomontaż-Północ. Ich oferty zostały odrzucone jako zbyt tanie, ale przecież mogliby zapłacić więcej, gdyby wiedzieli, że sprzedawana jest firma, a nie jej ćwiartka. Zdaniem ekspertów, orzeczenie umowy prywatyzacyjnej STOEN-u za nieważną stworzyłoby bardzo skomplikowaną sytuację prawną. Firmy, które odpadły z przetargu, mogłyby pozwać do sądu Skarb Państwa, a uznanie ich praw przez sąd skutkowałoby unieważnieniem prywatyzacji. To zaś wiązałoby się z koniecznością oddania pieniędzy RWE Plus. Proces prywatyzacji mógłby się rozpocząć od nowa, ale Skarb Państwa musiałby jeszcze zapłacić kilkadziesiąt milionów złotych odszkodowania.
Jeżeli prywatyzacja rzeczywiście zostanie przez NIK uznana za nielegalną, to nie tylko byłoby to potwierdzenie wszystkich wątpliwości, jakie zgłaszali posłowie opozycji, protestując w Sejmie. Wiązałoby się to również z pociągnięciem do odpowiedzialności konstytucyjnej ministra Kaczmarka.
Mikołaj Wójcik
Dziennik Polski 8-07-2003
Autor: DW