Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niezbędne wiarygodne dane

Treść

Testy porównawcze na potrzeby wyjaśnienia okoliczności katastrofy rządowego tupolewa w Smoleńsku, planowane na ostatnim latającym w barwach biało-czerwonych Tu-154M, miałyby sens, gdyby odbyły się na lotnisku Siewiernyj lub na obiekcie najbardziej do niego zbliżonym pod względem parametrów i ukształtowania terenu. Tylko taka próba może dać ekspertom ciekawy materiał porównawczy. Pozostaje tu jednak pytanie, jakimi danymi z zakresu parametrów lotu i pracy urządzeń pokładowych rozbitego Tu-154M dysponują polscy badacze i na ile są one wiernym odzwierciedleniem tego, co naprawdę działo się z samolotem 10 kwietnia br.
Po wznowieniu lotów na wyremontowanym Tu-154M pojawiły się pomysły, by samolot wykorzystać do symulacji lotu z 10 kwietnia br. Maszyna miałaby wykonać podobny manewr, a zarejestrowane parametry miałyby posłużyć do analizy tego, co działo się na pokładzie rozbitej w Smoleńsku maszyny. - Uczciwie przeprowadzona próba na powracającym do lotów Tu-154M, przeprowadzona najlepiej na lotnisku w Smoleńsku, z pewnością może dać interesujące wyniki. Gdyby jeszcze udało się tak uzyskane informacje zestawić z oryginalnymi odczytami z czarnych skrzynek, to otrzymalibyśmy ciekawy materiał. Taka próba pozwoliłaby np. umocnić pogląd, czy taki lot, jaki odbył się 10 kwietnia br., był możliwy bez zmylenia czy uszkodzenia przyrządów pokładowych - ocenił gen. bryg. rez. Jan Baraniecki, były zastępca dowódcy Wojsk Lotniczych Obrony Powietrznej. By jak najwierniej odwzorować kwietniowy lot, próba musiałaby zostać wykonana według trajektorii lotu i parametrów pracy maszyny identycznych jak te zarejestrowane na pokładzie rozbitego Tu-154M. - Byłoby to porównanie, które można byłoby wykorzystać do dalszych analiz. Z pewnością taka próba nie może być dokładnym odzwierciedleniem całego tragicznego lotu, ale może być wykonana do określonej wysokości, gwarantującej załodze i maszynie bezpieczeństwo - dodał gen. Baraniecki. Im bardziej parametry takiego lotu byłyby zbliżone do tych z dnia katastrofy, tym bardziej uzyskane wyniki byłyby miarodajne. Dlatego ważnym elementem takiego badania jest lotnisko, które powinno wiernie odwzorowywać warunki panujące w Smoleńsku, a zatem najlepiej byłoby, gdyby próba odbyła się w Rosji. - Osobiście nie przywiązuję do tej próby większej wagi, bo jest niemal pewne, że nie uda się jej przeprowadzić w Smoleńsku, a ponadto nie mamy wielu informacji na temat lotu z 10 kwietnia. Te informacje zapewne mogą być udostępnione przez Rosjan, ale za tym musi iść całkowita gwarancja autentyczności danych. Tylko wówczas taka próba ma sens - dodał Baraniecki. Jak zauważył, badania wykonywane pół roku po katastrofie mają drugorzędne znaczenie, ponieważ najistotniejsze kwestie zostały zaniedbane na przestrzeni kilku dni po katastrofie i to wtedy zaprzepaszczono szansę na wyjaśnienie wszystkich okoliczności i przyczyn katastrofy.
Marcin Austyn
Nasz Dziennik 2010-10-11

Autor: jc