Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nieuzasadniona łaskawość Kwaśniewskiego

Treść

Oburzenie decyzją prezydenta o wszczęciu procedury ułaskawienia Zbigniewa Sobotki, skazanego za narażenie życia policjantów
Nieuzasadniona łaskawość Kwaśniewskiego

Skandal - to najczęściej pojawiająca się opinia na temat decyzji Aleksandra Kwaśniewskiego, by w trybie przyspieszonym wszcząć procedurę ułaskawienia skazanego w procesie afery starachowickiej Zbigniewa Sobotki (SLD). Podobny wniosek w sprawie wymazania kary prezydenckiego prawnika Ryszarda Kalisza tylko podkreśla rzeczywiste intencje ustępującego prezydenta, który musi liczyć się z kolegami z dawnej PZPR. Kwaśniewski podważa w ten sposób autorytet wymiaru sprawiedliwości, co zresztą i tak skutecznie czynił przez pełne dwie kadencje swojej prezydentury.
Tylko w tym roku prezydent ułaskawił 123 osoby, 277 razy odmawiając prawa łaski. W latach 2001-2004 ułaskawił 841 osób (odmówił 1402 wnioskującym). To znacząca zmiana w stosunku do I kadencji, gdy łącznie przez 5 lat ułaskawił 3295 osób (odmówił 806). To tylko potwierdza, że Kwaśniewski (wcześniej także Lech Wałęsa, który w czasie swojej kadencji obdarzył prawem łaski 3454 osoby) zbyt pochopnie sięga po ten instrument władzy. Nie ma wątpliwości, że uchylenie prawomocnego wyroku niezawisłego sądu powinno następować w nadzwyczajnych okolicznościach. W przeciwnym razie podważa to autorytet władzy sądowniczej. Taka sytuacja tworzy z urzędu prezydenckiego, a więc ośrodka władzy wykonawczej, kolejną instancję sądową. Ale i tak największą wadą tego instrumentu jest jego tajność. Możemy się dowiedzieć, ilu przestępców prezydent ułaskawia, jakie są powody jego pozytywnych i negatywnych decyzji, ale nie wiemy, kogo one dotyczą. Polacy mają prawo wiedzieć, czy osoba ułaskawiona, a skazana za "usiłowanie wprowadzenia w błąd sfałszowanym dokumentem", była urzędnikiem państwowym, czy nie. A może była kolegą partyjnym prezydenta lub finansowała jego kampanię wyborczą?
Informacje o osobach ułaskawionych lub tego się domagających przenikają do opinii publicznej najczęściej nieoficjalnie. Tak wyszła na jaw sprawa ułaskawienia przez prezydenta Wałęsę Andrzeja Zielińskiego "Słowika", późniejszego szefa mafii pruszkowskiej.
Kancelaria Prezydenta motywuje odmowę podawania nazwisk ułaskawianych do publicznej wiadomości dobrem osobistym ułaskawianych i tym, że konieczność informowania o tym, kogo prezydent wypuścił z więzienia, ograniczałaby jego prawa. A przecież w Stanach Zjednoczonych to normalna praktyka.

Decyzja nie do cofnięcia
Nie można cofnąć prezydenckiej decyzji. Co więcej, nawet jeśli opinia ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego, będzie negatywna, prezydent i tak może zastosować prawo łaski. Kodeks postępowania karnego nie nakłada na ministra sprawiedliwości żadnych terminów związanych z datą przekazania materiałów i opinii prezydentowi. Jednocześnie jednak nie może jej nie wydać.
- Zastosuję się do decyzji prezydenta o wszczęcie procedury ułaskawieniowej Zbigniewa Sobotki i Ryszarda Kalisza - powiedział Ziobro na popołudniowej konferencji prasowej. Dodał, że wniosek do krakowskiego sądu o przesłanie mu akt Sobotki jest przygotowywany w resorcie, a akta sprawy zostaną przekazane prezydentowi wówczas, gdy "będzie to możliwe".
Odpowiadając na pytania dziennikarzy, czy prezydent może ułaskawić Sobotkę bez zapoznawania się z aktami byłego wiceministra oraz opinią prokuratora generalnego, Ziobro powiedział, że jego zdaniem przepisy nie dopuszczają pominięcia jego roli.
- Prezydent jest zobowiązany uzyskać stosowne akta drogą służbową - dodał Ziobro. "Karkołomnymi" nazwał minister opinie tych prawników, którzy twierdzą, że takie obejście przepisów przez prezydenta jest możliwe. Ziobro powiedział, że wystąpienie z wnioskiem o ułaskawienie przed sporządzeniem pisemnego uzasadnienia wyroku sądu apelacyjnego, który wydłużył termin jego opracowania do 15 grudnia, ma charakter precedensowy. Taki przypadek nie jest znany w dotychczasowej praktyce wydawania aktów łaski. Resort bada sprawę, czy nie stanowi to przeszkody w procedurze ułaskawienia. - Ten wniosek prezydenta był dla mnie zaskakujący - podkreślił Ziobro, oceniając, że nie ma żadnych przesłanek ku zastosowaniu ułaskawienia.
Sąd Apelacyjny w Krakowie prześle prokuratorowi generalnemu akta w sprawie tzw. przecieku starachowickiego niezależnie od tego, czy będzie wówczas istniało już pisemne uzasadnienie wyroku - zapowiedział sędzia Tomasz Duski. Dodał, że jeśli wpłynie do sądu wniosek ministra Ziobry o przesłanie akt, sąd zrobi to niezwłocznie.
17 listopada w procesie odwoławczym Sąd Apelacyjny w Krakowie skazał Zbigniewa Sobotkę na 3,5 roku pozbawienia wolności za ujawnienie tajemnicy państwowej i służbowej, godzenie się na utrudnianie postępowania karnego i narażenie działających pod przykryciem policjantów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w trakcie zakupu kontrolowanego broni palnej, amunicji i narkotyków. Termin sporządzenia uzasadnienia wyroku z uwagi na zawiłość sprawy przedłużono do 15 grudnia.
Aleksander Kwaśniewski ma już na koncie stosowanie prawa łaski wobec osób, których czyny budziły głęboki społeczny sprzeciw. Wieloletni przewodniczący Kolegium do spraw Wykroczeń w Łęcznej, Lucjan C., został w 1999 r. skazany na trzy lata więzienia za branie łapówek i fałszowanie protokołów rozpraw. Kwaśniewski zawiesił wykonanie jego kary na 5 lat. C. nigdy nie trafił do więzienia.

Polityczny sprzeciw
Tylko SLD w decyzji prezydenta nie widzi nic zdrożnego.
- Nie widzę nic niestosownego w decyzji prezydenta, bo Sobotka miał prawo jak każdy skazany zwrócić się do prezydenta z wnioskiem o ułaskawienie i czynienie z tego czegoś więcej jest czystą grą polityczną - uważa wiceszef SLD Jerzy Szmajdziński.
- Kibicowanie, czy minister Ziobro przekaże, czy nie przekaże tych dokumentów, to zły sposób na budowanie państwa prawnego - dodaje.
Zdaniem prezydenta elekta Lecha Kaczyńskiego, prawo łaski powinno być stosowane głównie w przypadkach przekraczania obrony koniecznej lub gdy orzeczenie sądu wydaje się skrajnie surowe, lub gdy chodzi o osobę w szczególnie trudnej sytuacji życiowej, a przestępstwa nie miały charakteru najcięższego.
- Wobec ludzi władzy, którzy dopuszczają się zdrady swoich podwładnych i poprzez to narażają ich życie, należy postępować bardzo surowo i chyba pan prezydent liczył się z tym, że każdy Polak będzie oceniał jego działania według pewnych reguł przyzwoitości i słuszności - twierdzi minister Ziobro.
Politycy PiS są za zmianami w kwestii stosowania prawa łaski, ale uważają, że projekt w tej sprawie powinien przedstawić nowy prezydent. - Wtedy z pewnością będziemy je popierać - mówi wiceszef klubu PiS Marek Kuchciński.
Zdaniem wicemarszałka Sejmu Marka Kotlinowskiego (LPR), takie zmiany mogłyby dotyczyć tylko ujawniania nazwisk ułaskawionych, bo instytucji prawa łaski nie można rozpatrywać na podstawie tego pojedynczego przypadku i w związku z tym znieść. - To bardzo istotny element demokratyczny - uważa Kotlinowski.
- Wszyscy w Polsce jesteśmy zdziwieni, a to, co zrobił prezydent Kwaśniewski w finale swojej prezydentury, podważa autorytet samego urzędu prezydenta - twierdzi szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk.

"Bo to taki przyzwoity człowiek"
Koledzy Sobotki bronią go. Twierdzą, że proces w sprawie afery starachowickiej był poszlakowy i mógł potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby nie polityczny nacisk na sąd. Były szef skazanego w MSWiA, Krzysztof Janik, podkreśla, że jego kolega był zawsze bardzo przyzwoitym człowiekiem, politykiem i urzędnikiem państwowym. - Jeśli chodzi o funkcję represyjną wobec Zbigniewa Sobotki, ona została osiągnięta, a jeśli chodzi o funkcję prewencyjną wobec polityków - pewnie też - uważa były szef MSWiA.
- Pan Sobotka był podejrzewany o współpracę ze STASI, sprawa nie została nigdy wyjaśniona, a wskazuje na niewiarygodność tego człowieka - twierdzi z kolei były minister spraw wewnętrznych Antoni Macierewicz.
Apel do prezydenta RP o nieułaskawianie "przestępców skazanych za czyny popełnione na szkodę państwa i jego funkcjonariuszy" wystosowało Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie.
Kancelaria Prezydenta wydała wczoraj oświadczenie, w którym stwierdza, że Aleksander Kwaśniewski wszczął procedurę ułaskawienia wobec Sobotki po tym, jak kilka dni temu wpłynęła na jego ręce stosowna prośba od byłego wiceministra spraw wewnętrznych. Jak poinformowano, w tej sprawie nie zapadła jeszcze decyzja o "zastosowaniu bądź odmowie zastosowania prawa łaski".

Drugi chętny do ułaskawienia
Innym skandalem jest wszczęcie procedury ułaskawienia Ryszarda Kalisza. Były szef MSWiA, a wcześniej minister w kancelarii Kwaśniewskiego przyznał, że sam wystąpił do prezydenta z wnioskiem o ułaskawienie w swojej sprawie. W październiku br. białostocki sąd warunkowo umorzył postępowanie w sprawie z powództwa prywatnego białostockiego radnego Jacka Żalka przeciwko Kaliszowi, ale nakazał mu zapłatę 8 tys. zł zadośćuczynienia i wpisał do rejestru skazanych. Był to proces karny o pomówienie radnego, który protestował na wiecu wyborczym Kwaśniewskiego w 2000 r. w Białymstoku. Kalisz pomówił Żalka, oskarżając go o "zorganizowanie, a następnie kierowanie uzbrojoną w noże i gazy obezwładniające grupą osób zakłócających wiec".
Zenon Baranowski, Mikołaj Wójcik

"Nasz Dziennik" 2005-12-02

Autor: mj