Niespokojne wybory
Treść
W Jemenie trwają wybory mające wyłonić następcę prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. W Adenie, na południu kraju, w wyniku ataków secesjonistów zamknięto jednak połowę lokali wyborczych.
W kilku miastach na południu, gdzie zwolennicy autonomii bojkotują wybory, w atakach zginęły cztery osoby. W enklawach na północy, zamieszkanych przez szyickich rebeliantów, którzy także bojkotują głosowanie, otwarty jest tylko jeden lokal wyborczy.
Jeszcze przed rozpoczęciem wyborów przed lokalami w stolicy Jemenu, Sanie, ustawiały się długie kolejki. Głosowanie to formalność, gdyż jedynym kandydatem jest wiceprezydent Abd ar-Rab Mansur al-Hadi. Do udziału w wyborach upoważnionych jest ponad 12 milionów osób. Według przyszłego prezydenta Hadiego, głosowanie "otwiera nowy rozdział". Gdy obecny wiceprezydent oddawał głos, z obawy przed ewentualnym zamachem wokół lokalu wyborczego zaostrzono środki bezpieczeństwa. W Adenie, największym mieście na południu, do 10 lokali wyborczych wtargnęli uzbrojeni secesjoniści. Podpalali urny oraz karty do głosowania. Punkty te, stanowiące połowę wszystkich lokali w Adenie, zostały zamknięte. Secesjoniści podpalali także opony i blokowali drogi, by uniemożliwić mieszkańcom oddanie głosu.
Niektórzy wyborcy mówią, że wczorajszy dzień "był zwycięstwem rewolucji", mającej na celu obalenie prezydenta Salaha, który szefem państwa był przez 33 lata. - To zwycięstwo młodych Jemeńczyków - powiedział 25-letni student Abdullah Ahmad Ali. Szefowa lokalu wyborczego przeznaczonego dla kobiet Abir al-Afifi podkreśliła, że jest zaskoczona wysoką frekwencją.
Jemen Północny i Południowy zjednoczyły się w 1990 r., jednak mieszkańcy Południa często skarżą się, że są marginalizowani przez władze centralne. W wyniku strzelaniny, która wybuchła między siłami bezpieczeństwa a zwolennikami autonomii, zginęło 10-letnie dziecko i policjant. W mieście Al-Mukalla na południu w ataku na lokal wyborczy zginął żołnierz. W leżącym w tym samym rejonie Lahadżu podczas strzelaniny między siłami bezpieczeństwa a secesjonistami zginął uczestnik protestu.
ŁS, PAP
Nasz Dziennik Środa, 22 lutego 2012, Nr 44 (4279)
Autor: au