Niespodziewany sojusznik CSU
Treść
Rośnie presja wywierana przez media na Unię Chrześcijańsko-Społeczną (CSU), aby ta złagodziła swoje dotychczasowe stanowisko w sprawie wprowadzenia zmian okołotraktatowych. W innym przypadku nie uda się utrzymać tegorocznego terminu dokończenia ratyfikacji traktatu lizbońskiego w Niemczech.
Większość niemieckich mediów zasugerowała wczoraj, że CSU jest już gotowe do wstępnego kompromisu. Agencje zacytowały wypowiedź szefa frakcji parlamentarnej CSU Petera Ramsauera, który miał zasugerować, że istnieje możliwość kompromisu w kwestii nowelizacji ustaw w koalicji CDU/CSU. Sprawa miałaby dotyczyć kwestii prawa weta dla narodowego Bundestagu (lub w konsekwencji także innych narodowych parlamentów). - Możliwość prawa decyzji dla Bundestagu w sprawach istotnych dla społeczeństwa powinna zostać wzmocniona przy jednoczesnym zapewnieniu rządowi zachowania pełnej możliwości manewru podczas negocjacji na płaszczyźnie Unii Europejskiej - powiedział Peter Ramsauer. Większość mediów natychmiast wysnuła z tej wypowiedzi wniosek, że CSU obniża poprzeczkę żądań i łagodzi swoje stanowisko dotyczące zapewnienia bezwzględnego prawa weta dla Bundestagu w sprawach istotnych dla społeczeństwa.
Do tej pory Unia Chrześcijańsko-Społeczna przedstawiła swoje żądania w 14 punktach, w których domaga się wyhamowania procesu stopniowego likwidowania suwerenności narodowego parlamentu. Przedstawiając swoje żądania w kwestii nowelizacji ustaw kompetencyjnych, politycy CSU napisali m.in., że obydwie niemieckie izby parlamentu powinny otrzymać prawo ingerencji we wszystkie istotne negocjacje w Brukseli, które mogą mieć konsekwencje dla społeczeństwa. "Prawo zezwalające na możliwość zajęcia stanowiska w takich sprawach przez parlament wzmacnia legitymację demokratycznego działania poszczególnych rządów w Radzie Europy i przybliża Europę do obywateli. Żądamy w przyszłości więcej parlamentarnej kontroli, tylko w ten sposób Bundestag i Bundesrat będą mogły w zgodzie z wyrokiem TK wypełnić swoją rolę w procesie integracji" - czytamy w dokumencie dotyczącym stanowiska partii w sprawie ratyfikacji traktatu lizbońskiego.
Pisząc o słowach wypowiedzianych przez Ramsauera, media niemieckie sugerują, że oznacza to złagodzenie dotychczasowego stanowiska, gdyż bawarska partia być może zrezygnuje z żądania bezwzględnego prawa weta dla Bundestagu, na co nie mogły się zgodzić inne kluby i co w konsekwencji zablokowałoby proces ratyfikacji na dobre. Dziennik "Die Welt" ostrzega CSU, iż jest w swoich żądaniach zupełnie osamotniona i występuje samodzielnie przeciwko wszystkim.
Czy w sukurs przyjdzie także Partia Zielonych?
Jak na razie nic nie wskazuje jednak na jakąkolwiek zmianę stanowiska CSU w kwestii przedstawionych przez nią żądań zmian w ustawach okołotraktatowych. Nieoczekiwanie prawnych rozwiązań dotyczących ustalenia konkretnych praw Bundestagu i Bundesratu w sprawach unijnych zażądali także politycy Partii Zielonych. Przypomnieli oni, że obecnie parlamentarzyści nie są wystarczająco informowani o tym, co robi rząd na arenie unijnej. To nieoczekiwane wsparcie bawarskich polityków ze strony członków Partii Zielonych przedstawili Theo Dueckert i Rainder Steenblock.
Federalny Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe pod koniec czerwca wydał wyrok, zgodnie z którym do momentu nowelizacji przez niemiecki parlament tak zwanych ustaw okołotraktatowych prezydent Niemiec Horst Koehler musi wstrzymać się ze swoim podpisem pod traktatem lizbońskim. Oznacza to nic innego jak fakt, że Niemcy na obecną chwilę nie mogą dokończyć ratyfikacji tego dokumentu, czyli sami stali się hamulcowym ratyfikacji, co do tej pory chętnie zarzucali innym.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2009-08-08
Autor: wa