Niepowtarzalne piękno
Treść
Rozmowa z prof. Czesławem Dźwigajem, artystą rzeźbiarzem, autorem pomnika
Jana Pawła II, który 2 kwietnia o godz. 21.37 zostanie odsłonięty i poświęcony przed kościołem Matki Bożej Zwycięskiej w Warszawie Rembertowie
W Pana dorobku artystycznym pomnik dla Warszawy będzie kolejnym poświęconym Janowi Pawłowi II. Który to już papieski monument?
- Będzie to już czterdziesty pomnik mojego autorstwa, upamiętniający Jana Pawła II. Zgodnie z zamierzeniem księdza prałata Edwarda Żmijewskiego, proboszcza parafii Matki Bożej Zwycięskiej, a także wiernych z tej parafii ma on przedstawiać Ojca Świętego z dziećmi. Nie jest to temat prosty, ponieważ bardzo łatwo zamiast dzieła sztuki stworzyć zwykły kicz, zwłaszcza że często oczekuje się od twórcy wyidealizowania przedstawianych dzieci. Muszą one koniecznie być promiennie uśmiechnięte, o pięknych rysach twarzy. Mam nadzieję, że w przypadku pomnika dla warszawskiej parafii udało mi się uniknąć pospolitości, ponieważ pomnik Jana Pawła II powinien być mądry, trwały, piękny i potrzebny.
Komu potrzebny? Pomniki Ojca Świętego Jana Pawła II stawiane są w całej Polsce. Są ich setki. Czy wznosimy je dla Papieża Polaka czy bardziej dla nas samych?
- Wielu ludzi jest przeciwnych idei wznoszenia papieskich pomników, postulując upamiętnienie Jana Pawła II w inny sposób, np. przez dzieła miłosierdzia. Oczywiście, one są bardzo ważne, zwłaszcza dziś, kiedy wokół jest tak wiele biedy. Ale pomniki - pod warunkiem, że są to prawdziwe dzieła sztuki, wykonane w brązie, a nie produkowane masowo gliniane czy plastikowe figurki - pełnią bardzo istotną funkcję. Upamiętniają osobę, którą przedstawiają, nie tylko dla nas, ale przede wszystkim dla przyszłych pokoleń. Dla nas bowiem Papież Polak jest postacią, którą dobrze pamiętamy, ale już nasze dzieci czy wnuki będą potrzebowały widomych znaków pamięci. Ja sam miałem wiele wątpliwości, czy słuszne jest to, co robię. Potwierdzenie tego przyszło w czasie przechodzenia Jana Pawła II do Domu Ojca, kiedy w całej Polsce, od morza do Tatr, ludzie zaczęli gromadzić się przy papieskich pomnikach, modląc się o zdrowie dla Ojca Świętego, a po śmierci Papieża o rychłą beatyfikację. Widziałem wiele zdjęć z tego okresu: zdjęć ukazujących ludzi, którzy klęczeli przed pomnikami, dotykali ich i palili znicze. To chyba najlepiej wyjaśnia, komu potrzebne są pomniki Jana Pawła II.
Dlaczego wykonuje je Pan w brązie, a nie w innym materiale rzeźbiarskim?
- Bo brąz jest materiałem szlachetnym. Kamień czernieje, porasta glonami, wietrzeje, a brąz z czasem staje się coraz piękniejszy - pokrywa się patyną. Poza tym, kiedy zamawiamy pomnik z brązu, to po to, by mieć niepowtarzalne dzieło sztuki. Chodzi o to, żeby nie mieć takiego samego pomnika jak trzydzieści innych miejscowości w okolicy.
Tymczasem liberalne media piszą, że tworzy Pan szybko, niekiedy bliźniacze pomniki czy kolejne odlewy przy wykorzystaniu gotowych elementów pochodzących z wcześniejszych dzieł...
- Wielu krytyków mojej twórczości zastanawia się, jak można zrobić tyle pomników, żeby się nie powtórzyć. Próbują szukać analogii do innych moich dzieł. Tymczasem staram się, żeby każde z nich było niepowtarzalne, niosło inne przesłanie i ukazywało inny aspekt papieskiej posługi. I tak np. tworząc pomnik stojący obecnie na cmentarzu Rakowickim, gdzie spoczywają rodzice Jana Pawła II, chciałem przedstawić klęczącego Ojca Świętego z różańcem w dłoniach, które wsparł na klęczniku, modląc się za wszystkich tu spoczywających, nie tylko za rodziców. Bo, jak powiedział sam Jan Paweł II, najważniejszym zadaniem Papieża jest modlitwa. Tworząc z kolei inny pomnik, stojący w Nowym Brzesku, chciałem ukazać apostolską misję Jana Pawła II, dlatego ukazałem go w pozie wiecznego wędrowca, głosiciela Dobrej Nowiny, pielgrzyma wprowadzającego ludzkość w trzecie tysiąclecie. Niesiony przez Papieża krzyż jest symbolem apostolskiej misji Kościoła. Postać przypomina również literę V, której znaczenie można odczytać jako Veritas (prawda), Via (droga) i Vita (życie). Z kolei mottem 6-metrowego pomnika stojącego w Argentynie są słowa z Ewangelii św. Jana: "Abyście byli jedno". Dlatego przedstawiłem na nim Ojca Świętego z trójką dzieci: w stroju krakowskim, argentyńskim i ukraińskim, co symbolizowało złożoną przeszłość naszej emigracji.
Oprócz pomników Jana Pawła II tworzy Pan dzieła sakralne oraz upamiętniające wielkich Polaków, m.in. Jana Matejkę, Piotra Skargę, ks. Ignacego Skorupkę, Leopolda Okulickiego i Henryka Sienkiewicza. Skąd taka tematyka prac?
- Myślę, że ma to związek z moim dzieciństwem, spędzonym w Nowym Wiśniczu. To przepiękne miasto, ze specyficznym klimatem, artystycznym duchem i bogatą tradycją. Nowy Wiśnicz ma wiele zabytków. Mamy tu piękny zamek Lubomirskich, "Koryznówkę", czyli dworek, do którego przyjeżdżał Jan Matejko, i inne ciekawe obiekty. Od początku chłonąłem tę niepowtarzalną atmosferę. I choć przyszły potem trudne lata, starałem się pozostać wierny ideałom. Dlatego w czasach, kiedy tworzenie dzieł sakralnych było niepopularne, gdyż groziło zepchnięciem na margines życia artystycznego, podjąłem się wykonania prac w dolnym kościele w Jaworznie. Wówczas właśnie spotkałem się po raz pierwszy z ks. kard. Wojtyłą. Był wrzesień 1978 roku, wykuwaliśmy akurat w kamieniu kaplicę Męczenników Polskich, gdy wszedł metropolita krakowski i zapytał, czy zdążymy z pracami przed 29 października, kiedy to miał poświęcić świątynię. Ale już nie zdążył tego dokonać - 16 października został Głową Kościoła. Przysłał jednak z Watykanu piękny list na tę uroczystość.
Podczas poświęcenia papieskiego pomnika w Nowym Brzesku ks. infułat Jerzy Bryła powiedział, że Pan "jako artysta bardzo umiłował Ojca Świętego i to umiłowanie przelewał w niepowtarzalne piękno pomników". Kim jest dla Pana Jan Paweł II?
- Dla mnie jako człowieka i twórcy to największy autorytet moralny naszych czasów. Podarował nam, Polakom, wielkie dziedzictwo, które powinniśmy zachować dla przyszłych pokoleń.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Ewelina Igańska
żródło: "Nasz Dziennik" 2006-03-18
Autor: mj