Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niepokojące wakaty

Treść

Czwartego sierpnia br., kilka dni po publikacji raportu Jerzego Millera w sprawie katastrofy smoleńskiej, minister obrony Tomasz Siemoniak zdymisjonował kilkunastu oficerów. Wśród nich szefa szkolenia Sił Powietrznych gen. Leszka Cwojdzińskiego oraz jego poprzednika gen. Anatola Czabana, który sprawował wówczas funkcję asystenta szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego ds. Sił Powietrznych. Na ich miejsce wciąż nie powołano nowych dowódców. Dowództwo Sił Powietrznych zapowiada, że niebawem ma się to zmienić.
Jak zaznacza w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" płk Andrzej Wiatrowski, rzecznik prasowy Sztabu Generalnego WP, trwają procedury kadrowe, by te stanowiska jak najszybciej obsadzić. Sztab nie zdradza szczegółów, by - jak tłumaczy - nie wywierać presji na organy kadrowe. - Trwają procedury kadrowe nakierowane na to, by jak najwcześniej obsadzić te stanowiska ludźmi, którzy spełniają wszelkie kryteria z tym związane - deklaruje płk Wiatrowski. Procedury trwają od momentu, kiedy minister Siemoniak podjął decyzję o dymisji generałów Czabana i Cwojdzińskiego. A więc już od trzech miesięcy. Sztab zapewnia, że nominacje - dowódców mianuje minister obrony narodowej - odbędą się już niedługo.
- Nie może być takiej sytuacji, żeby na tych kluczowych stanowiskach nie znajdowali się etatowi oficerowie - zapewnia Wiatrowski. Dlaczego jednak trwa to tak długo? Doradca ministra obrony narodowej gen. Bogusław Pacek twierdzi, że czasami lepiej poczekać trzy miesiące i podjąć rozważne decyzje, niż podejmować je w ciągu kilkunastu minut, a potem je zmieniać albo ich żałować. Pacek zapewnia też, iż zadania szkoleniowe w Siłach Powietrznych są realizowane, a nieobsadzone stanowiska zajmują dziś zastępcy - do czasu ich objęcia przez etatowego dowódcę. - Tyle że zastępca jest od tego, by zastąpić dowódcę przez dwa, trzy dni, nie przez trzy miesiące - komentuje dr Grzegorz Kwaśniak, były pracownik Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, ekspert w dziedzinie strategicznego zarządzania bezpieczeństwem narodowym,
Podpułkownik Robert Kupracz, rzecznik prasowy Dowództwa Sił Powietrznych, twierdzi, że wakaty to wynik kwestii formalnych. -Trzeba spełniać określone wymogi, by te stanowiska objąć. Jest to czasochłonne, bo trzeba pozbierać informacje z różnych instytucji na temat kwalifikacji osób, które są desygnowane na dane stanowiska - tłumaczy.
Z Sił Powietrznych od kilku lat odchodzą też piloci, również ci z uprawnieniami instruktorskimi. Kupracz nie potrafi jednak podać konkretnych liczb. - Odchodzą piloci, którzy zdecydowali, że kończą zawodową służbę wojskową - mówi.
Jednocześnie przyznaje jednak, że zostały już wszczęte procedury wyznaczenia osób, które miałyby objąć stanowiska m.in. szefa oddziału bezpieczeństwa lotu. - Musimy poczekać, aż ci żołnierze będą wyznaczeni - dodaje.

Sceptycznie
Wojskowi, z którymi rozmawiał "Nasz Dziennik", są jednak przekonani, że zapewnienia Sztabu Generalnego i Sił Powietrznych są na wyrost, w Siłach Powietrznych nie ma obecnie żadnej osoby, która spełniałaby wszystkie kryteria konieczne do objęcia stanowiska szefa szkolenia SP. - Szef szkolenia Sił Powietrznych ma w większości zadania gotowości bojowej. Jest odpowiedzialny za system obrony RP, a nie za szkolenie w jednostkach. Moim zdaniem, w SP nie ma ludzi odpowiednio do tego przygotowanych. Żeby się dobrze przygotować do realizacji obowiązków na stanowisku szefa szkolenia, potrzebny jest minimum rok ciężkiej pracy - deklaruje jeden z naszych rozmówców. - Wszystkie jednostki, które biorą udział w systemie obrony powietrznej RP, a więc lotnictwo, wojska radiotechniczne, wojska obrony przeciwlotniczej - to trzeba znać w detalach. Trzeba wiedzieć, gdzie operuje najmniejsza jednostka, czym dysponuje, jakie ma możliwości, jak może je wykorzystać, jak ewentualnie ją przebazować. Krótko mówiąc: jak wprząc ją w system obrony kraju, by ten system funkcjonował - mówią wojskowi, dodając, że po dymisji Cwojdzińskiego naturalnym kandydatem na stanowisko szefa szkolenia mógłby być gen. Ryszard Hać, szef Wojsk Lotniczych, jednak odszedł on z wojska tuż po katastrofie smoleńskiej. Obecnie funkcję tę pełni gen. Stefan Rutkowski, który czasowo jest też szefem szkolenia SP. Dowództwo Sił Powietrznych zapewnia, iż nowy szef szkolenia Sił Powietrznych zostanie wyznaczony już wkrótce, na pewno jeszcze w tym roku.
W ocenie dr. Kwaśniaka, wakujące stanowisko szefa szkolenia SP to efekt niewłaściwej polityki kadrowej. - Stanowiska strategiczne nie mogą być wakujące. Powinny one być obsadzane natychmiast po zdymisjonowaniu dotychczasowych dowódców. Mogą być dwie przyczyny tego, że SP dotąd nie mają szefa szkolenia. Po pierwsze: albo nie ma chętnego na to stanowisko, albo gen. Majewski nie może nikogo znaleźć, a to z tej racji, że nie była prowadzona długofalowa polityka kadrowa. Takie osoby powinny być przygotowane przed formalną dymisją dotychczasowych dowódców - twierdzi Kwaśniak. Jego zdaniem, nawet najlepiej wykwalifikowana osoba nie poradzi sobie ze złą sytuacją polskiej armii. - W wojsku od lat panuje bezwład organizacyjny, z którym nie poradzi sobie osoba, która nawet może ma pomysły na poprawę całej sytuacji. Dlatego często kończy się tak, że osoba ta odchodzi z jednej strony z bezsilności, a z drugiej dlatego, że nie chce swoim nazwiskiem i autorytetem firmować pewnych rzeczy - kwituje Kwaśniak.
Anna Ambroziak

Nasz Dziennik Środa, 9 listopada 2011, Nr 261 (4192)

Autor: au