Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niepewny fotel prezesa

Treść

Komisja Nadzoru Finansowego po raz kolejny przesunęła decyzję w sprawie wyrażenia zgody na pełnienie funkcji prezesa PZU przez Jaromira Netzela. Na dzisiejszym posiedzeniu komisja zapozna się tylko z materiałami informacyjnymi nadesłanymi przez organy państwowe, do których wystąpiła, i oficjalnie z tego powodu decyzja zapadnie dopiero 19 grudnia. Nieoficjalnie zwłokę spowodował konflikt między akcjonariuszami PZU.

KNF od dwóch miesięcy nie jest w stanie zdecydować, czy Jaromir Netzel może pełnić funkcję prezesa PZU. Decyzja miała zapaść dzisiaj, ale tak się nie stanie. - Brakuje jeszcze stanowiska Prokuratury Krajowej i Rady Nadzorczej PZU - poinformował rzecznik KNF Łukasz Dajnowicz.
- Wszystkie pisma muszą dotrzeć do KNF co najmniej na tydzień przed posiedzeniem - zaznaczył.
- Pierwsze słyszę, już dawno przesłaliśmy stanowisko - powiedział nam jednak prokurator krajowy Janusz Kaczmarek.
Brak jednolitego stanowiska rady nadzorczej w sprawie prezesa spowodowany jest paraliżem decyzyjnym w radzie po odwołaniu jej przewodniczącego Aleksandra Chłopeckiego. Paraliż dotknął nie tylko radę. Według naszych źródeł, odwlekanie przez KNF decyzji w sprawie Netzela także jest wynikiem sporu między akcjonariuszami PZU - Skarbem Państwa i Eureko.
- Ewentualna odmowa zgody na sprawowanie funkcji przez Netzela poprawiłaby pozycję Eureko w negocjacjach ze Skarbem Państwa. Byłaby to wielka porażka ministra skarbu - twierdzi jeden z naszych informatorów, prosząc o niepodawanie nazwiska.

Narodowy koncern
Gra toczy się o naprawdę wysoką stawkę: o to, kto zbuduje na bazie PZU silny koncern bankowo-ubezpieczeniowy. Skarb Państwa chce stworzyć polską grupę bankowo-ubezpieczeniową PKO BP - PZU, z udziałem Poczty Polskiej dysponującej największą w kraju siecią placówek. Warunkiem realizacji planu jest wyprowadzenie holenderskiej spółki Eureko BV z PZU.
Podobne plany snuje holenderski Rabobank, który zmierza do zbudowania własnej grupy finansowej na bazie PZU i banku BGŻ, którego jest właścicielem. Rabobank jest drugim co do wielkości po Achmei akcjonariuszem Eureko (posiada 38 proc. akcji). Jeśli Eureko zdoła doprowadzić do realizacji aneksu do umowy prywatyzacyjnej z 1999 r. i przejąć kontrolę nad PZU, będzie to oznaczało kres marzeń polskiego rządu o własnej grupie finansowej zdolnej do gry na globalnym rynku.
A Jaromir Netzel jest lojalnym wykonawcą woli większościowego akcjonariusza, czyli Skarbu Państwa, w przeciwieństwie do swego poprzednika, Cezarego Stypułkowskiego, który ściśle współpracował z Eureko, co omal nie doprowadziło do przejęcia przez mniejszościowego akcjonariusza kontroli nad PZU. Zainteresowany usunięciem obecnego prezesa jest zapewne także BIG Bank Gdański, kontrolowany przez środowisko postkomunistyczne skupione wokół Aleksandra Kwaśniewskiego (obecnie bank Millennium), który robił z PZU interesy, oraz część dawnej AWS - bezpośrednio zaangażowana w feralną prywatyzację PZU. Niektórzy z tych ludzi są dzisiaj związani z Prawem i Sprawiedliwością.

Brak ośrodka decyzji
Jednak nie tylko tzw. partia Eureko, jak ochrzciły ją media, stoi na drodze utworzenia narodowego koncernu. - Po polskiej stronie widać brak profesjonalizmu i koordynacji działań Skarbu Państwa, PZU i Komisji Nadzoru Finansowego - twierdzi jeden z niezależnych ekspertów rynku kapitałowego. - Gdy spór idzie o kapitał wart kilkadziesiąt miliardów złotych, potrzebny jest klarowny ośrodek decyzyjny i zaplecze intelektualne - podkreśla.
Po działaniach drugiej strony widać, że ma ona swój ośrodek kryzysowy dysponujący pokaźnymi pieniędzmi oraz rozpisany grafik działań prawnych, lobbingowych, PR-owskich, a do tego alternatywne scenariusze. Po stronie polskiej rzuca się w oczy brak zdecydowania, umiejętności i motywacji.
- Dlaczego urzędnikom miałoby zależeć na polskim koncernie? Wielu z nich po cichu sprzyja inwestorom zagranicznym, licząc na otrzymanie intratnej posady. Proszę spojrzeć na kandydatury na stanowisko prezesa PKO BP - czy to są ludzie, którzy będą walczyć o koncern narodowy na bazie PKO BP - PZU? - zwraca uwagę jeden z naszych rozmówców.
Jeśli dodać do tego groźne pomruki z Brukseli, która ustami komisarza McCreevy'ego prowokacyjnie pyta minister Gilowską, czy aby na pewno KNF jest bezstronna, to można zrozumieć, dlaczego topnieje liczba chętnych do nadstawiania głowy za polskie interesy. - Premier ma tyle na głowie, że unika otwierania kolejnych frontów - twierdzi jeden z uczestników konfliktu o PZU.

Będzie wyłączenie?
Z drugie j strony pytanie o bezstronność KNF także w kraju budzi niepokój, lecz z innych powodów niż w Brukseli. Chodzi o przewodniczącego Komisji. Rzecz w tym, że Stanisław Kluza był wcześniej głównym ekonomistą BGŻ, a właścicielem BGŻ jest holenderski Rabobank, będący jednocześnie właścicielem 38 proc. akcji Eureko.
Według naszego informatora, nie jest to powód do automatycznego wyłączenia przewodniczącego. W grę może natomiast wchodzić wyłączenie na wniosek uczestnika postępowania, jeżeli uprawdopodobni on, że zachodzą "inne okoliczności, które budzą wątpliwości co do bezstronności członka organu kolegialnego".
- Kluza powinien sam się wyłączyć. Nie powinien wydawać decyzji w żadnej sprawie dotyczącej PZU - twierdzi kategorycznie jeden z naszych rozmówców.
Zdaniem innego, przewodniczący tylko marzy, aby się z tej sprawy wyłączyć, bo dzięki temu nie narazi się żadnej ze stron. Pozostaje jednak pytanie, czy KNF bez przewodniczącego miałaby zdolność podejmowania decyzji?
- Obawiam się, że całe to pospolite ruszenie po naszej stronie przy profesjonalnej grze inwestorów zagranicznych spowoduje, że stracimy PZU i szanse na koncern narodowy - ostrzega jeden z ekspertów, prosząc o anonimowość.
Małgorzata Goss
"Nasz Dziennik" 2006-12-05

Autor: wa