Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niemrawa reakcja Warszawy

Treść

Polski ambasador w Rosji wręczył wczoraj rano notę protestacyjną przedstawicielowi rosyjskiego MSZ w związku z napaścią na polskiego dyplomatę, której dzień wcześniej dokonano w Moskwie. Tymczasem wielu polityków uważa, że reakcja ta jest nieadekwatna do powagi sytuacji. Pojawiają się coraz liczniejsze głosy krytyki wobec najwyższych władz Polski, w tym prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, że nie zajęły one dotąd oficjalnego stanowiska w sprawie przypadków pobicia pracowników polskiej ambasady w Moskwie.

Czołowe rosyjskie dzienniki jednoznacznie sugerują, że powtarzające się ataki na polskich dyplomatów nie są przypadkowe. W opinii zachodnich komentatorów, "zimna wojna" między Rosją i Polską o wpływy na Ukrainie i Białorusi, po ulicznych napaściach na Polaków w Moskwie wkroczyła w nową fazę. Korespondent agencji AFP napisał, że Moskwa wskrzesiła "zaciekłą rywalizację sprzed kilku wieków".
W środę został pobity drugi sekretarz ambasady RP w Rosji Marek Rzeszuta. W ostatnią niedzielę został pobity pracownik techniczny ambasady polskiej. Dzień wcześniej pobito kierowcę ambasady, obywatela rosyjskiego. Obaj pobici Polacy pozostawali wczoraj w szpitalu.
Konsul generalny w Moskwie Tomasz Klimański oświadczył, że przekazana wczoraj nota protestacyjna dotyczy trzech elementów: złapania, ukarania winnych, a nade wszystko tego, by była egzekwowana zasada prawa międzynarodowego, że państwo przyjmujące jest odpowiedzialne za bezpieczeństwo i placówki, i pracowników. Uprzedzając niejako zarzuty, że polskie władze zachowują się biernie w tej sprawie, konsul Klimański powiedział, iż z punktu widzenia praktyki dyplomatycznej posunięcie ambasady Polski jest "dość poważnym działaniem".
Tymczasem strona rosyjska zdecydowała się wreszcie wzmocnić ochronę polskiej placówki dyplomatycznej. Za dnia teren polskiej ambasady będzie chroniony przez pięciu milicjantów, a nie jak dotychczas przez dwóch. - W nocy strzec jej ma czterech funkcjonariuszy - poinformował wczoraj przedstawiciel moskiewskiego Urzędu Spraw Wewnętrznych (USW) Jewgienij Gildiejew. Zdaniem konsula Klimańskiego, są to jednak "działania doraźne". Dyplomata uważa, że istotą problemu jest zły klimat panujący w stosunkach rosyjsko-polskich wywołany agresywnymi poczynaniami Kremla wobec Polski.
Z pierwszych komentarzy w rosyjskich gazetach dotyczących pobicia kolejnego pracownika polskiej ambasady w Moskwie wynika, że powtarzające się akty agresji nie mogą być przypadkowe. Sugerują one, że środowy atak może wskazywać na inspirowaną przez władze, antypolską fobię w Rosji. - W centrum Moskwy panuje polityka przemocy - napisała "Niezawisimaja Gazieta". Zdaniem dziennika, pobicie w tak krótkim czasie dwóch polskich pracowników ambasady to bezprecedensowe zdarzenie w historii dyplomacji. W żaden sposób nie można tego traktować jako przypadku. Gazeta zauważa, że zarówno polscy, jak i rosyjscy politycy koncentrują uwagę na historycznych sporach, i zadaje pytanie - "Dokąd to prowadzi?".
W przypadkowość środowego incydentu nie wierzy też dziennik "Kommiersant". Gazeta przypomina, że stosunki polsko-rosyjskie pogorszyły się tuż po rewolucji na Ukrainie, odbieranej w Rosji jako upokarzająca porażka. Zdaniem gazety, Kreml przyjął tę porażkę "niezwykle chorobliwie". "Bezpośrednią przyczyną wczorajszego napadu był prawdopodobnie odwet za pobicie dzieci rosyjskich dyplomatów w Warszawie" - zaznacza jednak "Kommiersant".
KWM, PAP

"Nasz Dziennik" 2005-08-12

Autor: ab