Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niemoc Wisły ustąpiła, Legia szuka formy

Treść

Zmiana na stanowisku szkoleniowca Wisły Kraków przynosi efekty. Henryk Kasperczak tylko sobie znanymi sposobami sprawił, że piłkarze Białej Gwiazdy zaczęli grać w futbol i pokonali Lechię Gdańsk 3:0. Warto przypomnieć, że trzy dni wcześniej, w pierwszym meczu pod wodzą Kasperczaka, Wisła bezbramkowo zremisowała z Lechią w Pucharze Polski. Czyżby mecz na "dotarcie" wystarczył?
Powrót Henryka Kasperczaka na stanowisko szkoleniowca Wisły Kraków budził wiele kontrowersji. Trener rozstawał się z klubem w niezgodzie. Nie ulega jednak dyskusji, że Biała Gwiazda rządzona jego ręką grała efektownie i efektywnie. To jednak jedna strona medalu... Kasperczak, mając do dyspozycji bardzo mocny jak na warunki polskie skład, nie zdołał przekroczyć progów Ligii Mistrzów. Od tego czasu na Reymonta zaszło sporo zmian. Wszyscy zastanawiali się, jak trener poradzi sobie w nowych warunkach. Start nie był wyszukany. Wisła w Pucharze Polski jedynie zremisowała (0:0) z Lechią Gdańsk. Jednak drugie spotkanie z tym zespołem - już w ramach rozgrywek ekstraklasy - ułożyło się znacznie lepiej dla Wisły. Po bezbramkowej pierwszej połowie, w drugiej części Kasperczak zdecydował się na trzy zmiany. Każda okazała się strzałem w dziesiątkę. Rezerwowi Tomas Jirsak i Rafał Boguski zdobyli po golu. Wcześniej gola otwierającego wynik strzelił Marcelo. Trzybramkowa wygrana umocniła Wisłę na fotelu lidera.
To, co zadziałało w Krakowie, nie udało się w Warszawie. Legia - także pod wodzą nowego trenera - Stefana Białasa, nie zmieniła swego stylu gry. Legioniści w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław wprawdzie strzelili gola, ale dali sobie wyrwać punkty. Remis (1:1) oddalił legionistów od lidera. Na ile słaba postawa Legii wynikała z absencji kontuzjowanych Bartłomieja Grzelaka i Marcina Mięciela?
Ciekawy okazał się mecz w Lubinie, gdzie Zagłębie pokonało ostatnią w tabeli Polonię Warszawa 2:0. W dwóch poprzednich spotkaniach poloniści mieli pretensje do arbitrów - jednak tym razem sędzia podjął bardzo kontrowersyjną decyzję na korzyść... Czarnych Koszul i w 50. minucie usunął z boiska Mouhamadou Traore. Napastnik Zagłębia wbiegł w pole karne i po starciu z dwoma rywalami padł na murawę. Kibice spodziewali się rzutu karnego, tymczasem arbiter uznał, że Traore symulował, i ukarał go drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką. Jednak osłabienie zmobilizowało piłkarzy Zagłębia i po dwóch kontratakach na tablicy pojawił się wynik 2:0.
MA
Nasz Dziennik 2010-03-22

Autor: jc