Niemieckie reakcje po uroczystościach na Westerplatte
Treść
Niemieckie media są raczej zgodne, że postawa Angeli Merkel była na Westerplatte bardzo poprawna, natomiast rosyjskiego premiera Władimira Putina zdecydowanie rozczarowująca. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego skrytykowali niemieccy Żydzi za porównanie zbrodni katyńskiej do holokaustu.
Wszystkie media w Niemczech obszernie i raczej zgodnie komentują obchodzoną w Gdańsku 70. rocznicę wybuchu drugiej wojny światowej. Wychwalają swoją kanclerz za wypowiedzenie rozsądnych słów o niemieckiej odpowiedzialności, o okropnościach narodowosocjalistycznego panowania i wreszcie za oddanie hołdu wyjątkowej ofierze Polski. Pochwalono ją także za przypomnienie o losach niemieckich "wypędzonych". Dla wszystkich niemieckich komentatorów nie ulega wątpliwości, że porównując postawę Angeli Merkel do wystąpienia Putina w kontekście wzajemnych relacji, należy stwierdzić, że stosunki polsko-niemieckie pomimo istnienia wielu kontrowersji są o niebo lepsze od polsko-rosyjskich.
Zdecydowana większość mediów wyraźnie stwierdziła, że Władimir Putin pokazał, iż nadal egzystują dwa zdecydowanie odmienne punkty widzenia współczesnej historii: polski i rosyjski. Tytuły niemieckich gazet mówią same za siebie: "Podwójna pamięć", "Inna ocena paktu Hitler - Stalin przez Putina", "Wszyscy czekali na Putina - ale on przemilczał Stalina" lub "Pamięć połączona z nieporozumieniem". Dla dziennika "Die Welt" nie ulega wątpliwości, że Rosja ery Putina prowadzi coraz ostrzejszą politykę historyczną wobec dawnych republik sowieckich oraz krajów satelickich ZSRS. Również inne gazety zgodnie przyznają, że upłynie jeszcze dużo czasu, zanim Rosja przyzna się do jakichkolwiek błędów popełnionych w czasach stalinowskich.
Wystąpienie Angeli Merkel w Gdańsku natychmiast do swoich politycznych celów wykorzystała szefowa Związku Wypędzonych. Erika Steinbach w opublikowanym już następnego dnia oświadczeniu, wykorzystując słowa kanclerz o niemieckich przesiedleńcach, którzy stracili ojczyznę, napisała, że cieszy się, iż Angela Merkel cały czas ma przed oczyma losy "wypędzonych" jako część niemieckiego narodu i część europejskiej wspólnej historii.
Po tym, jak agencje doniosły, że polski prezydent porównał rosyjską zbrodnię na polskich oficerach w Katyniu do holokaustu, natychmiast odezwały się niemieckie środowiska żydowskie. Sekretarz generalny Centralnej Rady Żydów w Niemczech Stephan Kramer stwierdził, że takie porównanie jest niestosowne. - Przy całym zrozumieniu dla bólu narodu polskiego i tragicznych wspomnień losu oficerów zamordowanych w Katyniu właśnie w takim dniu to porównanie jest niestosowne i nie na miejscu - powiedział Kramer. - Nikomu nie będzie służyło przyrównywanie ofiar do siebie lub nawet ustawianie ich w jakiejś konkurencji. Jego zdaniem, próba Lecha Kaczyńskiego wymieniania jednym tchem Hitlera i Stalina nie może się powieść.
- Ten, kto mimo to próbuje porównywać dwóch tak złych, ale odmiennych zbrodniarzy, nie oddaje sprawiedliwości ani losowi Polaków, ani nieporównywalności i unikatowości holokaustu - podsumował wystąpienie polskiego prezydenta sekretarz generalny CRŻ w Niemczech.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2009-09-03
Autor: wa