Niemieckie pieniądze
Treść
Dwaj politycy Platformy Obywatelskiej, wymieniani jako najpoważniejsi kandydaci do fotela ministra spraw zagranicznych, czyli Jacek Saryusz-Wolski i Bogdan Klich, są członkami władz Instytutu Studiów Strategicznych. Placówkę tę sponsorują głównie niemieckie fundacje. Czy to wskazówka, jaka może być polityka przyszłego rządu wobec naszych zachodnich sąsiadów?
Instytut Studiów Strategicznych (ISS) powstał w Krakowie w 1993 r. Wśród jego założycieli aż roi się od polityków dawnej Unii Wolności z Bronisławem Geremkiem, Leszkiem Balcerowiczem i Andrzejem Olechowskim. Mimo takiej plejady znanych nazwisk i "tuzów" polityki zagranicznej, szefem placówki został Bogdan Klich, wykładowca w Katedrze Europeistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Parę lat później mianowano go wiceministrem obrony narodowej z ramienia UW. W mijającej kadencji był czołowym, obok Saryusza-Wolskiego, ekspertem PO w dziedzinie polityki zagranicznej. Obaj są wymieniani w kontekście objęcia stanowiska szefa MSZ w przyszłym rządzie.
Tymczasem polityka Platformy Obywatelskiej wobec Niemiec budzi spore zastrzeżenia. Bogdan Klich był jednym z najgorętszych, obok Włodzimierza Cimoszewicza, przeciwników uchwały sejmowej w sprawie reparacji wojennych. Liderzy PO bardzo pobieżnie potraktowali też kilkudniową dyskusję nad zagrożeniami wynikającymi z niemiecko-rosyjskiej umowy dotyczącej budowy gazociągu na dnie Bałtyku.
Donald Tusk w mediach poprawnych politycznie często jest chwalony za dyplomację i przeciwstawiany Lechowi Kaczyńskiemu, któremu przypisuje się zacietrzewienie, także w sprawach międzynarodowych. A to właśnie Kaczyński na pytanie o to, jakiego rządu w Niemczech oczekuje, odpowiedział dyplomatycznie, że nieważne, kto będzie kanclerzem, ważne, by był to rząd przyjazny Polsce. Tusk zdecydowanie opowiedział się za Angelą Merkel, a jej jedynie minimalne zwycięstwo zasmuciło Platformę.
- To przykre, że dla PO i Tuska ważniejsza jest identyfikacja z nurtem partyjnym niż sprawy kraju - komentuje Antoni Macierewicz z Ruchu Patriotycznego. - Jest to podobne zachowanie do SLD - dodaje.
Gdzie leży źródło takiej postawy PO, która zapowiada prowadzenie wobec naszych wschodnich sąsiadów "polityki europejskiej"? - A więc polityki de facto niemieckiej - wyjaśnia poseł Jan Łopuszański (Porozumienie Polskie) z sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.
Instytut Studiów Strategicznych może działać i rozwijać się dzięki grupie sponsorów. Choć są to z reguły fundacje pozarządowe, ich wpływ na kreowanie polityki zagranicznej tej części Europy jest wielki i powszechnie znany. Dość powiedzieć, że w Międzynarodowej Radzie Honorowej ISS, czym placówka się powszechnie chwali, zasiada pięć bardzo znanych osób: Andrzej Olechowski (choć nie jest już dawno w PO, nikt nie ukrywa jego związków z tą partią i również pojawiał się swego czasu w tzw. gabinecie cieni), Zbigniew Brzeziński (były doradca prezydenta Jimmy'ego Cartera), Valéry Giscard d'Estaing (były prezydent Francji, socjalista, współautor projektu unijnej konstytucji bez Boga, wobec której stanowisko PO w sumie nigdy nie było jednoznaczne), Hans-Dietrich Genscher (były szef niemieckiej dyplomacji) i Henry A. Kissinger (były amerykański sekretarz stanu). Instytut sponsorują takie instytucje jak Fundacja im. Stefana Batorego i niemieckie: Fundacja im. Friedricha Naumanna, Fundacja im. Friedricha Eberta czy Fundacja im. Konrada Adenauera.
Mikołaj Wójcik
Kiedy nasza dyplomacja będzie polska?
Od lat zastanawiamy się, kiedy wreszcie w Polsce szefem dyplomacji zostanie człowiek, który będzie starał się o dobrą pozycję naszego kraju, a nie tylko realizował wytyczne czy to amerykańskie, czy europejskie. Po czasach Włodzimierza Cimoszewicza czy Bronisława Geremka można było mieć nadzieję, że kolejny rząd spełni te marzenia. Nie łudźmy się jednak - gabinet, który formować będą przyboczni Donalda Tuska, nie dopuści nikogo spoza "wtajemniczonych" do tak ważnej dziedziny jak dyplomacja. A jak wielką siłę przebicia mają osoby pokroju Bogdana Klicha, niech świadczy fakt, że Jan Rokita szybko "dostał po łapkach" za hasło "Nicea albo śmierć". A to przecież było tylko hasło...
Mikołaj Wójcik
"Nasz Dziennik" 2005-09-21
Autor: ab