Niemieckie media o polskich wyborach
Treść
Niemieckie media, mimo iż silą się na bezstronność, w znakomitej większości wspierają Bronisława Komorowskiego. Niemieccy publicyści boją się powrotu do władzy Jarosława Kaczyńskiego i ostrzegają przed tym swoich czytelników.
W prasie niemieckiej szeroko komentowane są wybory prezydenckie w Polsce. W zasadzie w każdym artykule padają stwierdzenia, że Polacy w drugiej turze będą wybierać pomiędzy nowoczesnym i proeuropejskim Komorowskim a konserwatywnym i eurosceptycznym Kaczyńskim. "Der Tagesspiegel" pisze o gorzkim rozczarowaniu liberałów po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborów prezydenckich w Polsce. "Hamburger Abendblatt" ku przestrodze przypomina, że Jarosław Kaczyński, podobnie jak i jego zmarły brat, byłby prezydentem narodowo-konserwatywnym i blokowałby wiele dobrych projektów obecnego rządu. Hamburski "Bild Zeitung" z obawami stwierdza, że Jarosław Kaczyński jest zagrożeniem dla rynków finansowych i może stanąć na drodze wprowadzenia do Polski euro. Dziennik "Berliner Zeitung" także nie ma wątpliwości, że słusznie w pierwszej turze wygrał Komorowski, ponieważ "po latach zaciętych wojen o kierunek rozwoju kraju, które wystarczająco często blokowały działania polityczne, Polacy chcą zakończenia wreszcie werbalnych wojen domowych i co najmniej trochę politycznej normalności". Także ten dziennik obawia się, że Kaczyński będzie blokował wiele projektów koniecznych reform. "Die Welt" nie pozostaje w tyle z krytyką i również przypomina ostrzegawczo, że w Unii Europejskiej okres władzy bliźniaków Kaczyńskich charakteryzował się częstymi konfliktami. "Sueddeutsche Zeitung" straszy czytelników wprost, że "zwycięstwo Jarosława Kaczyńskiego w drugiej turze utrudniłoby albo nawet zablokowało dalszą integrację Polski ze strukturami Unii Europejskiej". Większość niemieckich mediów podkreśla bardzo dobry i niespodziewany wynik kandydata Sojuszu Lewicy Demokratycznej, bo Grzegorz Napieralski z 14 procentami głosów stał się języczkiem u wagi w drugiej turze wyborów w Polsce.
Mimo że frekwencja w wysokości około 55 proc. została uznana w Polsce za wysoką, to Niemcy nie kryją zdziwienia tak małym zainteresowaniem tymi wyborami, także wśród niemieckiej Polonii. W rozmowach z "Naszym Dziennikiem" wiele osób pytało, dlaczego polskie społeczeństwo w tak nikłym stopniu interesuje się wyborami, czy jest jeszcze w traumie po straszliwej tragedii smoleńskiej, a może Polacy są już na dobre zmęczeni demokracją.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 2010-06-22
Autor: jc