Niemieckie Jugendamty ponownie pod obstrzałem
Treść
Niemieckie ministerstwo do spraw rodziny zarzuca urzędnikom Jugendamtów poważne zaniedbania, a przewodnicząca Konferencji Międzynarodowych Organizacji Pozarządowych Rady Europy sugeruje nawet możliwość likwidacji tego kontrowersyjnego niemieckiego urzędu.
Podczas czwartkowego posiedzenia Komisji Petycji Parlamentu Europejskiego Szwajcarka Anneliese Oeschger, przewodnicząca Konferencji Międzynarodowych Organizacji Pozarządowych Rady Europy, wnioskując o przyspieszenie rozpatrywania petycji poszkodowanych rodziców (w tym Polaków) w sprawie niemieckich Jugendamtów, zasugerowała nawet, że wskazane by było, aby zastanowić się nad możliwością likwidacji tych niemieckich urzędów. Oeschger przekazała Komisji Petycji "Deklarację Bamberską" powstałą w Bambergu podczas sympozjum dotyczącego łamania praw człowieka przez Jugendamty. Zaapelowała do Komisji Petycji i jej przewodniczącego Marcina Lubickiego o szybsze jej rozpatrzenie. "Deklaracja Bamberska" zarzuca niemieckim Jugendamtom łamanie praw człowieka, a szczególnie artykułów 3, 5, 6, 8, 13 i 14 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Osoby pokrzywdzone przez niemieckich urzędników zrzeszone w Stowarzyszeniu Polscy Rodzice przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech również opowiadają się za likwidacją niemieckich Jugenamtów, twierdząc, że można by tego dokonać na podstawie bulwersujących wykroczeń.
Nadgorliwość lub niedbalstwo
Federalna minister ds. rodziny Ursula von der Leyen (CDU) również ma coraz częstsze pretensje do Jugendamtu. Ostatnio zarzuciła urzędnikom jednej z takich instytucji z miejscowości Schwerin zaniedbanie swoich obowiązków, gdyż mimo posiadanych sygnałów nie wykazali odpowiedniego zainteresowania losem pewnej ubogiej, patologicznej rodziny i w konsekwencji zmarło z głodu pięcioletnie dziecko. To nie jest pierwszy przypadek, gdzie urzędnikom Jugenamtów zarzuca się zaniedbywanie obowiązków. Z jednej strony bardzo często nadgorliwie ingerują w sytuacjach wątpliwych, na przykład: zabierają rodzicom ich dzieci, zabraniają rodzicom mówić z dziećmi w ich ojczystym języku (dotyczy to wielu Polaków) lub z niewiadomych powodów nie zgadzają się na adopcje i umieszczają dzieci w domach dziecka. Z drugiej natomiast strony wtedy, gdy występuje taka potrzeba, ignorują swoje obowiązki i pozostawiają ludzi na pastwę losu, co często kończy się tragicznie.
Całkowity brak kontroli
Wszystko to zdaniem wielu osób, z którymi rozmawialiśmy, wynika z braku odpowiedniej kontroli nad urzędnikami. Anneliese Oeschger także zarzuca niemieckiej władzy brak stosowania wobec Jugendamtów odpowiedniej kontroli, co w dużej mierze wpływa na wydawanie wielu kontrowersyjnych decyzji, gdyż urzędnicy są przekonani o swojej bezkarności.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2007-11-27
Autor: wa