Niemieckie interesy w Libii
Treść
Temat gospodarczych powiązań Berlina z reżimem Muammara Kadafiego zdominował łamy niemieckich gazet. Tylko od 2004 roku, kiedy to zostało zniesione embargo na broń dla Libii, Niemcy sprzedały Kadafiemu uzbrojenie na łączną kwotę 83,5 mln euro.
Do Libii trafiły helikoptery, wozy bojowe, karabiny, radary, a nawet maszyny wykorzystywane do zakłócania pracy urządzeń elektronicznych. Tylko w 2009 roku eksport niemieckiej broni do Libii był 13 razy większy niż rok wcześniej. Przedstawiciele rządu Angeli Merkel zapewniają, że eksport był zgodny z prawem, a wszystkie wnioski o zgodę na taką sprzedaż były gruntownie sprawdzane. Zakupione w Niemczech uzbrojenie wojska wierne Kadafiemu z powodzeniem wykorzystywały w ostatnich dniach przeciwko rebeliantom. Opozycja ostro krytykuje cyniczne stanowisko rządu Merkel w kontekście stosunków gospodarczych z Libią. Kadafi miał trzymać z daleka od Unii Europejskiej swoich uciekinierów oraz dostarczać odpowiednie ilości ropy naftowej i za to mógł liczyć na przychylność i łatwy dostęp do broni. Opozycja, a szczególnie lewica i Partia Zielonych, krytykuje fakt, że za wydawanie zgody na eksport broni i sprzętu wojskowego jest odpowiedzialna federalna Rada Bezpieczeństwa pod przewodnictwem kanclerz Angeli Merkel. Przypomina, że Rada nie powinna zgadzać się na eksport do państw, w których panuje dyktatura.
Jak wynika z najnowszego raportu Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI), Niemcy od 2005 roku utrzymują na świecie (po USA i Rosji) trzecią pozycję w klasyfikacji - wielkość eksportu broni, a na rynku europejskim są numerem jeden. 30 proc. całego światowego eksportu broni pochodzi z USA, 23 proc. z Rosji, natomiast 11 proc. z Niemiec.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 2011-03-10
Autor: au