Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niemiecki Trybunał odsłonił mankamenty UE

Treść

Z Pawłem Kowalem, posłem PiS, byłym wiceministrem spraw zagranicznych, rozmawia Anna Ambroziak
30 czerwca 2009 r. niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok w sprawie traktatu z Lizbony. Orzeczenie ma 147 stron. Jaka, Pańskim zdaniem, jest rzeczywista waga tego orzeczenia?
- Podobnie jak w przypadku traktatu z Maastricht Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe wskazał na mankamenty integracji europejskiej w obecnym kształcie. To orzeczenie to dowód, że nie tylko w Polsce pojawiają się wątpliwości co do kierunku, w jakim zmieniają się instytucje europejskie. Pojedynczy urzędnicy czy nawet ministrowie bez odpowiedniego porozumienia z reprezentacją parlamentarną w poszczególnych krajach nie powinny podejmować daleko idących decyzji w sprawach poszczególnych państw. W tym sensie, jako precedens, wyrok FTK będzie przywoływany w wielu państwach członkowskich, także w Polsce. Dla nas jest on bardzo istotny, chociaż bezpośrednich skutków prawnych dla naszego kraju wyrok ten nie niesie. Pokazuje natomiast, że szereg wątpliwości zgłaszanych do rozwiązań i trybów przyjętych przy traktacie, jest racjonalnych i ma swoje uzasadnienie. Ciekawy jest zwłaszcza komentarz do wyroku pokazujący niedostatki demokracji w Europie, wskazujący na konieczność tego, by najważniejsze decyzje zapadały w odpowiednim trybie i w państwach narodowych. To są rzeczy, o których myśmy, tzn. PiS, wielokrotnie mówili. Niestety, "wyznawcy" traktatu z Lizbony nie słuchali naszych argumentów, a tylko uciekali się do żenujących inwektyw.
FTK deklaruje: Niemcy pozostają Niemcami, Francja Francją, Polska Polską itd. Czy można tu więc mówić o powrocie idei państwa narodowego?
- Na tę kwestię należy spojrzeć nie politycznie, ale od strony komentarza prawno-proceduralnego. Paradoksalnie w Polsce, gdzie bardzo wysoki odsetek popiera integrację europejską, tak samo wysoki odsetek pytanych jest za pozostawieniem silnych państw narodowych, które mogłyby decydować o najważniejszych sprawach, te sprawy się nie wykluczają. Warto z tego wyciągnąć wnioski. Moim zdaniem, właściwe i najlepsze rozumienie integracji europejskiej to jej rozumienie wyłącznie przez pryzmat nawet daleko idącego związku państw. I tak w pewnym uproszczeniu wygląda dzisiaj ustrój Unii Europejskiej, mimo prób zmieniania tego jakimiś bocznymi drzwiami, do czego mają tendencje niektórzy urzędnicy czy doktrynerzy. Ważne jest, by w tym pociągu europejskim nie urwała się nam lokomotywa, która się nazywa Bruksela, i nie pojechała, nie wiadomo w jakim kierunku.
To znaczy?
- Jeżeli nie będzie szacunku dla decyzji państw narodowych, jeżeli będzie tendencja do ich pomijania, jeżeli utrwali się trend, zgodnie z którym grupa osób z Brukseli, nie oglądając się na różne istotne problemy, podejmuje decyzję o integracji, czyli zaznacza się trend zmniejszenia roli państwa narodowego, to jest to faktyczne zagrożenie dla integracji europejskiej.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-07-16

Autor: wa