Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niemiecki przemysł chce otwarcia rynku pracy

Treść

Niemiecki przemysł nasilił apele do rządu o otwarcie tutejszego rynku pracy dla wszystkich pracowników z Europy Środkowej i Wschodniej (w tym Polski), twierdząc, że ani Unia Europejska, ani Niemcy nic nie zyskały na decyzji blokady tego rynku.

- Przedłużenie okresu przejściowego na zamknięcie rynku o kolejne dwa lata, do 2011 roku, byłoby ogromnym błędem - powiedział w jednym z wywiadów dyrektor naczelny Niemieckiej Izby Przemysłu i Handlu (DIHK) Martin Wansleben i dodał, że dalsze blokowanie rynku dla pracowników ze środkowej i wschodniej Europy jeszcze bardziej zaszkodzi niemieckiemu rządowi. - Żądamy szybkiego otwarcia niemieckiego rynku dla wszystkich członków Unii - powiedział szef DIHK. Zdaniem Wanslebena, większość niemieckich sąsiadów już dawno otworzyła swoje rynki pracy, co wydatnie przyczyniło się do ich rozwoju gospodarczego i obniżenia bezrobocia.
Jednak i on uważa, że należy działać stopniowo i najpierw Niemcy powinny otworzyć się na dobrze wykształconych pracowników z krajów przyjętych do UE w 2004 roku. W związku z tym, że Niemcom potrzebni są brakujący fachowcy, pod koniec zeszłego roku rząd Angeli Merkel przyjął podobne rozwiązanie dla inżynierów, decydując, że niemiecki rynek pracy jest czasowo otwarty bez żadnych ograniczeń dla inżynierów z nowo przyjętych dziesięciu krajów z Europy Środkowowschodniej - w tym także Polski. Gabinet Angeli Merkel zgodził się, aby inżynierowie budowy maszyn, elektromechanicy, inżynierowie budowy samochodów, okrętów i inżynierowie elektrycy z nowo przyjętych w 2004 roku krajów mogli podejmować legalnie pracę w Niemczech. Dla tej grupy zawodowej przestanie obowiązywać zasada stosowana do tej pory przez niemieckie agencje pracy, iż pierwszeństwo w zatrudnianiu mieli niemieccy obywatele. Teraz dostęp do rynku jest równy dla wszystkich inżynierów.
Obecnie niemiecki rynek pracy jeszcze przez ponad trzy lata będzie zamknięty dla większości pracowników z Polski i innych krajów środkowo- i wschodnioeuropejskich. Najpierw Berlin zamknął dostęp do swojego rynku na dwa lata, z możliwością trzyletniego przedłużenia. A w kwietniu zeszłego roku eksperci rządowi postanowili utrzymać okres przejściowy aż do 2011 roku.
Decyzje o przedłużeniu zamknięcia rynku pracy dla Polaków i innych pracowników szczególnie ostro krytykują niemieccy rolnicy, którzy zgodnie twierdzą, że bez "polskich rąk do pracy" niemieckie rolnictwo upadnie. Warto przypomnieć, że już w zeszłym roku w wyniku zaostrzonych przepisów, a także przez nowe zasady pobierania opłat na składki ubezpieczeniowe od pracowników sezonowych z Polski, wielu z nich zrezygnowało z pracy w niemieckich gospodarstwach. Z powodu braku rąk do pracy w 2007 roku niemieccy producenci szparagów 30 proc. zbiorów zostawili w ziemi.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2008-05-17

Autor: wa