Niemiecki Jugendamt wydał dziecko homoseksualistom
Treść
Do tej pory zgodnie z literą prawa pary homoseksualne w Niemczech mogły adoptować dzieci swoich partnerów lub ubiegać się o adopcję poza granicami kraju. Sytuacja uległa jednak radykalnej zmianie w 2006 r., bo - jak informuje dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" - dwóch homoseksualistów, Florian Frisch i Thomas Hoesel, otrzymało zgodę na zaadoptowanie chłopca urodzonego w Niemczech. Sprawa wyszła na jaw dopiero teraz.
To precedens na skalę krajową, do tej pory jeszcze żaden układ homoseksualny nie uzyskał zgody na adopcję dziecka urodzonego w Niemczech. Według informacji jednego z pracowników Związku Lesbijek i Homoseksualistów w Niemczech Elke Jansena, jest znany jeszcze jeden taki przypadek w Badenii-Wirtembergii, gdzie inna para homoseksualna adoptowała bliźnięta, także urodzone w Niemczech. Ale zgodnie z informacjami "FAZ" para homoseksualistów Florian Frisch i Thomas Hoesel jest pierwszą w Niemczech, której pozwolono stać się "rodzicami" małego chłopca urodzonego w niemieckim szpitalu.
Uchwalone w 2001 r. i potwierdzone rok później przez Trybunał Konstytucyjny prawo (tak zwane HOMO-EHE) zezwala parom homoseksualnym na legalne zawieranie "małżeństw" (inna nazwa związki partnerskie), umożliwia uzyskanie prawa do noszenia tego samego nazwiska, prawa dziedziczenia czy też pozwala na częściowe korzystanie prawne z tzw. wspólnoty "małżeńskiej" (np. w kwestii ubezpieczeń rodzinnych). Homoseksualiści otrzymali także możliwość adopcji dzieci, ale w ograniczonym zakresie (w teorii). Homoseksualista może zaadoptować dziecko wtedy, gdy jest ono biologicznym dzieckiem jego partnera. W innym przypadku adopcja jest zakazana. Jest to czysta teoria, gdyż wszystkim znane są opisywane w prasie adopcje dokonane przez prominentnych niemieckich homoseksualistów, chociaż przestrzegano zasady, że były to dzieci pochodzące z zagranicy. Tak jak w przypadku znanego piosenkarza niemieckiego Patricka Lindnera, który wraz ze swoim partnerem adoptował chłopca.
Zasada złamana
Tym razem sąd i Jugendamt złamały zasadę "nieudzielania zgody na adopcję parze homoseksualnej" i obydwaj "życiowi partnerzy" Florian Frisch i Thomas Hoesel dostali na wychowanie chłopca. Jak pisze "FAZ", jeszcze trzy lata temu, kiedy zdecydowali się oni na założenie "rodziny", nawet nie marzyli o tym, że uda im się tak szybko otrzymać "własne" dziecko.
Biurokracja nakazuje, aby wniosek o adopcję wypełnił przyszły prawny ojciec dziecka. W tym wypadku był z tym problem, ponieważ obaj są mężczyznami. Jak sami przyznają, dość długo się spierali, kto ma być ojcem, i w końcu - już przy podpisywaniu dokumentów w Jugentamcie - rzucili monetą... Wygrał Florian i został prawnym ojcem dziecka.
Panowie we wszystkich urzędowych formularzach, które musiały zostać wypełnione przez przyszłych "rodziców", w odpowiednich rubrykach prawna matka dziecka i prawny ojciec dziecka wpisywali ojciec I i ojciec II.
Po dziewięciomiesięcznym kursie nauczyli się być mamą i tatą
Jugendamt postanowił wysłać parę homoseksualistów wraz z innymi dziesięcioma małżeństwami na dziewięciomiesięczny kurs przyuczający do adopcji, czyli do tego, jak zostać mamą i tatą. Urzędnicy uznali, że zarówno Florianowi, jak i Thomasowi w zupełności wystarczy ten okres, aby stać się pełnowartościowymi "rodzicami".
Jak pisze dziennik, obydwaj nowi "rodzice" doskonale zdają sobie sprawę z problemów, jakie czekają ich "syna" już w szkole, gdy koledzy będą pytać o mamę, lub w innych sytuacjach, gdy będzie musiał opowiadać, że ma dwóch tatusiów.
Ostatnio w prasie niemieckiej pojawiały się komentarze, że homoseksualizm wśród niemieckiego establishmentu stał się modą. Zdaniem socjologów, homoseksualistów jest tyle samo, co przed laty, ale stają się coraz bardziej hałaśliwi. Przyczyniają się do tego także władze poszczególnych miast, znacznie ułatwiając im życie. Organizują specjalne parady, na które przyjeżdża coraz więcej gejów i lesbijek. W prawie wszystkich większych niemieckich miastach istnieją specjalne dzielnice dla homoseksualistów, w których oprócz barów, restauracji czy kawiarni istnieją również specjalnie przeznaczone dla nich gabinety lekarskie, stomatologiczne, a nawet domy starców.
Coraz częściej znani artyści i politycy przyznają się publicznie do tego, że żyją z osobami tej samej płci. Należą do nich między innymi: burmistrz Berlina Klaus Wowereit (który zasłynął słynnym już stwierdzeniem w publicznej telewizji: Ich bin Schwul, und das ist auch gut so - Jestem homoseksualistą i tak jest dobrze), burmistrz Hamburga Ole van Beust, Volker Beck (partia Zielonych), Claudia Roth (partia Zielonych), szef FDP Guido Westerwelle, Karin Wolff (CDU) czy też znany piosenkarz Patrick Lindner.
Chcą ciągle większych praw
Politycy liberalni i lewicowi chcą coraz większych przywilejów dla związków homoseksualnych. Nie wystarcza im już prawo uchwalone w 2001 roku, które zezwala im na legalne zawieranie "małżeństw", teraz domagają się całkowitego prawnego zrównania z małżeństwami. Chodzi zwłaszcza o maksymalne ułatwienie możliwości wspólnego rozliczania się z fiskusem, prawa socjalne i swobodną adopcję dzieci. Proces ten już się rozpoczął.
W Niemczech, według szacunków Związku Lesbijek i Homoseksualistów, aż 700 tys. dzieci jest wychowywanych w układach homoseksualnych. Większość z nich pozostała z jednym z rodziców po rozstaniu z małżonkiem.
Adopcja przez pary osób tej samej płci jest legalna w Guamie, Andorze, Belgii, Islandii, Holandii, Szwecji, Republice Południowej Afryki, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Norwegii oraz w niektórych regionach Australii, Kanady, USA. Natomiast w Danii, Finlandii, Niemczech i Izraelu dozwolona jest adopcja dziecka partnera pozostającego w związku partnerskim. Wiele innych krajów (w tym Polska) dopuszcza adopcję dzieci przez samotne osoby, nie wnikając w charakter związku. Oznacza to, że pary homoseksualne mogą de facto wychowywać wspólnie dzieci, choć ich legalnym opiekunem będzie tylko partner, który dokonał prawnej adopcji.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2008-10-29
Autor: wa