Niemiecka prasa ubolewa
Treść
Chociaż ustępujący kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder pogratulował wczoraj Kazimierzowi Marcinkiewiczowi powołania na urząd premiera Rzeczypospolitej, to jednak niemieckie media bardzo źle wyrażają się o jego rządzie. Komentatorzy wytykają partii Prawo i Sprawiedliwość oraz jej liderom zlekceważenie obietnic wyborczych i wbrew oczywistym faktom obciążają ich odpowiedzialnością za fiasko negocjacji z Platformą Obywatelską.
Całkowicie lekceważąc fakty, "Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze, że to Jarosław i Lech Kaczyńscy zerwali z Platformą Obywatelską i rozpoczynając współpracę z radykałami, "zlekceważyli główną obietnicę wyborczą". "Sposób, w jaki wyczarowują oni z szeregów swej partii wymienne postaci i robią je marszałkiem Sejmu i premierem tylko po to, żeby wkrótce być może znów je wymienić, zdradza niepoważne podejście do państwa. Kto w ten sposób igra ze strukturami demokratycznej władzy, ten daje pożywkę wątpliwościom w swój konserwatywny szacunek dla instytucji, a nawet w swój patriotyzm" - pisze komentator, dając dowód całkowicie jednostronnej i krzywdzącej dla PiS oceny sytuacji. Świadectwem rażącej stronniczości jest sam tytuł komentarza - "Teatr marionetek".
Ujawniając swoje antychrześcijańskie kompleksy, korespondent gazety ubolewa, że Kaczyńscy, wybierając kandydatów na najwyższe stanowiska, nie kierują się polityczną poprawnością. "Taka osoba musi być katolikiem, w dodatku posiadać dużo dzieci i pochodzić z małego miasteczka, by przyszły rząd mniejszościowy PiS pozostał atrakcyjny dla spodziewanych nieformalnych partnerów z populistycznej Samoobrony i narodowo-katolickiej Ligi Polskich Rodzin. (...) Jeżeli w dodatku jest człowiekiem z niewielką własną władzą i umożliwia przez to Lechowi i Jarosławowi Kaczyńskim sterowanie Rzecząpospolitą z tylnego siedzenia, to jest bliski ideałowi" - szydzi autor artykułu. Dodaje, że "żołnierze Kaczyńskich" - marszałek Sejmu Marek Jurek oraz premier Marcinkiewicz - całkowicie odpowiadają tym wymaganiom.
"Frankfurter Rundschau", dla którego również fakty nie odgrywają wielkiego znaczenia, winą za niezawarcie koalicji z PO obciąża przede wszystkim szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego. "Niezależnie od tego, czy intrygant chciał sprowokować podział w PO, czy też w kwestii kontroli służb specjalnych rzucić ją na kolana: paktowanie z chłopskim populistą Andrzejem Lepperem wywołuje niesmak także we własnej partii" - pisze komentator, sugerując, najwyraźniej niezamierzenie, że PO ma się czego bać.
Także "Berliner Zeitung" martwi się nieobecnością proniemieckiej PO w rządzie. Komentator sugeruje, że jej udział w rządzie byłby dla Polski zbawienny. Opierając się na trudnych do zweryfikowania sondażach i jednocześnie kwestionując wyniki wyborów, przekonuje, że "liczyła na to większość obywateli".
KWM, PAP
"Nasz Dziennik" 2005-11-02
Autor: ab