Niemcy znowu piszą o "polskim antysemityzmie"
Treść
Niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" rozpowszechnia zakłamany obraz Polaków jako narodu antysemitów. W opublikowanym wczoraj artykule na temat rzekomego polskiego antysemityzmu stwierdzono m.in., że "pogrom w Kielcach", nie był jednostkowym przypadkiem "polskiej niechęci do Żydów". Aby wzmocnić swoje tezy, niemiecka gazeta powołuje się na niektórych polskich literatów i opinie publikowane w "Tygodniku Powszechnym" i "Gazecie Wyborczej".
Tym razem pretekstem do lansowania tezy o antysemityzmie Polaków stała się 60. rocznica tragicznych zajść w Kielcach, kiedy życie straciło 39 obywateli polskich narodowości żydowskiej i 2 Polaków. "Frankfurter Allgemeine Zeitung" przedstawia sprawę jako klasyczny, dokonany przez Polaków, pogrom Żydów.
Gazeta pisze, że "tezy, jakoby ówczesne służby bezpieczeństwa zainspirowane przez NKWD były odpowiedzialne za tę zbrodnię, nie da się całkowicie pominąć", to jednak "społeczeństwo polskie, a także polska milicja i wielu oficerów dało się wyjątkowo łatwo i chętnie zainspirować". Niemiecka gazeta, która wyraźnie oskarża polskie społeczeństwo o współodpowiedzialność za "pogrom w Kielcach", pisze wręcz o "regularnym polowaniu na Żydów". "W tym czasie około 15-20 tys. ludzi już było na nogach, ale nikt nie sprzeciwił się antysemickim rozruchom" - stwierdza gazeta i dodaje, że "również w innych polskich miastach doszło do bardzo podobnych incydentów, lecz na mniejszą skalę".
"Po publikacji wielu dotąd nieznanych dokumentów teraz dopiero można lepiej zrozumieć, dlaczego większa część Żydów, która często przy pomocy swoich sąsiadów w Polsce i ZSRS została uratowana od zagłady, tak szybko uciekała z tych krajów i wolała szukać schronienia w amerykańskim obozie dla uchodźców w południowych Niemczech i później emigrować do USA" - pisze niemiecki dziennik, jednoznacznie sugerując powszechną wśród Polaków bezpodstawną niechęć do Żydów.
Szkalując Polaków, "Frankfurter Allgemeine Zeitung" odwołuje się do najnowszej książki Jana T. Grossa. Aby wzmocnić tezę o "polskim antysemityzmie" i o tym, że "polskie elity próbowały przemilczeć ten temat", gazeta powołuje się m.in. na literatów Jerzego Andrzejewskiego ("Wielki Tydzień") i Czesława Miłosza (wiersze: "Karuzela" i "Biedny chrześcijanin spogląda na getto"). Niemiecki periodyk powołał się także na Tadeusza Borowskiego, który - jak twierdzi gazeta - w jednej z książek napisał, że nawet w obozach koncentracyjnych panował antysemityzm.
Powołując się z kolei na publikacje w "Tygodniku Powszechnym", frankfurcki dziennik napisał, że w Olkuszu "lokalne władze próbują zatuszować pamięć o wygnaniu ze swoich domów w 1942 roku 3000 Żydów". Gazeta uderzyła także w polski Kościół katolicki, który "niezbyt energicznie interweniował w sprawie dawniejszych zajść na tle antysemickim". W tym kontekście zacytowano tekst publicystki "Gazety Wyborczej" Anny Bikont, "której uskarżał się pewien dominikanin, że w polskich seminariach prawie wcale nie porusza się nauk ani polskiego, ani obecnego papieża na temat antysemityzmu".
Autor artykułu Karol Sauerland ani słowem nie wspomina o tym, że wielu poważnych historyków kwestionuje merytoryczną wartość książki J.T. Grossa.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2006-07-25
Autor: wa