Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niemcy zapłacą, ale wojska nie wyślą

Treść

Na tydzień przed szczytem NATO niemieccy wojskowi i politycy jasno dają do zrozumienia, że bardziej opowiadają się za większym politycznym zaangażowaniem w rozwiązywanie problemów w Afganistanie niż za zwiększeniem kontyngentu wojskowego.

Na tydzień przed szczytem NATO prezydent USA Barack Obama ogłosił nową strategię w Afganistanie, gdzie zwiększy się aż o 17 tys. kontyngent wojsk amerykańskich. Zwiększenia aktywności w tym rejonie Amerykanie domagają się także od partnerów z Europy. Niemcy podchodzą do tego z dużą rezerwą.
W odpowiedzi na żądania USA sekretarz stanu niemieckiego MSZ Gernot Erler (SPD) w wywiadzie dla "Berliner Zeitung" stwierdził co prawda, że konieczne jest kontynuowanie misji militarnej, ale to nie wystarczy, gdyż "problemy Afganistanu muszą być rozwiązywane także na drodze politycznej". Zdaniem niemieckiego rządu, o to, jakimi metodami walczyć o demokrację i pokój w tym kraju, należy przede wszystkim pytać samych Afgańczyków.
W innym wywiadzie prasowym o konieczności odbudowy kraju (co jakoby cały czas intensywnie robią Niemcy) mówił także Ruprecht Polenz, sekretarz generalny CDU, który przy okazji zaapelował do Amerykanów, aby podzielili się z sojusznikami stanowiskami dowódczymi w Afganistanie. - Ameryka sama nie da rady wygrać w tym regionie - powiedział niemiecki polityk.
Sprawę ewentualnego wysłania dodatkowych niemieckich żołnierzy do Afganistanu skonkretyzował przewodniczący Związku Żołnierzy Bundeswehry ppłk Ulrich Kirsch, który w wywiadzie dla hamburskiego dziennika "Hamburger Abendblatt" stwierdził, że Niemcy mogą dać więcej pieniędzy na misję w Afganistanie, ale więcej wojska nie wyślą. Jego zdaniem, powinny znaleźć się pieniądze jedynie na zaangażowanie się w tworzenie cywilnych struktur państwa, a także na lepsze dozbrojenie stacjonujących tam niemieckich żołnierzy. "Bundeswehra nie jest w stanie wysłać więcej ludzi do Afganistanu, gdyż znajduje się ciągle w stanie transformacji, czyli zmienia swoją strukturę i wyposażenie" - stwierdził Kirsch.
Wypowiedzi niemieckich polityków są pośrednio odpowiedzią na ewentualne amerykańskie żądania zwiększenia niemieckiej prezencji w Afganistanie. Odpowiadają oni jasno i wyraźnie, że misja w tym kraju musi być prowadzona, gdyż inaczej będzie to porażka całego Sojuszu Północnoatlantyckiego, ale z drugiej strony ci sami Niemcy zdecydowanie odmawiają większego wojskowego zaangażowania w tym rejonie.
Obecny, prawie czterotysięczny kontyngent Bundeswehry w Afganistanie może stacjonować wyłącznie na północy kraju, tam gdzie jest znacznie bezpieczniej. Minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier (podobnie jak cały rząd Angeli Merkel) zdecydowanie odrzuca możliwość wysłania żołnierzy na południe Afganistanu.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2009-03-31

Autor: wa