Niemcy zablokują traktat?
Treść
Niemcy, chociaż należą do czołówki krajów dążących do jak najszybszego wprowadzenia w życie traktatu lizbońskiego, mogą okazać się pierwszymi, którzy wstrzymają proces ratyfikacji. "Nasz Dziennik" potwierdził w biurze poselskim deputowanego do Bundestagu Petera Gauweilera przygotowania do zaskarżenia w Trybunale Konstytucyjnym w Karlsruhe zamiaru ratyfikacji przez niemiecki parlament nowej wersji eurokonstytucji.
W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" pierwszy asystent posła Petera Gauweilera (CSU) Christoph Tine potwierdził zamiar złożenia przez swojego przełożonego skargi do Trybunału Konstytucyjnego na plany niemieckiego parlamentu ratyfikowania traktatu lizbońskiego. Zdaniem Gauweilera - decydując się na ratyfikację nowej europejskiej konstytucji, Bundestag przekracza swoje kompetencje, ponieważ o przyjęciu bądź odrzuceniu dokumentu powinno zadecydować społeczeństwo w powszechnym głosowaniu.
Na dowód tej tezy polityk CSU przytacza 146. paragraf niemieckiej konstytucji, gdzie zostało wyraźnie napisane, iż o jakiejkolwiek zmianie ustawy zasadniczej musi decydować społeczeństwo w referendum. Ponadto - jego zdaniem - nowa europejska ustawa zasadnicza stawia się ponad niemiecką konstytucją i jest zdecydowanie z nią sprzeczna. Gauweiler będzie zatem domagał się, aby do czasu rozpatrzenia skargi Trybunał zakazał parlamentowi ewentualnego ratyfikowania tego dokumentu. A to, jak stwierdził w rozmowie z nami Christoph Tine, najprawdopodobniej bardzo zakłóci plan wprowadzenia go w życie.
Nasz rozmówca przypomniał, że w 2005 roku, jeszcze przed ratyfikacją poprzedniej europejskiej konstytucji, Peter Gauweiler z analogicznych powodów zaskarżył sposób podejmowania przez niemieckie państwo decyzji o ratyfikacji. - Przypomnę, że Niemcy do tej pory nie ratyfikowały poprzedniej europejskiej konstytucji, gdyż w związku z poprzednią skargą Petera Gauweilera prezydent Horst Koehler nie mógł podpisać tej ratyfikacji w maju 2005 roku - powiedział Tine.
Niemiecki Trybunał Konstytucyjny nie wydał dotychczas konkretnego wyroku w tej sprawie, tłumacząc, że odroczył postępowanie do czasu wyjaśnienia przyszłych losów dokumentu. Innymi słowy, Niemcy obok Francji i Holandii, które odrzuciły unijną konstytucję, także należą do tych państw, które de facto nie podpisały tego "starego" dokumentu.
- Teraz poczekamy na rozpoczęcie parlamentarnej dyskusji na temat nowego traktatu - powiedział Tine. - Ale sądząc z zapowiedzi, należy przypuszczać, że skarga do Trybunału zostanie złożona - dodał. - Tym bardziej że podobne do Gauweilera działania zapowiedzieli posłowie lewicy, którym także nie podoba się wiele zapisów nowej europejskiej konstytucji, nazwanej traktatem - podkreślił.
Zdaniem Christopha Tine'a, dokument lizboński jest w 95 procentach powtórzeniem zapisów poprzedniej europejskiej ustawy, czyli jest tak samo zły i wadliwy.
- Krytyka Petera Gauweilera w stosunku do nowego traktatu jest teraz jeszcze głębsza niż ta wysunięta w stosunku do poprzedniego, gdyż jeszcze bardziej stawia on prawo unijne ponad narodowe niemieckie - powiedział nam asystent posła CSU i zapewnił, że skarga do Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe zostanie na pewno złożona w ciągu kilku tygodni, jeżeli nie przez partię lewicową, to przez Petera Gauweilera. - Zdecydowanie zakłóci to proces ratyfikacji i nie wydaje mi się możliwe, aby można było w takim wypadku zdążyć jeszcze przed 2009 rokiem i wprowadzeniem w życie tego dokumentu - stwierdził Tine.
Zgodnie z literą prawa, prezydent Horst Koehler nie może podpisać traktatu reformującego przed wydaniem wyroku przez Trybunał Konstytucyjny. W 2005 r., mimo że faktycznie Niemcy nie ratyfikowały europejskiej konstytucji, sprawa ucichła, gdyż i tak poprzedni traktat został odrzucony w referendach w Holandii i Francji. Teraz - jeśli chodzi o prestiż międzynarodowy zarówno Niemiec, jak i osobisty Angeli Merkel, uważającej traktat lizboński za swoje dziecko - zablokowanie ratyfikacji może mieć o wiele bardziej poważne konsekwencje.
Zdaniem niektórych komentatorów, nawet bez Niemiec przyszłość traktatu lizbońskiego pozostaje niejasna, ponieważ do tej pory ratyfikowały go jedynie: Rumunia, Malta, Węgry, Słowenia i Francja. Pozostaje Irlandia, gdzie musi odbyć się referendum w tej sprawie, przy czym nie wiadomo, jak się ono zakończy, gdyż według najnowszych sondaży jedynie 26 proc. irlandzkiego społeczeństwa opowiada się za traktatem.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2008-02-21
Autor: wa