Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niemcy z Rosją okrążają Europę

Treść

Niemiecki koncern BASF wspólnie z rosyjskim Gazpromem będą budować gazociąg South Stream, którym przez Bułgarię, Serbię i Węgry ma popłynąć rosyjski gaz na zachód Europy. Gazociąg ten jest konkurencyjny dla popieranego przez Unię Europejską planowanego gazociągu Nabucco, którym do Europy byłby dostarczany gaz ziemny z rejonu Morza Kaspijskiego.

List intencyjny dotyczący niemieckiego udziału w przedsięwzięciu w obecności premiera Rosji Władimira Putina podpisali prezes Gazpromu Aleksiej Miller i prezes BASF Jurgen Hambrecht. Niemcy zainwestują w ten projekt co najmniej 2 mld euro i otrzymają 15 proc. udziałów. Ustalono, że pakiet kontrolny będzie należał do Gazpromu (50 proc. akcji). Pozostałymi udziałowcami są: włoski koncern ENI oraz francuski koncern energetyczny EDF.
Rosyjska spółka od lat próbuje zdominować dostawy gazu do Europy zarówno na północy, jak i na południu kontynentu. Niemieckie media zgodnie przyznają, że Rosjanie chcą storpedować projekt Nabucco, gdyż jest on realnym zagrożeniem ich dominacji w tym regionie, a wejście do projektu firmy BASF może oznaczać upadek projektu Nabucco. Poseł do Parlamentu Europejskiego Konrad Szymański (PiS) jest przekonany, że przystąpienie do projektu South Stream niemieckiej firmy będzie niekorzystne, jeśli chodzi o dywersyfikację dostaw gazu dla Europy. - Niemcy, wchodząc w taki projekt, stają się zakładnikiem Rosji, gdyż powodzenie tego projektu jest już teraz wspólnym zmartwieniem nie tylko Gazpromu, który przecież dostrzegał liczne problemy związane z tą inwestycją, lecz także stanowi problem dla niemieckiego biznesu i niemieckiego rządu - powiedział "Naszemu Dziennikowi" Szymański. Dodał, że rosyjska spółka taką metodę działania, czyli zaangażowania zachodnich firm, już wcześniej skutecznie sprawdziła podczas budowy gazociągu północnego Nord Stream. - Tam, gdzie pojawiały się kontrakty dla zachodnich firm, tam było więcej zrozumienia dla tej inwestycji - dodał. Zdaniem Szymańskiego, jeżeli teraz w projekt South Stream finansowo zaangażują się Niemcy, to natychmiast w Unii Europejskiej zmieni się nastawienie do tej inwestycji, co może z kolei doprowadzić do rezygnacji z projektu Nabucco, a w efekcie zmniejszy to możliwość dywersyfikacji dostaw gazu dla Europy, co jednocześnie obniży bezpieczeństwo energetyczne. - Kwestia ta powinna stać się jednym z tematów poruszanych na arenie unijnej przez polski rząd podczas naszej prezydentury - uznał Szymański.
BASF już od dawna współpracuje z Gazpromem. Koncern Wingas, w którym prawie 50 proc. akcji ma Gazprom, a resztę BASF, budują gazociąg Opal, którym wzdłuż wschodniej niemieckiej granicy popłynie gaz odebrany z Gazociągu Północnego. Tym gazociągiem będzie transportowany rosyjski gaz (z Nord Streamu) dalej na południe Europy (m.in. do Czech). Tym sposobem Berlin zapewnia rosyjskiemu monopoliście dalszą sprzedaż gazu.

Waldemar Maszewski, Hamburg

Nasz Dziennik 2011-03-23

Autor: au