Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niemcy wymawiają się przed deklaracją antyroszczeniową

Treść

Przedstawiciele władz Niemiec odrzucili apel marszałka polskiego Sejmu Marka Jurka, który namawiał wczoraj przewodniczącego Bundestagu do przyjęcia wspólnej deklaracji w sprawie odrzucenia roszczeń, jakie wysuwają wobec Polski niemieccy przesiedleńcy. Przewodniczący izby niższej niemieckiego parlamentu tłumaczył, że w deklaracji sprzed kilku lat przywódcy Polski i Niemiec już załatwili tę sprawę. Została ona poruszona podczas rozmów z okazji wczorajszego wspólnego posiedzenia prezydiów polskiego Sejmu i niemieckiego Bundestagu.

- Możemy w tych sprawach wspólnie zająć stanowisko. Potrzebna byłaby deklaracja wyrażona przez oba rządy lub ich szefów, że roszczenia nie mają podstaw prawnych i powinny spotkać się ze sprzeciwem - powiedział w Berlinie marszałek Jurek.
Jednak przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert (CDU) odrzucił propozycję. Tłumaczył, że poprzedni kanclerz Gerhard Schroeder i obecna kanclerz Angela Merkel złożyli już deklaracje, które wykluczają prawne możliwości roszczeń przeciwko Polsce. Zastrzegł jednak, że jeśli rządy Polski i Niemiec "pragną to jeszcze raz wspólnie potwierdzić", to Bundestag nie będzie się temu sprzeciwiał.
Marszałek Jurek podkreślał, że sprawa jest bardzo istotna, ponieważ do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu wpłynęły już pozwy 22 obywateli Niemiec, którzy przed wojną posiadali majątki na terenach przyznanych po wojnie Polsce. - Nie warto czekać, by te sprawy zamiast naszych państw rozstrzygał Europejski Trybunał Praw Człowieka - apelował marszałek Jurek.
Po wczorajszym wspólnym posiedzeniu prezydiów polskiego Sejmu i niemieckiego Bundestagu ich przewodniczący podkreślili, że stosunki polsko-niemieckie są dobre zarówno na szczeblu rządowym, jak i państwowym. Podzieliła ich jednak sprawa oceny, czy ich działalność nie psuje środowisk Związku Wypędzonych i jego przewodniczącej Eriki Steinbach, która porównała rządzące obecnie w Polsce partie do skrajnych ugrupowań w Niemczech - Partii Republikańskiej, DVU i NPD.
- Denerwuje mnie, że zajmujemy się głównie zjawiskami peryferyjnymi, a nie kwintesencją stosunków polsko-niemieckich - obruszył się Lammert proszony o komentarz do wypowiedzi Steinbach. Nie zgodził się z tym marszałek Jurek, który podkreślił, że nawet zjawiska marginalne wymagają reakcji. - Jest to wypowiedź głęboko niestosowna. Tego rodzaju porównań zdecydowanie robić się nie powinno - podkreślił marszałek polskiego Sejmu.
Na pytanie, czy w Polsce panuje nieufność wobec Niemców, marszałek Jurek odpowiedział, że nie sądzi, aby w Polsce "istniały jakieś szczególne lęki" wobec zachodnich sąsiadów. Żądanie prawa, by rodzice mogli mówić do swoich dzieci w języku polskim, nie jest wyrazem naszego lęku - dodał.
Marszałek podkreślił jednak asymetrię w realizacji zapisów traktatu polsko-niemieckiego. Przypomniał m.in., że Polska w o wiele większym stopniu wspiera nauczanie języka niemieckiego niż władze niemieckie czynią to w stosunku do języka polskiego. Podkreślił, że kwestia ta była podnoszona przez stronę polską w trakcie dwustronnych rozmów. Pytany o sprawę unijnej konstytucji marszałek poparł propozycję kanclerz RFN, by umieścić w tym dokumencie odniesienie do Boga czy wartości chrześcijańskich. Obaj politycy stwierdzili też, że w przygotowywanej przez Niemcy Deklaracji Berlińskiej powinno znaleźć się odniesienie do ruchów praw człowieka i obywatela, takich jak polska "Solidarność". Zapowiedzieli także, iż w październiku odbędzie się wspólna konferencja historyczna w Krzyżowej, w której poza władzami Sejmu i Bundestagu wzięli udział wybitni historycy i publicyści z obu krajów.
Spotkanie w Berlinie zbojkotowali wicemarszałkowie Sejmu reprezentujący PO, SLD i PSL.
Andrzej Kulesza, Berlin
"Nasz Dziennik" 2007-03-07

Autor: wa