Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niemcy stosują metodę faktów dokonanych

Treść

Polskie zażalenie na zgodę budowy Gazociągu Północnego złożone do Federalnego Urzędu Żeglugi i Hydrografii (BSH) w Hamburgu nie spowoduje wstrzymania tego projektu. Ponadto - jak się udało potwierdzić "Naszemu Dziennikowi" - już w przyszłym tygodniu rura gazociągu Nord Stream będzie położona na odcinku, gdzie krzyżuje się z północną drogą wodną do polskich portów Świnoujście - Szczecin. Prezes Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście Jarosław Siergiej mówi nam wprost - to celowe działanie niemieckiej strony, aby postawić Polskę przed faktem dokonanym.
"Nasz Dziennik" potwierdził w Federalnym Urzędzie Żeglugi i Hydrografii (BSH) w Hamburgu, że obecnie jest tam rozpatrywana skarga przedstawicieli polskich portów Szczecin - Świnoujście na wydane przez ten urząd pozwolenie dla konsorcjum Nord Stream na budowę gazociągu po dnie Bałtyku. Strona polska domaga się ponownej analizy zezwolenia, aby na odcinku podejścia północnego doprowadzić albo do wkopania rury w dno morza, albo do ponownego przesunięcia jej na głębsze wody, tak aby w przyszłości mogły nad rurą bezkolizyjne przepływać statki o zanurzeniu do 15, a nawet 16 metrów. Nord Stream zgodził się przesunąć rurę i położyć ją na głębokości 17 metrów, co umożliwi bezpieczny przepływ jedynie statkom o zanurzeniu do 14 metrów.
Pomimo wysuwanych nieustannie wielu zastrzeżeń ze strony przedstawicieli polskich portów jak dotąd nic nie jest w stanie wstrzymać budowy Gazociągu Północnego lub chociażby zmienić trasy jego położenia. Steffen Ebert, rzecznik prasowy konsorcjum Nord Stream, potwierdził w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", że cały czas prowadzone są prace przy kładzeniu rur przyszłego gazociągu. - Tak, wiem o polskiej skardze złożonej do BSH w Hamburgu, ale nie zamierzam tego komentować. Mogę tylko potwierdzić, że zgodnie z obecnie posiadanym przez nas zezwoleniem wystawionym właśnie przez ten niemiecki urząd, prace nad kładzeniem rur gazociągu przebiegają prawidłowo i zgodnie z harmonogramem - powiedział nam Ebert. Jak dodał, konsorcjum niemiecko-rosyjskie Nord Stream zdecydowanie poszło na rękę polskiej stronie. Na zachodnim podejściu zdecydowało się wkopać rurę, a na podejściu północnym - tam, gdzie gazociąg będzie krzyżował się z drogą wodną do polskich portów - postanowiło zmienić tor gazociągu poprzez puszczenie go głębiej tak, aby położyć rurę na głębokości około 17 metrów.
- Pomimo polskiej skargi nie zamierzamy zatrzymać budowy gazociągu, gdyż ważne jest cały czas pozwolenie, jakie otrzymaliśmy od niemieckich urzędów na wykonanie tego projektu i nikt nam nie nakazał administracyjnego wstrzymania tej budowy - zaznaczył Ebert. Jak dodał, z harmonogramu prac wynika, że we wtorek lub środę w przyszłym tygodniu pierwsze rury już zostaną położone właśnie na odcinku skrzyżowania gazociągu z północną drogą morską do polskich portów.
Polskie zażalenie nie wstrzyma budowy
Federalny Urząd Żeglugi i Hydrografii w Hamburgu, potwierdzając fakt złożenia przez polską stronę zażalenia, poinformował dodatkowo, że wpłynięcie tego dokumentu nie wstrzyma prac przy budowie gazociągu. Carolin Abromeit z BSH rozstrzygająco stwierdziła w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", że zażalenie Polaków nie będzie skutkowało wstrzymaniem prac przy gazociągu. - Prace nad projektem Nord Stream będą nadal prowadzone, a jednocześnie (równolegle) urząd w Hamburgu będzie zajmował się rozpatrywaniem polskiego zażalenia - powiedziała Abromeit. Jak dodała, BSH oczekuje ciągle na stanowisko Nord Streamu w tej sprawie. Dopiero po jego analizie zostaną podjęte odpowiednie decyzje. Nie nastąpi to jednak zbyt szybko. Na naszą sugestię, że przecież, jeżeli rura zostanie położona, to już tam pozostanie, Abromeit przyznała nam rację, mówiąc, że będzie bardzo ciężko z powrotem tę rurę wyjąć lub przesunąć. Wyjaśniła, że po wstępnych analizach polskiego zażalenia przez niemieckich urzędników jest zdania, że postulaty w nim zawarte nie będą uwzględnione. - Chociaż powtarzam, że końcowa decyzja ciągle jeszcze nie zapadła i zostanie opublikowana dopiero po analizie racji obu stron - dodała. - Jestem przekonana, że polska strona nie wygra sprawy zażalenia - szczerze przyznała Abromeit.
Za dużo uprzejmości
Prezes Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście Jarosław Siergiej stwierdził, że jest zasmucony tymi informacjami, bo wszystko wskazuje na to, że niemiecka strona po prostu nas wykorzystała. Siergiej przypomniał, że pomimo faktu, iż termin odpowiedzi przez BSH na polskie zażalenie już dawno minął, to polska strona nie ponaglała, chciała być uprzejma i dać Niemcom więcej czasu na rzetelną ocenę, a niemieccy urzędnicy spożytkowali ten czas tylko po to, aby nas wykorzystać.
- Widzę, że popełniliśmy błąd w postępowaniu z niemieckimi urzędnikami - powiedział prezes zarządu polskich portów. I dodał, że BSH tak długo wstrzymywał wydanie nam decyzji, bo widocznie od początku chciał nas postawić pod ścianą, czyli w sytuacji, której się nie da już odwrócić. - Jest to bardzo szkodliwe i bardzo nie fair, jeżeli chodzi o współpracę polsko-niemiecką i stosunki partnerskie - stwierdził Siergiej.
Jego zdaniem, przypominanie Polakom, jakoby Nord Stream szedł nam na rękę, wkopując na podejściu zachodnim gazociąg, jest także przesadą, ponieważ Niemcy zrobili to przede wszystkim dla siebie. - Z punktu widzenia ochrony rurociągu po prostu bezpieczniej jest go zakopać, niż pozostawić na dnie i liczyć się z ryzykiem jego uszkodzenia - uważa Siergiej. W jego ocenie chwalenie się tym, że Niemcy uczynili to dla Polaków, jest dużą przesadą. Jak wskazuje, zrobili to przede wszystkim po to, aby chronić rurociąg przed jednostkami pływającymi po tych dość płytkich wodach. Prezes Siergiej przyznał, że dopiero kiedy Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście otrzyma oficjalną decyzję Federalnego Urzędu Żeglugi i Hydrografii (BSH) w Hamburgu w sprawie polskiego zażalenia, będzie się do niej bezpośrednio odnosił. - Teraz żałuję, że nie naciskaliśmy na BSH, aby wydał w administracyjnym czasie decyzję w sprawie naszego zażalenia. Wtedy moglibyśmy mieć czas na jakieś działanie, czyli na dalsze odwołanie się do wyższej instancji - skwitował Siergiej.
Finowie i Estończycy zaskarżyli gazociąg
To, co nie udało się polskiej stronie - czyli powstrzymanie kładzenia rur w pobliżu polskich granic - być może uda się Finom i Estończykom. Jak informują niemieckie agencje, największa organizacja ekologiczna Finlandii (SLL) wraz z trzema podobnymi z Estonii złożyły do Najwyższego Sądu Administracyjnego w Finlandii zażalenia na budowę gazociągu i żądają wstrzymania jego budowy na okres rozstrzygnięcia przez sąd tej skargi.
Gazociąg Północny mają tworzyć dwie nitki położone na dnie Bałtyku o długości 1220 km i przepustowości po 27,5 mld m sześc. gazu rocznie. Rury mają się zaczynać w okolicy rosyjskiego Wyborga, a kończyć w pobliżu niemieckiego Greiswaldu. Według planów pierwsza nitka powinna być oddana do eksploatacji pod koniec 2011 r., a druga w 2012 roku.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 2010-10-06

Autor: jc